Kategorie

Na dnie Martwej Wisły odkryto ślady katastrofy morskiej z XVIII w.


Na ślad kolizji dwóch statków z XVIII w. natrafili na dnie Martwej Wisły archeolodzy morscy z Gdańska. "Teraz czeka nas trudna operacja przeniesienia wraków w nowe, bezpieczne miejsce" - powiedział PAP dr Waldemar Ossowski z Centralnego Muzeum Morskiego (CMM) w Gdańsku.

Pierwszy wrak znalazł w 2008 r. hydrograf z Wydziału Pomiarów Morskich Urzędu Morskiego w Gdyni, Jacek Koszałka, pracujący z sonarem. Szczątki wskazał na dnie tzw. Martwej Wisły, w dzielnicy Gdańsk-Stogi. Dawniej prowadziła tamtędy arteria, prowadząca do tętniącego życiem portu morskiego, teraz planowane jest pogłębianie dna. Nim do akcji wkroczą pogłębiarki, teren badali podwodni archeolodzy z CMM.

Przystępując do badań ratowniczych w 2011 r. archeolodzy spodziewali się, że wrak jest słabo zachowany, zniszczony. "Tymczasem każdy kolejny tydzień prac pokazywał, że mamy do czynienia z naprawdę ciekawym znaleziskiem. Statek został pogrzebany głęboko w piasku, ale udało się odsłonić różne jego elementy i ustalić, że jest to wrak burdyny z XVIII wieku" - opisał dr Ossowski.

Burdynami nazywano małe, żaglowe statki towarowe, używane od późnego średniowiecza. Służyły do załadunku i rozładunku większych jednostek, które ze względu na duże zanurzenie nie mogły wpływać do portu (historyczny port gdański znajdował się nad Motławą). "Informacje na temat burdyn i całego cechu burdyniarzy znajdujemy w źródłach historycznych. To, jak wyglądały, wiemy ogólnie z rycin przedstawiających port. Brakowało jednak szczegółów na temat ich budowy. Teraz, podczas dokumentacji dobrze zachowanego wraku, poznamy te detale" - podkreślił dr Ossowski.

Namierzenie wraku burdyny to nie koniec niespodzianek. Dwa metry dalej archeolodzy znaleźli bowiem wrak szkuty wiślanej, prawdopodobnie z XVIII w. Szkutami nazywano duże, płaskodenne statki wiślane do transportu, np. zboża. "Niby wiemy o nich dużo, ale odkryć wraków do tej pory prawie nie było" - zauważył archeolog.

Dziobnica nowo odkrytej szkuty (czyli belka tworząca zakończenie dzioba) leżała zaledwie dwa metry od przedziurawionej burty burdyny. Prawdopodobnie jednostki zatonęły wskutek zderzenia. Ich odkrycie pozwala nie tylko poznać szczegóły budowy statków, ale pomaga też wypełniać luki w historycznej wiedzy na temat gdańskiego portu.

Jednocześnie znalezienie tak dużych wraków (i to w miejscu, gdzie planuje się pogłębianie dna) oznacza wyzwanie techniczne i finansowe związane z ich wydobyciem i konserwacją. "Szykuje się wielka akcja wydobycia. Tak dużych obiektów jeszcze w Polsce nie przenosiliśmy" - podkreślił dr Ossowski. Operację przeprowadzi wybrana w przetargu firma, pod nadzorem archeologów.

Docelowo wraki trafią na dno Zatoki Gdańskiej - w miejsce, gdzie ma powstać nowa atrakcja turystyczna - "podwodny skansen”, czyli park archeologiczny.

Trudno nie docenić archeologicznego potencjału Martwej Wisły. Kolejne sezony zapowiadają się nie mniej pracowicie, niż ostatni. W trakcie badań pozostałości burdyny i szkuty statek hydrograficzny Urzędu Morskiego namierzył bowiem odległy o kilkadziesiąt metrów kolejny wrak. Jeden z nich leży na torze planowanego pogłębiania.

PAP - Nauka w Polsce, Anna Ślązak

zan/ agt/ bsz

www.naukawpolsce.pap.pl.