Wampir w Zagłębia
Do pierwszego zabójstwa doszło w Zagłębiu Dąbrowskim, a jego ofiarą była Anna Mytzek. Kobieta została uderzona tępym narzędziem w tył głowy, pobita na śmierć, a następnie wykorzystana seksualnie. Identycznie wyglądające morderstwa zdarzały się na terenie Zagłębia Śląsko-Dąbrowskiego przez kolejnych siedem lat, choć grupę operacyjną "Anna" pod dowództwem Jerzego Gruby, mającą za zadanie zidentyfikowanie i schwytanie mordercy, powołano w komendzie wojewódzkiej MO już w następnym roku. Wedle szeroko rozpowszechnionej plotki, celem "wampira" było zabicie tysiąca kobiet na tysiąclecie państwa polskiego.
Śledztwo nabrało tempa dopiero, gdy z Przemszy wydobyto ciało osiemnastoletniej bratanicy Gierka i rozpowszechniła się opinia, że zabójca kpi sobie z władzy i nieudolnych działań milicji. Za mordercę wyznaczono nagrodę wysokości miliona złotych. W teren wysyłano przebranych za kobiety milicjantów z kaskami pod perukami. Stworzono hipotetyczny model zabójcy, zawierający 483 cechy fizyczne i charakterologiczne. Na jego podstawie i opierając się na donosach wyodrębniono liczącą 267 osób grupę podejrzanych. Wśród nich znalazł się Zdzisław Marchwicki, konwojent z kopalni "Siemianowice", na którego skargę złożyła żona, ponoć przez niego maltretowana. Próbowano udowodnić mu zabójstwo ostatniej ofiary przypisywanej "wampirowi" i w ten sposób połączyć go z całą serią zabójstw. Dowiedzenie zabójstwa na dr Jadwidze Kuci z Uniwersytetu Śląskiego mogło się udać, ponieważ pracownikiem sekretariatu Wydziału Prawa i Administracji UŚ był wykazujący skłonności homoseksualne i zamieszany w aferę łapówkarską brat oskarżonego, który do zabójstwa miał go namówić. Proces miał charakter pokazowy i cieszył się dużym zainteresowaniem społeczeństwa, które gromadziło się tak licznie, aby śledzić jego przebieg, że w którymś momencie wprowadzono wejściówki na kolejne posiedzenia sądu.
Marchwicki w czasie śledztwa wielokrotnie zmieniał zdanie na temat swojego udziału w przypisywanych mu zbrodniach, zaprzeczał mu lub opowiadał o swoich rzekomych morderstwach, do których jednak nigdy nie doszło. W odpowiedzi na pytanie sędziego, czy jest winien morderstwom, stwierdzi: "cóż to za różnica". Na ponowione pytanie odpowiedział w końcu: "No z tego co słyszałem, co się dowiedziałem, no to chyba tak".
W oczekiwaniu na wykonanie wyroku śmierci, za namową kolegi z celi, który twierdził, że szczegółowe opisanie zbrodni da mu szansę na zmniejszenie kary, spisał swój pamiętnik, wystawiając współwięźniowi dyplom wampira młodszego.
Zbigniewa Marchwickiego stracono, przypisawszy mu zabójstwo czternastu kobiet i usiłowanie morderstwa na kolejnych sześciu.
Nie udało się nigdy ustalić, czy sprawcą serii zabójstw była jedna osoba, czy miał w niej swój udział Marchwicki, czy też jego skazanie było przykładem mordu sądowego.
ŁK
Fotografia: kadr z filmu dokumentalnego poświęconego sprawie Marchwickiego, Jestem mordercą w reżyserii Macieja Pieprzycy, CC-BY-NC.
O ile nie jest to stwierdzone inaczej, wszystkie materiały na stronie są dostępne na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa 3.0 Polska. Pewne prawa zastrzeżone na rzecz Muzeum Historii Polski.
POLECAMY TAKŻE: