Kategorie

Organizacje militarne świata mające na celu zwalczanie terroryzmu - część 1


Organizacje militarne, wojskowe lub policyjne, mające na celu zwalczanie terroryzmu - zwane często oddziałami specjalnymi - są organizowane i utrzymywane w wielu krajach. Stopień ich wyszkolenia jest zazwyczaj bardzo wysoki, gdyż muszą one wchodzić do akcji natychmiast, często w mało rozpoznanym terenie i sytuacji. Jednostki te wykorzystuje się w niekonwencjonalnych działaniach wojennych, jak i w operacjach antyterrorystycznych, na przykład do wyzwalania zakładników, lub jako siły doraźnie wspierające długofalowe działania przeciwko zorganizowanej przestępczości. Ta niezwykła rozległość działań sprawia, że oddziały specjalne muszą mieć do dyspozycji wiele różnorodnej broni, sprzętu i specjalne wyposażenie. Jeśli idzie o broń, to obejmuje ona zarówno typową, produkowaną seryjnie broń wojskową, broń wyspecjalizowaną o mniejszym zakresie zastosowań, a nawet pojedyncze wzory, opracowane specjalnie dla konkretnej sytuacji. Często w oddziałach specjalnych spotyka się tak zwane wzory obce, to znaczy broń z innych państw, zaprzyjaźnionych i wrogich. Znajomość tej broni, umiejętność posługiwania się nią jest konieczna, gdyż jest bardzo prawdopodobne, że albo przestępcy będą w nią uzbrojeni, albo sami członkowie brygad będą musieli z takiej broni skorzystać.

GROM
GRUPA REAGOWANIA OPERACYJNO- MANEWROWEGO

Potrzebę zorganizowania oddziału zdolnego do wykonywania takich zadań sugerował już w 1982r., po zajęciu przez terrorystów polskiej ambasady w Bernie, generał Edwin Rozłubirski. W polskiej armii istniało wówczas co prawda kilka jednostek specjalnych, ale były one przygotowane do typowo wojskowych zadań, zas policyjne pododdziały antyterrorystyczne ukierunkowane były z kolei głównie na walkę z terrorem o charakterze kryminalnym. Żadne z nich nie były gotowe do przeprowadzenia skomplikowanych operacji antyterrorystycznych, zwłaszcza poza granicami kraju, a ich wyposażenie i taktyka znacznie odbiegały od najnowszych światowych rozwiązań. Na powstanie oddziału, który sprostałby tak trudnym i odpowiedzialnym zadaniom trzeba było poczekać jednak jeszcze kilka lat.
Potrzeba jego istnienia została gwałtownie uświadomiona podczas realizacji operacji "MOST", która polegała na przerzucie rosyjskich Żydów, emigrujących przez Polskę do Izraela. W obawie przed odwetem islamskich ekstremistów kolejno odmówiło uczestniczenia w tym przedsięwzięciu kilka państw - Polska zdecydowała się udzielić pomocy, co było równoznaczne z podjęciem ryzyka narażenia się na ataki anty-izraelskich terrorystów. Nie czekano długo- ostrzeżenie przesłano ostrzeliwując w Bejrucie dwóch polskich dyplomatów, z których jeden zginał od kul terrorystów... Do pomocy w bezpiecznej ewakuacji pozostałego polskiego personelu dyplomatycznego, pracowników LOT-u i biura Radcy handlowego z Libanu skierowano tam, przez Syrię pułkownika Sławomira Petelickiego. Po powrocie do kraju przedstawił on ówczesnemu ministrowi spraw wewnętrznych Krzysztofowi Kozłowskiemu koncepcję powołania do życia specjalnej jednostki wojskowej, zdolnej m.in. chronić polskich obywateli w podobnych sytuacjach. Pomysł został zatwierdzony- nadszedł czas realizacji. Oficjalna data powołania do życia jednostki, która otrzymała nazwę GROM, tłumaczona jako Grupa reagowania Operacyjno-Manewrowego, jest 13 lipiec 1990r.
Pierwsza czynnością był dobór odpowiednich ludzi. grono fachowców, którzy utworzyli zalążek dowództwa rozpoczęło- bez rozgłosu- poszukiwania kandydatów, przede wszystkim wśród tych, którzy mieli już za sobą doświadczenia w służbie w jednostkach i służbach specjalnych. GROM to jednostka całkowicie zawodowa, więc nabór prowadzono głównie wśród zawodowych żołnierzy, oficerów, chorążych i podoficerów 1. Samodzielnego Batalionu Specjalnego ( obecnie pułku) z Lublińca, byłych kompanii specjalnych, 6 BDSz, płetwonurków bojowych Marynarki Wojennej. Nie wszyscy chętni z nawet tak elitarnych jednostek posiadali wystarczające predyspozycje, wielu doskonałym kandydatom zablokowała przejście do GROM-u armia, nie chcąc pozbywać się najlepszych oficerów. Kolejnych kandydatów pozyskano więc z policyjnych jednostek antyterrorystycznych, wśród absolwentów Wyższej Szkoły Wojsk Zmechanizowanych we Wrocławiu, z pododdziałów rozpoznawczych itp. Wszyscy musieli przejść dokładne testy psychologiczne, wydolnościowe i wzorowany na brytyjskim "test prawdy" w Bieszczadach- wyczerpujące fizyczne i psychiczne sprawdziany terenowe, na których odsiewano tych, którym zabrakło sił lub samozaparcia. Ta wielostopniowa selekcja obowiązuje do dziś, choć nieustannie jest doskonalona by dać jak najwyższa pewność, że przyjęci w szeregi GROM-u sprostają stawianym im zadaniom. Obecnie nabór przeprowadza się dopiero wtedy gdy pojawiają się wolne "etaty". Przyjęcie do jednostki nie oznacza jednak, że się w niej pozostanie- W GROM-ie nie ma miejsca na spadek formy lub brak zaangażowania, jeśli ktoś odbiega od wyznaczonego poziomu- musi odejść. W procesie formowania GROM-u wydatnej pomocy udzieliły kraje zachodnie, zwłaszcza Stany Zjednoczone i Wielka Brytania.
Nie ma co ukrywać, że to właśnie pomoc właściwych służb i podobnych oddziałów tych państw sprawiła że, Polska mogła w tak krótkim czasie przygotować wysokiej klasy, bardzo dobrze wyposażony i wyszkolony w działaniach specjalnych, m.in. ratowanie zakładników w kraju i za granica oddział, zdolny działać w różnych warunkach klimatycznych i we współpracy z najbardziej renomowanymi zachodnimi odpowiednikami. Komandosi GROM szkołą się wspólnie z najlepszymi jednostkami specjalnymi tych państw i według ich najlepszych wzorów. System szkolenia, taktyka działania, duża cześć wyposażenia (hełmy PRO-TEC, kamizelki szturmowe, nomexowe kombinezony i rękawiczki, buty, środki łączności itp.) oraz uzbrojenie (pistolety BROWNING HP, P-8 H&K USP, SIG-SAUER, GLOCK, P.M. HECKLER & KOCH MP-5, karabiny snajperskie REMINGTON, MAUSER 86, strzelby REMINGTON WINGMASTER, granatniki MZP-1 itd.) pochodzą właśnie stamtąd. Specjalny charakter jednostki wymagał zachowania daleko posuniętej tajemnicy, tak, że przez kilka pierwszych lat opinia publiczna nie wiedziała o istnieniu GROM-u.
Pierwsze "przecieki" w prasie codziennej i książce ministra spraw wewnętrznych Antoniego Macierewicza "teczki bezpieki" pojawiły się w 1992r. po zaangażowaniu komandosów GROM przy konwojowaniu tajnych akt przewożonych podczas akcji lustracyjnej na przełomie maja i czerwca. Prawdziwa burza rozpętała się jednak w mediach, gdy jesienią 1994r. 55-u żołnierzy GROM-u skierowano na Haiti w ramach międzynarodowej operacji "Restoration of Democracy". Dziennikarze nie mogąc zdobyć konkretnych informacji prześcigali się w publikowaniu fantazji i uszczypliwych domysłów. Nawet prasa wojskowa i policyjna nie ustrzegła się zamieszczenia szeregu wypaczonych opinii i nie prawdziwych danych. podawano, że GROM to jednostka UOP, Nadwiślańskich Jednostek Wojskowych lub Żandarmerii Wojskowej, pojawiły się hasła o zbędnym budowaniu konkurencji policyjnym jednostkom antyterrorystycznym itp. Wiele z tych "faktów" utrwaliło się i do dziś i jest niestety powtarzana. GROM to zawodowa jednostka wojskowa podległa bezpośrednio ministrowi spraw wewnętrznych i nie należąca do struktur żadnej z wyżej wymienionych służb. Podległość MSW, a nie MON wynika m.in. ze specyfiki zadań, które może wykonywać.
GROM nie jest jednostką antyterrorystyczna- jest to wojskowa jednostka specjalna, która w zależności od potrzeb może wykonywać typowe w tym wypadku zadania rozpoznawcze i dywersyjne, a oprócz tego jest wyszkolona- jak inne nowoczesne liczące się zachodnie oddziały specjalne- w wykonywaniu skomplikowanych operacji ratowniczych, związanych z odbijaniem zakładników z rak terrorystów lub innych ugrupowań zbrojnych za granica, a razie potrzeby także w kraju. Szkolenie prowadzone według najwyższych zachodnich standardów pozwala żołnierzom GROM-u swobodnie współdziałać z podobnymi oddziałami państw NATO, co udowodnili podczas misji na Haiti i wielu partnerskich ćwiczeń z nimi.
W odróżnieniu od oddziałów antyterrorystycznych policji, przeznaczonych do walki z terroryzmem kryminalnym i w większości przygotowanych tylko do prostych akcji interwencyjnych GROM szkolony jest nie do aresztowania terrorystów lecz do ich błyskawicznej eliminacji, a siły i środki jakimi dysponuje pozwalają tej jednostce przygotować i przeprowadzić złożona militarną operację odbicia, a razie potrzeby także ewakuacji zakładników. W czerwcu ubiegłego roku Grupa została postawiona a stan podwyższonej gotowości w związku z przetrzymywaniem przez bośniackich Serbów dwóch oficerów WP. Jednostka odmawia oficjalnego potwierdzenia przygotowań i gotowości do operacji odbicia wówczas, pełniących rolę "żywych tarcz" przed atakiem lotnictwa NATO, polskich oficerów- ale wynika to z typowego dla wszystkich tego rodzaju oddziałów specjalnych unikania podawania informacji zarówno o planowanych, jak i wykonywanych akcjach. GROM zorganizowany jest według uznawanych za najoptymalniejsze w tego typu jednostkach wzorców brytyjskich- szczegółowa organizacja i liczebność oddziału objęte są tajemnica.
Komandosi są wszechstronnie wyszkoleni w prowadzeniu działań specjalnych, antyterrorystycznych, przechodzą szkolenie spadochronowe i nurkowe. Każdy posiada dodatkowo specjalizację jako snajper, bądź płetwonurek bojowy, spadochroniarz wyczynowy, łącznościowiec lub w jednej z innych, licznych dziedzin składających się na rzemiosło żołnierza sił specjalnych. Oprócz tego w zespole, w skład którego wchodzi przygotowany jest do zastąpienia w razie potrzeby każdego z pozostałych kolegów. Wszyscy spędzają wiele godzin na nieustannym treningu doskonalącym sprawność fizyczna, umiejętności strzeleckie i taktyczne (z wykorzystaniem ostrej amunicji), uczą się języków obcych. Żołnierze GROM podzieleni są na tzw. operatorów, czyli komandosów zespołów uderzeniowych oraz nie mniej ważne, rozbudowane siły wspierające. Szkoleni są do działania w różnych warunkach klimatycznych i terenowych- GROM jest także jedyna polska jednostka gotowa do prowadzenia operacji antyterrorystycznych na morzu( statkach, wieżach wiertniczych, itp.), zaliczanych do jednych z najtrudniejszych.
Przez zachodnich specjalistów polska Grupa Reagowania Operacyjno-Manewrowego wymieniana jest wsród najlepszych jednostek specjalnych na świecie, obok amerykańskiej DELTY FORCE oraz brytyjskiej i australijskiej SAS, przed wieloma innymi, nie mniej znanymi oddziałami specjalnego przeznaczenia. Nie jest to bynajmniej kurtuazja- opinie te wyrażają zarówno nadzorujący wspólne szkolenia dowódcy jak i "szeregowi" komandosi, którzy- jak mało kto potrafią- krótko i szczerze wyrazić zarówno swoje uznanie jak i rozczarowanie. Tak pozytywna opinia zasługuje tym bardziej na uznanie, iż podobne oddziały zachodnie kształtowały się i doskonaliły przez wiele lat, zaś polscy komandosi dorównali im już po kilku latach. GROM udziela także pomocy szkoleniowej niektórym formacjom specjalnym.
Warto zwrócić uwagę, że oprócz posiadania w jego postaci bardzo skutecznej siły do wykonywania bardzo ważnych zadań specjalnych, jest to także jednostka stanowiąca polska wizytówkę, świadczą o możliwościach naszych sił zbrojnych- wizytówkę , z która nie trzeba wcale zabiegać o przyjęcie do zachodnich struktur wojskowych, gdyż reprezentowany przez nią poziom nawet tam uważany jest za bardzo wysoki. To również pokaz polskiej gotowości- najsilniejsza europejska armia Paktu Północnoatlantyckiego, Bundeswehra zakłada zbudowanie podobnej formacji specjalnej do około 2000r. - w Polsce uprzedzamy więc te plany o dobre kilka lat i nie zostało to niezauważone prze pozostałe kraje NATO. Podczas ostatniej wizyty w Stanach zjednoczonych Prezydenta RP Aleksander Kwasniewski zgłosił gotowość włączenia polskiej jednostki specjalnej GROM do międzynarodowych operacji pokojowych ONZ i NATO oraz walki z międzynarodowym terroryzmem, co spotkało się z dużym uznaniem przedstawicieli państw zachodnich.


SPAT

Historia plutonu antyterrorystycznego z Okęcia zaczyna się w roku 1970. To właśnie wtedy dowództwo Wojsk Ochrony Pogranicza, zwróciło się do MSW o wydzielenie pododdziału MO do służby na Okęciu. I tak oddelegowano na lotnisko grupę funkcjonariuszy z jednostki specjalnej ZOMO. W połowie lat 70-tych, zaczęto tworzyć grupę specjalną Milicji Obywatelskiej, która miała zajmować się konkretnymi działaniami specjalnymi na Okęciu.
Początek był jak zwykle trudny. Sprzętu brakowało, wykorzystywano standardowy - milicyjny. Etatów nie było. Dopiero w 1976 roku Komenda Główna MO dostarczyła milicjantom lepsze wyposażenie i broń. Zmieniono sposób doboru ludzi, oraz zajęto się profesjonalnie szkoleniem. Niezwykle pomocnym dla milicjantów z Okęcia był gen. Edwin Rozłubirski dowódca 6 Pomorskiej DPD. Jednostka zaczęła szkolenia ze stworzoną przez Edwarda Misztala pierwszą polską jednostką antyterrorystyczną Wydziału Zabezpieczenia Stołecznego Urzędu Spraw Wewnętrznych. Komandosi szkolili się w górach, w ośrodku zurbanizowanym w Wędzrzynie. W czasie kiedy Polska była miejscem, gdzie odnotowano największą liczbę uprowadzeń samolotów, komandosi z Okęcia zajmowali się kontrolowaniem maszyn. Ochroną w czasie lotu w kraju zajmowali się wywiadowcy z Komendy Głównej i Stołecznej. W 1978 roku dowódcą jednostki został poseł Jerzy Dziewulski. I jak wszyscy zgodnie twierdzą, był to przełom dla jednostki. Zwiększył się stan jednostki, oraz zakres kompetencji i zadań. Przekazano im nowoczesną broń i wyposażenie. Na początku lat 80-tych, jednostka odniosła kilka poważnych sukcesów w udaremnieniu porwań samolotów. W tym czasie również przejęła zabezpieczenie tzw. VIP-ów. W 1990 roku, kiedy MO stała się Policją, jednostka z Okęcia stała się pełnoetatowym pododdziałem antyterrorystycznym pod nazwą Samodzielny Pluton Antyterrorystyczny Komisariatu Policji Portu Lotniczego Warszawa Okęcie (SPAT).
SPAT liczy obecnie 30 funkcjonariuszy zgrupowanych w trzech drużynach szturmowych, zespole pirotechnicznym i dowództwie. Do tej jednostki trafiają kandydaci, którzy co najmniej trzy lata służyli w Policji. Wszyscy muszą przejść pozytywnie sprawdzian fizyczny oraz badania lekarskie. Wyposażenie komandosów to m.in. pistolety Glock 17, rewolwery ASTRA, pistolety maszynowe MP%, UZI, Glauberyt, strzelby Mossberg, snajperskie SAKO. Z pojazdów dysponują Land Roverami, Mitsubishi G-200, Polonezami, Lublinem i transporterem opancerzonym BTR.

GSG-9

GSG - 9 specjalna jednostka antyterrorystyczna powstała 26 września 1972 roku po nieudanej próbie odbicia przez bawarskich policjantów, sportowców izraelskich porwanych podczas igrzysk olimpijskich w Monachium. Ówczesny minister spaw wewnętrznych Hans - Dietrich Genscher otrzymał zgodę na powołanie grupy specjalnej do zwalczania terroryzmu w ramach Federalnej Policji Granicznej (Bundesgrenzschutz). Oddział miał mięć status jednostki paramilitarnej, z pełnią władzy w kraju i z całkowitą odpowiedzialnością za bezpieczeństwo niemieckich dyplomatów za granicą.
Wcielenie tego w życie powierzono ekspertowi do zwalczana terroryzmu Ulrichowi Wegenerowi.Udało mu się stworzyć tą jednostkę w ciągu niecałego roku. O reputacji GSG-9 jako jednostki elitarnej przesądziło przeprowadzenie przez komandosów akcji uwolnienia w Mogadiszu 17 października 1977 roku, pasażerów porwanego samolotu Lufthansy. W czasie akcji trwającej kilka sekund oddział wtargnął do samolotu, zabijając czterech palestyńskich porywaczy i uwalniając wszystkich zakładników. Po tej akcji okrzyknięto ich bohaterami narodowymi. GSG - 9 znalazło się w roli "Brudnego Harry'ego", zlecano im akcje, które inne jednostki nie chciały, albo nie były w stanie się podjąć. Jednak nie wszystkie akcje zakończyły się powodzeniem. 27 czerwca 1993 roku w Bad Kleinen wspólna akcja GSG-9 oraz BKA w czasie której chciano aresztować poszukiwanych członków Frakcji Czerwonej Armii zakończyła się śmiercią jednego z komandosów i zranieniem drugiego, oraz rozpętaniem prawdziwego skandalu, ponieważ znaleźli się świadkowie, którzy widzieli jak z zimną krwią komandos zastrzelił leżącego na torach terrorysty. W obronie GSG - 9 stanął sam Helmut Kohl. Jednostka otrząsnęła się z wszystkich zarzutów i tego całego skandalu w kilka tygodni później 17 sierpnia kiedy samolot linii KLM lecący z Tunisu do Amsterdamu został porwany do Dusseldorfu przez egipskiego terrorystę. Grupa operacyjna wtargnęła do samolotu i bez jednego wystrzału obezwładniła porywacza.
GSG - 9 liczy około 300 członków - podzielonych na trzy sekcje operacyjne lub "jednostki bojowe": GSG-9/1, GSG-9/2, GSG-9/3. Pierwsza z nich to typowa jednostka antyterrorystyczna licząca około 100 ludzi dzieląca się na pięcio i dziesięcioosobowe drużyny - tzw. Sonder-Einsatzgrupp. Są to najmniejsze grupy operacyjne w ramach GSG-9. W ich skład wchodzą strzelcy i snajperzy. Druga jednostka zajmuje się akcjami na wodzie i zwalczania terroryzmu morskiego. Jest szkolona przez instruktorów elitarnej jednostki niemieckiej marynarki wojennej Kampschwimmers. Trzecia jednostka jest grupą desantową. GSG-9 posługuje się głównie niemiecką bronią firmy Heckler i Koch. Służby pomocnicze to piloci helikopterów uznawani za najlepszych w Niemczech. GSG - 9 posługuje się kilkoma specjalnymi wersjami Mercedesa 280 GE oraz minibusami Volkswagena. Koszary jednostki mieszczą się w St. Augustin pod Bonn. W St. Augustin wybudowano kosztem 9 milionów marek wielki podziemny poligon w którym można bez problemów instalować pełnowymiarowe makiety samolotów, ambasad, pociągów itp. Jednostka zawsze jest w stanie pełnej mobilizacji. Komandosi nigdy nie rozstają się z beeperami oraz walkie-talkie, nawet po prysznicem. Do GSG-9 nie może zgłosić się człowiek z ulicy.
Szanse dostania się do tej elitarnej jednostki mają jedynie funkcjonariusze BGS czyli Federalnej Policji Granicznej - o ile przejdą pomyślnie wyczerpujące egzaminy i testy psychologiczne. Ludzie Ci odzwierciedlają przekrój społeczeństwa niemieckiego.
Trafiają do niej absolwenci uniwersytetów wywodzący się z wyższych sfer, dzieci klasy średniej, synowie chłopscy a nawet młodzież ze slumsów Berlina i Hamburga. Proces selekcyjny jest trójstopniowy. Najpierw odbywa się trzydniowy egzamin wstępny. Bada się na nim cechy psychiczne, inteligencje, wiedze ogólna, sprawność fizyczna i umiejętności strzeleckie kandydata. Zdaje się również egzamin medyczny. Funkcjonariusze którzy pozytywnie przejdą ten etap kierowani są na pięciomiesięczny trening. Obejmuje on przede wszystkim podnoszenie ogólnej sprawności fizycznej oraz umiejętności strzeleckich i walki wręcz. W ostatnim etapie trwającym trzy miesiące główny nacisk kładzie się na działania zespołowe oraz taktykę szturmu. Przez tak gęste sito selekcyjne przechodzą tylko najlepsi funkcjonariusze. Tygodniowy trening komandosa GSG-9 zajmuje mu od 50 do 70 godzin. Trening strzelecki to trzy razy po pól dnia w tygodniu plus jedna noc. Każdy zespól bojowy wystrzeliwuje rocznie około miliona pocisków. Dużo czasu poświęca się także nauce wykonywania zawodów lotniczych np. steward, pilot. Posiadając takie kwalifikacje członkowie GSG-9 mogą pod pozorem naprawy wedrzeć się na pokład opanowanego przez terrorystów samolotu. GSG-9 codziennie ćwiczy szturmy na samoloty, autobusy, pociągi.
Członkowie GSG-9 pełnią również role bodyguardów ważnych osobistości. Używają wówczas specjalnych aktówek w których schowane są skrócone wersje MP-5 (tj.MP-5K,MP-5KA1). W przypadku poważnego niebezpieczeństwa wystarczy ze agent naciśnie dzwignie znajdująca się w uchwycie i wtedy bez wyciągania broni aktówka zaczyna strzelać. GSG-9 ćwiczy z jednostkami tj. GIGN, SAS, GEO, GROM, GIS, DELTA FORCE, HRT FBI, SEALS 6 TEAM. Uzbrojenie to m.in. pistolety maszynowe HK MP-5 w rożnych wersjach, pistolety GLOCK17i19, SIG SAUER P-228, HK P7, karabiny wyborowe HK PSG 1.


SAS
SPECIAL AIR SERVICE

Brygada SAS powstała początkowo jako oddział do zadań specjalnych o charakterze wojskowym. Dopiero w końcu lat sześćdziesiątych zaczęto zajmować się problematyką zwalczania terroryzmu. Nasilenie się zamachów terrorystycznych w połowie lat siedemdziesiątych spowodowało, że ze składu Specjalnej Służby Lotniczej wydzielono jeden pododdział, w sile 78 osób, z wyraźnym już zaznaczeniem, że będzie to grupa antyterrorystyczna.
Oficjalna nazwa, używana w prasie, brzmi Counter Revolu-tionary War farę Squadron, w skrócie CRW Squadron, natomiast w SAS grupę tę nazywa się Special Projects Team, w skrócie SP Team. Obecnie rolę Szwadronu CRW pełnią kolejno poszczególne pododdziały SAS. Czas trwania tej służby wynosi 6 miesięcy. Okresowa wymiana pododdziałów jest możliwa, ponieważ wszyscy członkowie SAS są odpowiednio wyszkoleni.
Szwadron dzieli się na 4 plutony uderzeniowe w składzie po 15 komandosów i dowódca, pluton zaś dzieli się na 4 czteroosobowe sekcje szturmowe, sekcja wreszcie może być jeszcze podzielona na dwie pary. We wszechstronnym wyszkoleniu członków brygady szczególną uwagę zwraca się na umiejętności strzeleckie. Zajęcia prowadzi się w Killing House, specjalnie zaprojektowanym budynku-strzelnicy. Na kursie podstawowym, trwającym 6 tygodni, trzeba wystrzelić 1200-1500 naboi. Jest to porcja minimalna, którą następnie stale się powiększa poprzez ciągłe ćwiczenia doskonalące. Program przewiduje szybkie uchwycenie celu przyrządami celowniczymi, strzelanie w ruchu, strzelanie z pozycji nietypowych, usuwanie zacięć w broni, szybką wymianę magazynków, jak również strzelanie z maksymalną celnością, tak zwane "w punkt", na przykład w oko, widoczne na fotografii twarzy terrorysty naturalnej wielkości. Z pistoletu samopowtarzalnego strzela się double taps - podwójne stuknięcie. Jest to w broni krótkiej odpowiednik myśliwskiego dubletu, czyli szybko następujących po sobie dwu strzałów, oddanych do jednego lub dwu celów. Przy strzelaniu z pistoletu maszynowego zaś podstawową umiejętnością jest operowanie krótką serią, najczęściej trzy-strzałową. W poszczególnych pokojach Killing House aranżuje się różnorodne, trudne i zaskakujące, sytuacje taktyczne. Aby zbliżyć je jak najbardziej do warunków rzeczywistych, obok makiety celu staje żywy zakładnik. Rolę tę pełnią na przemian koledzy z brygady, a więc pomylić się nie można. Celem końcowym jest dojście do tzw. strzelania instynktownego. Ręka i oko muszą być tak wytrenowane, aby działały jak automat. Odruchowo, ale precyzyjnie.
Dzięki transmisji telewizyjnej szeroka opinia publiczna poznała również stroje komandosów, choć tylko od strony zewnętrznej. Szczególne zaciekawienie wzbudziły balaklawy - coś w rodzaju kaptura lub kominiarki na głowę. Nakrycie to nie jest kuloodporne. Przed pociskami chroni hełm, znajdujący się pod spodem i częściowo maska przeciwgazowa, jeśli jej użycie jest konieczne. Zadaniem kaptura jest całkowite zamaskowanie twarzy atakującego, aby uniknąć przypadkowej identyfikacji przez któregoś z terrorystów. Taka identyfikacja mogłaby spowodować, że rozpoznany komandos mógłby stać się później obiektem specjalnego napadu. Balaklawa ma także nadać groźny wygląd osobie, która ją nosi, a to w celu oddziaływania psychologicznego. Groźny wygląd podkreśla również czarny kolor ubiorów zewnętrznych, pod którymi zazwyczaj nosi się kamizelki kuloodporne. W tej akcji użyto kamizelek firmy BCME - Bristol Composite Materials Engineering.
Uzbrojenie brygady SAS składa się z pistoletów Browning HP, pistoletów maszynowych MP5 oraz karabinów wyborowych firmy Accuracy International. Do czasu niemieckiej akcji w Mogadiszu używano amerykańskich pistoletów maszynowych Ingram M 10. Pistolety te mają bardzo dużą szybkostrzelność, nie są jednak zbyt celne. Po przyjrzeniu się, jak działały niemieckie MP5 w Mogadiszu, Anglicy wycofali z uzbrojenia Ingramy, przyjęli zaś MP5. Karabiny snajperskie są w trzech odmianach: do strzelań na odległość 300 m i dalej o kalibrze 7,62 mm, do strzelań na odległość poniżej 300 m o kalibrze 0,243 cala Winchester (6,2 mm), trzecia zaś odmiana to "cichy" karabin z tłumikiem. Poprzednio posługiwano się fińskimi karabinami TIKKA o kalibrze 5,6 mm. Uzbrojenie pomocnicze to strzelby Remington 870.


