Kategorie

Dolnośląskie skrytki Grundmanna. Raport Gębczaka. Część 2


Akcja zabezpieczenia zbiorów sztuki i kultury na Dolnym Śląsku

O działalności konserwatorskiej w czasie pokoju nie będę pisał. Jest ona powszechnie znana.

W czasie wojny zakres działania znacznie się rozszerzył. Konserwatorowi przypadł obowiązek współdziałania w zapewnieniu przemysłowi zbrojeniowemu pozyskana cennych metali z rekwizycji dzwonów, miedzianych dachów kościelnych, naczyń liturgicznych z cyny (…) pomników. Drugi zakres działania obejmował ochronę przeciwlotniczą wszelkich dóbr kultury a gdy chodzi o ruchome dobra kultury – przeprowadzenie ich ukrycia w bezpiecznym miejscu. W 1939 roku przepisy mówiły o ukryciu zbiorów w piwnicach gmachu. Od 1942 roku zastąpiono tę metodę systematyczną wywózką do składnic ukrytych na prowincjach z dala od miast i dróg narażonych na bombardowania. Inne zarządzenie już specyficzna dla Śląska powierzało konserwatorowi ukrycie dóbr kultury i sztuki z zachodnich i północnych terenów rzeszy oraz Berlina. Jeszcze inne poleca akcję fotografowania wszelkich zabytków z całej prowincji. Zarządzeń było wiele. Konserwatorowi przysługiwało prawo decyzji, jakie zbiory prywatne winny podlegać ukryciu. Konserwator skierował 250 egz. Okólnika spisu posiadanych dzieł sztuki przeznaczonych do ukrycia. Zgłosiło się 161 właścicieli.

Instytucjom państwowym zapewniał konserwatorowi składnice w kilku lub kilkunastu miejscowościach, w których należało równomiernie rozdzielić posiadane zbiory, aby w najgorszym wypadku jakaś ich część ocalała.

Dla przykładu podam plan rozdziału składnic dla 7 instytucji Wrocławia, ukrywających zbiory na prowincji:

1. Muzeum Sztuk Pięknych we Wrocławiu 8 miejscowości 11 pięter 16 sal

2. Miejskie zbiory Sztuki we Wrocławiu 9 '' 18 '' 52 ''

3. Kurator Uniwersytetu we Wrocławiu 6 '' 7 '' 19 ''

4. Archiwum Państwowe we Wrocławiu 7 '' 9 '' 25 ''

5. Archiwum Miejskie we Wrocławiu 8 '' 9 '' 23 ''

6. Biblioteka Miejska we Wrocławiu 7 '' 6 '' 10 ''

7. Konserwator Prowincji Dolnego Śląska 7 '' 9 '' 13 ''

 

Określenie ilości miejscowości, pięter w budynkach, i ilości sal było potrzebne dla ustalenia rozdzielnika sprzętu przeciwpożarowego różnego rodzaju, stosownie do przepisów, skąd właśnie pochodzi to zestawienie. Zakup sprzętu dla tych instytucji finansowało państwo. Wszystkie inne instytucje np. kościoły, towarzystwa, związki a nawet urzędy starały się o sprzęt przeciwpożarowy we własnym zakresie.

Akcja ukrycia ruchomego mienia artystycznego i kulturalnego, chociaż zakrojona na ogromną skalę została właściwie przeprowadzona tylko dla Wrocławia i to z uprzywilejowaniem zbiorów państwowych. Kościoły zabytkowe Wrocławia w liczbie 25 (17 gotyckich) posiadały bogate wyposażenie artystyczne. Zestawienie zgłoszone sumarycznie obejmujące obrazy, rzeźby, epitafia, snycerstwo, złotnictwo i paramenty do końca 18 w. liczy 1872 celniejszych obiektów. Z tego tylko nikły procent został uwzględniony przy ukryciu.

Jeszcze w mniejszym zakresie odbywało się zabezpieczenie mienia artystycznego przez ukrycie, na rozległym terenie Dl. Śląska poza Wrocławiem. Wystarczy wspomnieć, że w wielu miastach były dość zasobne muzea. Muzea te z nielicznymi wyjątkami uległy rozproszeniu i grabieży. Po wojnie tylko 18 z nich mogło podjąć działalność – oczywiście po doraźnej repolonizacji.

Spośród pięciuset z górą kościołów, klasztorów i kaplic oraz trzystu reprezentacyjnych budowli świeckich, wymienionych w inwentarzu Lutscha z lat 90-tych ub. w. – prawie 2/3 zawierały dzieła sztuki czy większe ich zbiory. Oczywiście miały miejsce wypadki indywidualnego ukrywania wybitniejszych dzieł w terenie, ale wyniki tych akcji nie pozostawały w żadnej proporcji do potrzeb. Jest to zresztą osobny temat, który wymyka się z ram zakreślonych dla niniejszej pracy.

Metody ukrycia. Wbrew rozpowszechnionemu przekonaniu o ukrytych w sposób przemyślny skarbach czy zbiorach sztuki – w całej akcji, którą prowadził Grundmann nie spotyka się żadnych tego rodzaju rozwiązań czy sugestii w tym kierunku. Chodziło wyraźnie o naloty lotnicze i niedopuszczona nawet myśli o zabezpieczeniu przed rabunkiem. Jako pomieszczenia na składnice wybierano przeważnie sale parterowe, najlżejsze przedmioty wyższe kondygnacje nie wychodząc poza II piętro. Czasem piwnice, jeśli suche. Wyjątki od tej reguły były, ale nie w urzędowej sieci składnic. Kilka przykładów wyjaśni to zagadnienie.

•  Próba ukrycia zbiorów w sztolniach kopalni gipsu. Jedyna to próba Grundmanna udokumentowana w korespondencji. Na pismo z dnia 21.XI.1944 roku w sprawie ukrycia zbiorów, Zakłady Gipsowe V.Wietersheima w Bartnikach, powiat lwówecki, odpowiedziały negatywnie, że nie posiadają nieużywanych sztolni.

•  Próby ukrycia przez zakopywanie w ziemi. Nie wiadomo czy za wiedzą Grundmanna zakopano w wale nadrzecznym na Osobowicach we Wr. Pomnik konny Fryderyka II z wrocławskiego rynku, działo A. Kissa z 1842 roku wykonane w brązie. Również pomnik z brązu Blüchera z placu Solnego we Wrocławiu zakopane na terenie plantacji miejskich przy ulicy 9 Maja. Obydwa pomniki wykopano zaraz po wojnie. Natomiast szeroko stosowano ten sposób ukrycia wśród prywatnych posiadaczy dla zbiorów nie ulegających korozji, jak np. porcelana, złotnictwo, itp.

•  Próby ukrycia przez zamurowanie schowków. Powszechnie stosowany sposób przez prywatnych posiadaczy. Np. właścicielka majątku Ścinawka Średnia, w powiecie kłodzkim, Gartnerowa, posiadając w swej galerii 50 obrazów, 20 najcenniejszych zamurowała w schowku w cegielni. W Zgorzelcy zamurowano jedną z piwnic, gdzie (z resztą w gmachu muzeum) znajdowały się sejfy z numizmatyką i regały ze szkłem i porcelaną. Odkrycia dokonano w kilka lat po wojnie, chociaż cały czas muzeum było czynne. Bardzo przemyślny sposób zastosował właściciel majątku Krzyżowa w powiecie świdnickim. Mając koło pałacy 4 olbrzymie lufy armatnie, zdobyte przez swego przodka Moltkego na Francuzach w 1871 roku obudował je, ustawione pionowo, jako kolumny, które zadaszył, robiąc coś w rodzaju altany. Jakiś pocisk rozbił ceglaną obudowę i ukazał lśniący, ozdobny brąz armatni.

•  Próby ukrycia w podziemiach. W rozległych kazamatach twierdzy kłodzkiej ukrył zbiory miejscowego muzeum jego kierownik. Po wojnie tylko saperzy umieli wydobywać te muzealia na światło dzienne, ponieważ dojścia były zaminowane.

•  Próby ukrycia przez zatopienie. W składnicy muzealnej Warmątowice powiat Jawor, zapewne zaskoczony szybką ofensywą Armii Radzieckiej, dyspozytor składnicy, zatopił w stawie otaczającym zamek duże zbiory numizmatyczne z wrocławskiego muzeum. Latami ludność okoliczna wydobywała ze stawu złote monety.

 

Nie natrafiono w żadnej instrukcji Grundmanna na wskazówki, co mają czynić właściciele składnic z powierzonymi ich opiece zbiorami w wypadku wkroczenia oddziałów wojsk nieprzyjaciela. Należy przypuszczać, że tu i ówdzie na własną rękę ukrywali oni jakieś partie zbiorów, być może powierzali je służbie i oficjalistą, mieszkającym poza składnicą. W wielu rezydencjach pozostawała dość długo po wojnie służba pałacowa i zaufani właściciela otaczający dyskretną opieką pozostawione majątki.

W komentarzach do spisu składnic starałem się ustalić, jak długo dana składnica pozostawała bez nadzoru, kiedy weszły i wyszły oddziały wojskowe, kiedy dotarli do niej fachowi eksperci z ekip rewindykacyjnych, gdyż te momenty decydowały o stanie pozostawionych zbiorów.

Lista składnic Grundmanna może uderzać swoją monotonią. Wciąż powtarza się hasło: archiwum takie, biblioteka taka, kurator Uniwersytetu, instytut taki a taki – abstrahując od tego, że rzeczywiście zbiory tych instytucji były ogromne i rozproszone w terenie – pamiętać trzeba, że niektóre archiwa i biblioteki do ostatniej chwili zwlekały z wywiezieniem wszystkich swoich zbiorów. Aby uniknąć próżnostania niektórych składnic konserwator Grundmann lokował w archiwalnych i bibliotecznych składnicach zgłaszające się w ostatniej chwili instytucje nie objęte ewidencją, zwłaszcza spóźnione zbiory prywatnych właścicieli i niezaplanowane transporty z Rzeszy. Stąd w składnicach spotykano pomieszane zbiory archiwalne z prywatnymi zbiorami sztuki, stąd obok zbiorów berlińskich w tej samej składnicy znajdowane zbiory wrocławskie, a końcowym efektem tego stanu rzeczy było to, że likwidujący zabierał wszystko ze składnicy, chociaż był uprawniony tylko np. do zabezpieczania archiwaliów.

Grundmann, który finansował urządzenia składnic (np. montaż regałów, zabezpieczenia drzwi i okien) i odpowiadał za wykorzystanie składnic – pod koniec akcji spotkał się z masowym zgłaszaniem nowych składnic ze strony właścicieli dworów i pałaców, którzy, aby uniknąć obowiązku pomieszczenia w swych rezydencjach kłopotliwych dziesiątków tysięcy uciekinierów z zachodu – jak zbawienia oczekiwali zajęcia swoich pomieszczeń na niekłopotliwe składnice muzealne. Grundmann wykorzystywał te okazje – w miarę rosnących zapotrzebowań na składnice – i w ten sposób powstawały dosłownie w ostatnich tygodniach wojny składnice już nierejestrowane w spisach ale sygnalizowane w korespondencji – i później ze zdziwieniem spotykane w terenie bo nie figurowały w spisach. Do takich składnic należały np. Krajno w powiecie strzelińskim, Jagielno w tym samym powiecie, Wilkanów w powiecie bystrzyckim i inne napotykane później w terenie przez Styczyńskiego, przy czym tylko pieczątki i napisy na skrzyniach świadczyły, że nie są to zbiory właściciela, ale spóźnione transporty z głębi Rzeszy.

Kończąc te ogólne uwagi i komentarze – poruszę kilka spraw, które mogłyby wymagać wyjaśnienia.

Sprawa kolejności składnic w spisie Grundmanna. Kolejność ta była w niemieckim oryginale alfabetyczna według nazw niemieckich. W polskich tłumaczeniu nie dało się jej zachować. Utraciła ona ten porządek w skutek dopisów nowych składnic. Zdecydowałem się zacząć od składnic najważniejszych – muzealnych, następnie trzymałem się porządku Grundmanna.

Sprawa muzeów regionalnych. Nie rozwinąłem tematu 60 muzeów regionalnych chociaż były to w pewnym sensie także składnice i losy ich nieraz znajdują odbicie w dokumentacji. Ze spisu tych muzeów na stronie 18 mogę tu wymienić te, które zachowały budynek i zbiory, albo tylko zbiory ale w innym budynku, są to muzea pod numerami 1, 2, 3, 4, 6, 20, 26, 29, 31, 34, 37, 40, 44, 45, oraz muzea w Nysie, Opolu i Raciborzu, na Górnym Śląsku, które Muzeum Państwowe we Wrocławiu wzięło pod swoją opiekę.

Sprawa spisu zabytków. Nie podaję nawet sumarycznych zestawień ilości ukrytych w składnicach zbiorów sztuki i kultury, mimo że zachowały się niemieckie oryginały tych dokumentów z precyzyjnym podziałem na kategorie.

Sprawa aktualnej przydatności spisu składnic – o ile nie wynika z lektury tego spisu i komentarzy – może być wyrażona najogólniej cytatem z pracy Kieszkowskiego: „Ani jedna ze znanych mi składnic nie zachowała się w stanie nietkniętym. Wszystkie w mniejszym lub większym stopniu uległy plądrowaniu, zapewne jeszcze w czasie działań wojennych”, a w innym miejscu: „Poszukiwanie takich właśnie dzieł sztuki rozproszonych, lub nawet całych zespołów, będzie musiało trwać czas dłuższy”.

Osoby występujące we wstępie i w komentarzy do spisu składnic działające na Dolnym Śląski w akcji zabezpieczenia i rewindykacji.

•  Lorentz – Prof. dr Stanisław Lorentz, dyr. Muzeum Nar. w W-wie. W latach 1945 – 50 dyr. Nacz. Dyrekcji Muzeów Muzeów Ochr. Zab. w Min. Kult. i Sztuki

•  Kieszkowski – Mgr Witold Kieszkowski, Wice-dyr. Naczelnej Dyr. Muzeów i O. Z. kierujący akcją rewind. na Dl. Sl. w latach 1945 – 46. Zm. 1950.

•  Styczyński – Stefan Styczyński, art. plast. Delegat Min. Kult. i Szt. do zabezpieczenia zabytków ruchomych w Woj. Wrocławskim. w latach 1946 – 1949. Zm. 195?

•  Deryng – Jerzy Deryng, kierownik Składnicy Muzealnej Min. Kult. i Szt. w Bożkowie, pow. kłodzki. zastępca Styczyńskiego. Zm. 197?

•  Grundmann – Prof. Dr. Günther Grundmann, historyk sztuki, niemiecki Konserwator Zabytków Prowincji Dolnośląskiej. kierujący akcją ukrycia zbiorów. Zm. 1976.

•  Sommer – Dr. Inż. Kurt Sommer, najbliższy współpracownik Grundmanna, od spraw technicznych i transportowych.