Polski pociąg pancerny nr 54 (''I Marszałek'')
Historia:
Podczas wojny polsko-radzieckiej, w 1919 i 1920 roku, polskie siły zdobyły wiele radzieckich szerokotorowych pociągów pancernych. Kilka z nich było nowoczesnymi jednostkami, lepiej opancerzonymi i uzbrojonymi od ówczesnych polskich półimprowizowanych pociągów. Jeden z takich zdobycznych pociągów miał chyba najciekawszy i najdłuższy "życiorys" z wszystkich jednostek tego rodzaju używanych na świecie. Wagony artyleryjskie tego pociągu służyły bowiem aż przez 25 lat w kilku armiach: radzieckiej, "białej" rosyjskiej, polskiej oraz niemieckiej, z czego aż 19 lat w Wojsku Polskim.
Pomimo tego, że w literaturze można spotkać różne wersje odnośnie pochodzenia wagonów artyleryjskich stanowiących rdzeń pociągu "Pierwszy Marszałek", aktualnie wiadomo już, że pochodziły one z radzieckiego pociągu "Imieni Szaumiana i Dżaparidze", lub: "Tow. Szaumian i Dżaparidze", zdobytego na Ukrainie (źródła: [9] i [10]). Pociąg ten zbudowany został w 1919 roku i używany był początkowo przez bolszewików na froncie południowym. Wkrótce potem został zdobyty przez "białe" siły gen. Denikina i używany był przez nich pod nazwą: "Dobrowolec". Następnie pociąg dostał się ponownie w ręce bolszewików, otrzymując nową nazwę na cześć komisarzy z Baku - Szaumiana i Dżaparidze, rozstrzelanych przez angielskich interwentów.
W 1920 roku pociąg "Imieni Szaumiana i Dżaparidze" został użyty w wojnie z Polską. Podczas polskiej ofensywy kijowskiej, 28 kwietnia 1920 w okolicy wsi Kotiużyńce, po celnym ostrzelaniu przez polską 1. baterię 13. kresowego pułku artylerii polowej, pociąg ten został opuszczony przez załogę, po czym zdobyty przez żołnierzy 50. pułku strzelców kresowych. Po naprawie pociąg został obsadzony przez polską załogę pochodzącą m.in. z pociągu "Zagończyk" i wcielony do służby pod nazwą: "Strzelec Kresowy" oraz przydzielony początkowo do 13.DP.
Wagon artyleryjski pociągu "Strzelec Kresowy" z napisem: "13 Dywizji Piechoty" [źródło 7]
W połowie maja 1920 "Strzelec Kresowy" walczył na Ukrainie w okolicach Kijowa, wspierając oddziały polskich 2 i 3 Armii w walkach z naciskającymi oddziałami radzieckimi. Po rozpoczęciu radzieckiej kontrofensywy, uczestniczył w trwających prawie dwa miesiące ciągłych walkach odwrotowych, unikając okrążenia przez kozaków Budionnego, po czym został wyewakuowany do Dęblina, działając wciąż jako pociąg szerokotorowy.
W lipcu 1920 roku nazwę pociągu zmieniono na "Pierwszy Marszałek" na cześć marszałka Józefa Piłsudskiego (nazwę tę czasami zapisywano w skrócie jako: "I Marszałek", lub tylko "Marszałek"). Po remoncie i dostosowaniu do standardowego toru szerokości 1435mm, pociąg ponownie wszedł do walki 16 sierpnia 1920 roku, biorąc udział w części bitwy warszawskiej i wspierając uderzenie 1. pułku strzelców podhalańskich z kierunku Kocka na Sokołów Podlaski. Do końca wojny pociąg pozostał na zajętej przez wojska polskie Litwie. Wydaje się, że pociąg przez cały ten wczesny okres służby zachował oryginalny radziecki skład w postaci jedynie lokomotywy pancernej serii O i dwóch wagonów artyleryjskich typu 'Krasnoje Sormowo'.
"Pierwszy Marszałek" w latach dwudziestych - prawdopodobnie podczas Bitwy Warszawskiej
[źródło 10 - fot. MWP]
Wbrew informacjom zamieszczonym w niektórych publikacjach (np. [1] i [5]), "Strzelec Kresowy" nie był przemianowany na "Gen. Krajowski", a dopiero potem na "I Marszałek". "Gen. Krajowski" to był inny pociąg, najprawdopodobniej utworzony ze zdobycznego pociągu radzieckiego "Subbotnik". W skład "Pierwszego Marszałka" nie weszły także wagony z litewskiego pociągu pancernego "Gedyminas", zdobytego 3 października 1920 w Wilnie.
We wrześniu 1920 "I Marszałek" otrzymał numer P.P. 21 (prawdopodobnie wcześniej nie nosił on numeru). Po zakończeniu działań wojennych, został on zakwalifikowany do dalszej służby, wśród 12 najnowocześniejszych pociągów, z nowym numerem P.P. 3. Zimą 1923/24 roku większość polskich pociągów pancernych została zdemobilizowana i zakonserwowana, pomiędzy nimi także "I Marszałek". Przywrócono go do służby prawdopodobnie pod koniec lat dwudziestych lub na początku trzydziestych i przydzielono do utworzonego w 1928 r. 2. dywizjonu pociągów pancernych w Krakowie-Niepołomicach. Przez kolejne lata był on intensywnie używany tam jako pociąg szkolny.
Na początku lat trzydziestych "I Marszałek" i jego wagony przeszły modernizację, lokomotywę wymieniono na standardowy typ Ti3. Uzbrojenie wagonów wymieniono na typowe (armaty 75mm wz.02/26, km-y wz.08) oraz dodano przeciwlotnicze karabiny maszynowe. Pociąg otrzymał również wyposażenie radiowe i łączności.
W 1939 roku, 2. dywizjon zmobilizował pięć pociągów pancernych, pomiędzy nimi pociąg nr 51 - dawny "Pierwszy Marszałek" (nazwy oficjalnie nie były już używane).
--------------------------------------------------------------------------------
Użycie bojowe w 1939:
Pociąg pancerny nr 51 (dawny "Pierwszy Marszałek") - dowódca kpt. Leon Cymborski, zastępca (od 2.09.39 dowódca) - kpt. Zdzisław Rokossowski.
Wagon artyleryjski pociągu nr 51 w kamuflażu z lat 1937-39. [źródło 4,10 - fot. MWP]
Pociąg przydzielony był początkowo do Armii "Kraków", w dyspozycji dowódcy Armii - mapka .
1 września 1939 roku pociąg był na stacji Skawina, na południe od Krakowa. Jeszcze tego dnia wszedł on do akcji, wspierając ogniem artylerii 1. Brygadę Górską, walczącą w Beskidzie - po południu ostrzelał spod Jordanowa oddziały niemieckie na Przełęczy Spytkowskiej i na grzbiecie Obidowej. 2 września pociąg pozostawał na stacji Jordanów. Rankiem, na skutek ostrzału artyleryjskiego stacji, ranny został dowódca pociągu, kpt. Cymborski, po czym został odwieziony do szpitala, przekazując dowodzenie kpt. Rokossowskiemu. Przez kolejne kilka godzin pociąg ostrzeliwał oddziały niemieckiej 2 Dywizji Pancernej ogniem korygowanym z wysuniętego stanowiska obserwacyjnego, współdziałając z 10. zmotoryzowaną Brygadą Kawalerii. W tym czasie artyleria niemiecka również usiłowała namierzyć pociąg. Kiedy około godz. 16 punkt obserwacyjny został rozbity, próbowano korygować ogień przy użyciu drezyn pancernych (według źródła [2] jedna z drezyn R wysłanych w kierunku Chabówki, została rozbita, lecz nie potwierdza tego relacja kierowcy drezyny Kazimierza Rudkiewicza). W końcu, gdy około godz. 17 polskie oddziały broniące Jordanowa wycofały się, pociąg również odjechał do Kalwarii Zebrzydowskiej.
Według źródła [7], 3 września pociąg, współdziałając z dywizjonem rozpoznawczym 10 Brygady Kawalerii, stoczył pomyślną potyczkę z niemiecką kolumną zmotoryzowaną pod Suchą, jednakże nie potwierdza tego źródło [1] ani monografia drozp. 10BK.
Podczas następnych dni pociąg nie uczestniczył bezpośrednio w walce, jedynie jego drezyny prowadziły rozpoznanie (5 września w starciu został ranny dowódca zespołu drezyn). 8 września pociąg znajdował się w drodze z Tarnowa do Mielca i Tarnobrzega. Natrafił on na oddział rozpoznawczy 2 Dywizji Pancernej (ponownie) i uszkodził nieprzyjacielski samochód pancerny. Dalsza linia do Rozwadowa zatarasowana była składami rozbitych lub porzuconych pociągów ewakuacyjnych i załoga musiała pracować cały dzień, usuwając dźwigiem z torów ich wagony. W końcu 10 września pociąg nr 51 dostał się do zrujnowanego węzła w Rozwadowie, gdzie pozostał przez następne kilka dni, podczas gdy jego załoga pomagała zorganizować pociąg ewakuacyjny do Lublina dla znajdujących się tam rannych. Według źródła [7], 10 września pociąg został użyty do dostarczenia żywności i amunicji dla wojsk gen. Szylinga, walczących wciąż na zachodnim brzegu Wisły. 11 września żołnierze z załogi pociągu znaleźli w Stalowej Woli porzuconą armatę plot 40mm wz.36 Bofors, która umieszczona na platformie wzmocniła następnie obronę przeciwlotniczą pociągu. 13 września pociąg osłaniał most na Sanie. Następnego dnia pociąg przeszedł ciężki nalot. Później tego dnia, na północ od Zaklikowa, osłaniając odwrót polskich oddziałów, pociąg zdołał opóźnić posuwanie się oddziałów niemieckiej 4. Dywizji Piechoty do rana 15 września i uchronił polski 94. pułk piechoty od odcięcia.
Wagon artyleryjski pociągu nr 51 w kamuflażu z lat 1937-39. [źródło 10 - fot. MWP]
Następnie pociąg został wycofany dalej, do Lublina, gdzie podjęto decyzję o przebiciu się do Lwowa; okrężną drogą z powodu przecięcia kolejnych połączeń. 16 września, aby utorować sobie drogę do Kowla przez zatory kolejowe, załoga pociągu musiała ponownie przy pomocy dźwigu zrzucać z toru wagony unieruchomionych pociągów, a nawet budować nowe objazdy dla ominięcia zniszczonych i całkowicie zablokowanych odcinków toru. Skład gospodarczy pociągu przeszedł nalot, z kilkoma rannymi. Również część pancerna była w ciągu tych dni kilkakrotnie atakowana przez samoloty, lecz bez większych efektów.
W związku z inwazją radziecką o świcie 17 września 1939, pociąg nr 51 skierowano na rozpoznanie z Sarn do Rokitna. Według źródła [8], po powrocie do Sarn, 17 września od godziny 10 pociąg odpierał naloty samolotów radzieckich, z których jeden zestrzelił, a następnego dnia rano w okolicy Kostopola pociąg napotkał radziecką kolumnę zmotoryzowaną jadącą od Równego. W walce, jaka się wywiązała, pociąg miał zniszczyć 4 samochody pancerne BA-6, trzy ciągniki artyleryjskie i kilka ciężarówek. Następnie, pociąg patrolował w rejonie Sarn, okazyjnie ostrzeliwując radzieckie samoloty i oddziały kawalerii. 20 września pociąg wspierał polskich żołnierzy Korpusu Ochrony Pogranicza ogniem ze stacji Niemowice. Następnego dnia, pociąg osłaniał odwrót polskich żołnierzy.
Według źródeł [2 i 8], po południu 22 września 1939 pociąg został zbombardowany przez radzieckie samoloty. Zarówno pociąg pancerny, jak i jego skład gospodarczy zostały uszkodzone, więc dowódca kpt. