Moja tajna misja
Pewnie wszystko , co się wydarzyło było pochodną mojej wizyty w średniowiecznym miasteczku w Słowenii. Urodziwy gród nazywał się Celje, lezy na trasie między Lublaną a Mariborem i okazało się, ze ma coś wspólnego z Polską. Młoda księżniczka Bona, jadąc na swój ślub z polskim królem Zygmuntem Starym , stacjonowała w tym mieście kilka dni. Miasto , jak większość Słowenii, otoczone jest górami (Alpy Julijskie) i przecina je rzeka Savinja. Oglądając zabudowę miasta usłyszałem od rodowitej mieszkanki Celje, że na jednym z wzgórz przed laty była mennica, w której wybijano srebrniki, kiedy przestała działać , cześć dukatów znalazła się w rzece Savinji , ponoć setki lat później szczęśliwcy znajdowali w wodzie srebrniki.
Bardzo zaintrygowała mnie ta opowieść, pomyślałem że bardzo chciałbym kiedyś znaleźć coś podobnego. Może nie od razu srebrne średniowieczne monety, ale orzełka z żołnierskiej czapki , może część uzbrojenia lub fragment pojazdu bojowego. Wiedziałem, że trudno będzie liczyć na łut szczęścia , wybrać się na spacer i cos znaleźć. Postanowiłem działać profesjonalnie. Zacząłem zgłębiać temat , czytać internetowe fora „poszukiwaczy skarbów”, wreszcie zainteresowałem się zakupem profesjonalnego sprzętu. Okazało się, ze pierwsze wykrywacze metali wykorzystano zima 1941/42 roku do wykrywania min , że obecnie można kupić od amatorskich po profesjonalne detektory wysokiej klasy…ale używać wykrywaczy mogą nieliczni.
Inaczej rzecz ujmując , poszukiwanie ciekawych przedmiotów przy użyciu wykrywacza metali bez zezwolenia jest nielegalne. Poczekałem kilka dni, pokusa była jednak zbyt silna.
Po spędzeniu kolejnej nocy przed komputerem, po uzmysłowieniu sobie ze to musi być fascynująca przygoda, po upewnieniu się ze nic mnie nie powstrzyma nabyłem wykrywacz i udałem się na poszukiwanie. W bojowym nastroju , kierowany nieznana siłą wylądowałem na łące nad Nidą, na niej przed setkami lat wybudowany był drewniany most, po którym według legendy swą bajeczna fortunę zamkniętą w skrzyniach przewoziła królowa Bona do zamku w Chęcinach, w którym mieszkała w roku 1554. Chciała majątek Korony wywieźć do Włoch. Według podań most nie wytrzymał ciężaru skrzyń i dużo królewskich kosztowności pochłonęła woda.
Od lat amatorzy mocnych wrażeń mają nadzieję na znalezienie choćby najmniejszego kamyczka z królewskiego pierścienia…na próżno.
Chodziłem z moim wykrywaczem po łące, oczywiście nic…cisza. Zrezygnowany skierowałem się w kierunku pobliskiego lasu. Nie uwierzycie! Usłyszałem ten dźwięk, nie zastanawiając się wiele zacząłem kopać. Z ziemi wydobyłem brzydką, małą, drewnianą skrzynkę. Na rogach miała skorodowane okucia i dosyć mocny zamek. Trudno było ocenić jej wiek, mogła mieć kilka lub kilkadziesiąt lat. Nie miałem czym jej otworzyć, postanowiłem wracać , zżerała mnie ciekawość, co jest w jej środku.
Po dotarciu do domu, i przyniesieniu z piwnicy odpowiednich narzędzi , z niecierpliwością otworzyłem wieko skrzyni…i się obudziłem.
Eksploracja historii, ze mną jako bohaterem nie była spektakularna jak eksploracja Marsa czy dotarcie do wraku Titanica w głębinach. Niemniej dołożyłem cegiełkę do pogłębienia tego terminu. Stałem się odkrywcą nowego gatunku eksploracji, nazwałem go „senna eksploracja historii”, ale z całą pewnością podobieństwo do osób i faktów w moim opowiadaniu nie było przypadkowe
Daniel Cieśla
foto: Pexels