GIGN
GROUPE D'INTERVENTION DE LA GENDARMERIE NATIONALE

Brygada GIGN powstała w listopadzie 1973 roku jako specjalna grupa operacyjna, wydzielona ze składu Żandarmerii Narodowej. Początkowo była podzielona na dwa oddziały: GIGN 1, stacjonujący w Maisons-Alfbrt pod Paryżem, i GIGN 4 w Mont-de-Marsan. Grupa 1, którą dowodził porucznik Prouteau, obejmowała swym zasięgiem Francję północną natomiast grupa 4 - Francję południową. W 1976 roku oba zespoły połączono w jedną większą jednostkę pod dowództwem Prouteau, który awansował do stopnia kapitana. Do 1979 roku liczyła dwu oficerów i czterech podoficerów. Podstawową jednostkę uderzeniową w tym czasie tworzył jeden dwunastoosobowy zespół podoficerów. Od 1979 roku działały już trzy takie zespoły, każdy składający się z dowódcy, przewodnika psa i dwu pięcioosobowych grup interwencyjnych. Zawsze jeden z tych zespołów pełni stałą 24-godzinną służbę w pełnej gotowości bojowej, dzięki czemu jest w stanie wyruszyć do akcji w dowolnym punkcie we Francji lub na świecie w ciągu pół godziny. Do 1984 roku brygada rozrosła się do czterech dwunastoosobowych zespołów i czterech oficerów. Od 1984 roku dowódcą był kapitan Phillipe Masien.
Kandydaci do służby w brygadzie pochodzą wyłącznie z Żandarmerii Narodowej i wszyscy są ochotnikami. Egzamin wstępny jest trójstopniowy. Najpierw bada się cechy osobowe kandydata. Wybiera się tylko tych, którzy z jednej strony są w pełni zrównoważeni psychicznie i umysłowo, z drugiej zaś gotowi do największych, ale bezinteresownych poświęceń, mimo wszelkich niedogodności służby. Drugą część egzaminu stanowi sprawdzian ogólnej ^ sprawności fizycznej. Trzeba przebiec 8 kilometrów w pełnym, bojowym obciążeniu w czasie nie dłuższym niż 40 minut, przepłynąć 50 metrów w czasie krótszym niż 35 sekund oraz w 7 sekund wspiąć się po linie na wysokość 7 metrów. W ramach sprawdzianu fizycznego bada się również odwagę. Należy zmierzyć się, sam na sam, z psem policyjnym, wyszkolonym w atakowaniu ludzi. W ostatniej części egzaminu sprawdza się umiejętności strzeleckie. Szansę mają tylko ci, którzy z pistoletu, strzelając z 25 m, zdobędą minimum 70 punktów na 100 możliwych, z karabinu zaś z 200 m nie mniej niż 75 punktów na 100 możliwych. Żeby nie było zbyt łatwo, wprowadza się nagle, bez uprzedzenia, różnego rodzaju pułapki lub aranżuje sytuacje zniechęcające do tej służby, aż do przysłowiowej obrzydliwości włącznie. Ma to na celu wyeliminowanie wszystkich tych, którzy nie kochają Gigene całym sercem. Selekcja jest rzeczywiście ostra. Na 100 kandydatów, po tygodniowej męce, zazwyczaj zostaje tylko jeden.
Po włączeniu do brygady rozpoczyna się ośmiomiesięczny okres próbny. Poświęcony jest na trening specjalistyczny i asymilację w konkretnym zespole operacyjnym. Trening jest codzienny, bardzo intensywny i różnorodny. Obejmuje długodystansowe biegi terenowe na przemian ze sprintem, gimnastykę, podnoszenie ciężarów i walkę wręcz. Judo i karate ćwiczy się systemem full contact w połączeniu z umiejętnością błyskawicznego obezwładniania i rozbrajania przeciwnika. Do tego jazda na nartach, wspinaczka wysokogórska i skoki spadochronowe. Każdy członek brygady wykonuje rocznie minimum pięć skoków, w tym jeden "mokry", czyli skok do wody z aparatem do nurkowania.
Wiele uwagi poświęca się pływaniu i nurkowaniu. Wszyscy członkowie brygady mają kwalifikacje pływaka bojowego (nageur de combat). Pływanie nawodne obejmuje umiejętność szybkiego pokonania krótkiego odcinka, zazwyczaj 50 m, oraz pływanie długodystansowe połączone z holowaniem manekina o masie 75 kg. Pływaniu podwodnemu poświęca się cztery godziny tygodniowo. Nurkuje się z akwalungiem albo bez żadnego przyrządu, jedynie z zapasem tlenu we własnych płucach. Z akwalungiem, czyli z tlenowym przyrządem do nurkowania, należy zejść na dno Sekwany, położyć się na dnie i spokojnie przepuścić nad sobą kilka wielkich barek rzecznych. W ćwiczeniu tym doskonali się orientację w warunkach złej widoczności oraz pokonuje ewentualną klaustrofobię i panikę. Bez akwalungu natomiast należy wskoczyć do basenu z czystą wodą, nurkować do dna na głębokość 18 m, odnaleźć tam tabliczkę z napisanym pytaniem, odczytać je, udzielić na nie pisemnej odpowiedzi za pomocą specjalnego wodoszczelnego pióra i wrócić na powierzchnię. Ma to na celu wyrabianie umiejętności spokojnego i logicznego myślenia przy bardzo dużym obciążeniu organizmu. Na głębokości 18 m panuje bowiem nadciśnienie prawie dwu atmosfer (0,18 MPa). Przeciętny człowiek ma w głowie jedynie ogromny szum i myśli tylko o tym, jak się stąd wydostać, a tu trzeba szukać tabliczki.
Osobny rozdział to szkolenie strzeleckie. Ile od niego zależy, dowiodła akcja w Dżibuti. W wielu brygadach antyterrorystycznych szkoli się specjalną grupę strzelców wyborowych. W GIGN wszyscy członkowie brygady są takimi strzelcami. Na strzelnicy lub w terenie spędza się przeciętnie dwie godziny na dobę, trening bowiem prowadzony jest zarówno w dzień, jak i w nocy. Roczne zużycie amunicji na jednego strzelca wynosi 9 000 nabojów pistoletowych lub rewolwerowych i 3000 nabojów karabinowych. Strzela się wyłącznie z broni własnej. Własnej w tym sensie, że konkretny pistolet, rewolwer czy karabin używany jest tylko przez jednego członka brygady i stanowi wraz nim zgrany i niezawodny "zespół". Nie od dziś wiadomo, że z "mojego" karabinu wyniki są zawsze lepsze. Szkoli się także umiejętność strzelania w niesprzyjających warunkach, na przykład w pomieszczeniach całkowicie wypełnionych gazem łzawiącym lub w pomieszczeniu, w którym właśnie wybuchł granat ogłuszająco-oślepiający. Strzela się do celów stałych i ruchomych. Z rewolweru, na przykład, wymagane jest z 25 m uzyskanie celnego trafienia do ruchomego celu w ciągu 2 s.
Dużą uwagę przykłada się do szybkiego strzelania. Z pistoletu lub rewolweru trzeba umieć w ciągu 5 s zaatakować sześć celów położonych w odległości 25 m. Z karabinu złożenie się do strzału, uchwycenie celu, zgranie przyrządów celowniczych i ściągnięcie spustu nie może trwać dłużej niż 2 s. Od płetwonurków wymaga się umiejętności otwierania ognia w chwili, gdy tylko wynurzą się na powierzchnię. Gama używanej broni jest szeroka. Oprócz wymienionych już pistoletów, rewolwerów i karabinów ćwiczy się strzelanie z pistoletów maszynowych i strzelb myśliwskich, a także z różnorodnej broni specjalnej, na przykład z procy miotającej stalowe kulki. Proce, podobnie jak kusze, stosuje się w sytuacjach wymagających cichych działań, gdy strzał z broni z tłumikiem jest za głośny.
Podstawowym uzbrojeniem członka brygady GIGN jest rewolwer i karabin wyborowy. Rewolwerów używa się kilka rodzajów. Przeważają francuskie rewolwery Manurhin wz. 73 o kalibrze 0,357 cala Magnum z lufą o długości 133 mm lub z lufą o długości 76 mm - bardziej poręczne i łatwiejsze do ukrycia. Korzysta się także z amerykańskich rewolwerów Smith-Wesson Model 29 strzelających również nabojem Magnum ale o kalibrze 0,44 cala. W rewolwerach Manurhin stosuje się specjalną amunicję gwarantującą niezawodne działanie po długim nawet przebywaniu w wodzie. Amunicję tę, na zlecenie GIGN, produkuje szwedzka firma Norma. Uruchamia ona w tym celu oddzielną linię produkcyjną o znacznie wyższych wymaganiach technicznych i jakościowych, zwłaszcza dotyczących szczelności nabojów. Rewolwer może być zastąpiony 9 mm pistoletem samopowtarzalnym z magazynkiem o dużej pojemności, na przykład piętnastostrzałowym, precyzyjnym pistoletem MAB PAP F l strzelającym nabojami Parabellum. Karabin wyborowy to, przede wszystkim, francuski karabin FR-F1 lub jego nowy model F2, oba o kalibrze 7,62 mm, a także niemieckie karabiny snajperskie SG1. W akcjach wymagających użycia pistoletów maszynowych wykorzystuje się zazwyczaj niemieckie pistolety MP5. W zależności od sytuacji korzysta się z odmiany A3, SD lub K. Płetwonurkowie natomiast posługują się izraelskimi pistoletami maszynowymi Uzi, mało podatnymi na zamoczenie.




Hamera Grzegorz - Hamer