Kategorie

Granatowa przygoda









Nastąpiła eksplozja. Poczułem jak coś kaleczy mi plecy. Obróciłem się: ujrzałem przerażoną twarz Olka. Nagle oczy zaszły mi mgłą. Zapadła całkowita ciemność...



Był piątek. Wstałem bardzo wcześnie, rozsunąłem zasłony w moim pokoju. Zapowiadał się piękny i słoneczny dzień. Chyba wybierzemy się dziś na wykopki – pomyślałem.
My, znaczy ja - Michał i mój przyjaciel Olek. Obudziłem go i zapoznałem z sytuacją. Był bardzo ucieszony i podekscytowany. Na miejsce poszukiwań wybraliśmy Szklanówkę – wzniesienie na którym w lutym 1945 miały miejsce krwawe walki. Cały pagórek porastał obecnie las. Ubraliśmy się więc w kamuflujące mundury, spakowaliśmy nasz niezawodny sprzęcik i udaliśmy się na odprawę. Zastanawiacie się jaką? Analizowaliśmy mapy Szklanówki, studiowaliśmy teksty źródłowe, rekonstruowaliśmy przebieg walk. Na koniec wysłuchaliśmy zaleceń mojej mamy:
- Kopcie bardzo ostrożnie, nie ruszajcie żadnych niewybuchów. Uważajcie na siebie!, nakazała mama.
- Dobrze, odparliśmy, po czym udaliśmy się na Szklanówkę.
Szklanówka leży w Lalikach, miejscowości położonej ok. 5 kilometrów od Milówki. Nudno było tak ciągle maszerować. Gdybaliśmy więc sobie co wykopiemy i co znajdziemy.
- Jak znajdę granat, to wcale nie mam zamiaru go zostawić, tylko go zabiorę do domu i rozbroję – powiedział Olek.
Myślałem, że żartuje, więc nie skomentowałem jego wypowiedzi. Zbliżaliśmy się do celu. Asfaltowa droga, przeobraziła się w polną ścieżkę na szczyt. Zwolniliśmy i zaczęliśmy się rozglądać za okopami i bunkrami.
- Co jest grane! Gdzie te okopy ? Olek zaczął się niecierpliwić.
Wyjdę na szczyt i rozejrzę się, pomyślałem. Ruszyłem więc w górę. Po chwili byłem już na wierzchołku. Rozejrzałem się. Cały szczyt poryty był okopami.
- Tutaj! Tutaj są !, zawołałem. Olek przybiegł szybko.
- Czas rozpocząć poszukiwania! Postanowiłem
Wyciągnęliśmy nasze dzielne ,,Jable”, podzieliliśmy teren na sektory i zabraliśmy się do dzieła. Pierwszy sygnał miałem ja. Zabrałem się do kopania. Wystarczyło zedrzeć z ziemi ściółkę, a moim oczom ukazał się zapalnik z granatu F1. Następnie sygnał miał Olek. Po mozolnym grzebaniu w ziemi wydobył kilka łusek z karabinu. W dalszej części poszukiwań, ziemia oddała jeszcze kilkadziesiąt innych łusek, klamrę z pasa oraz kilka guzików. Mieliśmy już wracać, kiedy Olek złapał mocny sygnał. Zaczęliśmy grzebać w ziemi. Wyłonił się fragment granatu.
- Nie ruszaj go i zasyp dołek! Musimy zawiadomić odpowiednie organy! Rozkazałem.
- Dobrze powiedział Olek i zabrał się do pracy. Wyciągnąłem telefon i ruszyłem w stronę drogi.
Kątem oka zobaczyłem jak Olek delikatnie wyciągnął granat i schował do plecaka.
- Nie! Wyrzuć to szybko! Wykrzyknąłem i podbiegłem do niego.
Olek wyciągając granat odbezpieczył go. Wyrwałem mu go szybko z ręki i wyrzuciłem w las. Rzuciliśmy się do ucieczki. Nastąpiła eksplozja. Poczułem jak coś kaleczy mi plecy. Obróciłem się: ujrzałem przerażoną twarz Olka. Nagle oczy zaszły mi mgłą. Zapadła całkowita ciemność...



Ocknąłem się i uchyliłem oczy. Czułem się jakbym przespał pół wieku. Zacząłem się rozglądać po otoczeniu. Lekarze, pielęgniarki, aparatura a obok mnie na łóżku Olek.
- a więc jestem w szpitalu, pomyślałem.
Drzwi do pomieszczenia uchyliły się i weszła mama. Podbiegła do mnie szybko.
- Co ci mówiłam! Wykrzyknęła ze łzami w oczach.
- Ale mamo, próbowałem wyjaśnić sytuację
- Żadna mamo! Dałeś mi słowo, że...
- To nie była jego wina proszę pani. To ja wyciągnąłem granat – wyszlochał Olek.
- Już nigdy, prze nigdy tego nie rób! Zawołała mama, po czym rozpłakała się i przytuliła Olka.
- Wybaczy mi pani?, zapytał.
- Tak, ale tylko dlatego, że potrafiłeś przyznać się do własnej winy- odpowiedziała mama.
- Przepraszam też Ciebie, że cię nie posłuchałem. Powiedział do mnie Olek.
- W porządku. Mam nadzieję, że przynajmniej czegoś cię ta przygoda nauczyła – odparłem.

 

Michał Urbańczyk

Praca zgłoszona do konkursu Wortalu Poszukiwaczy Skarbów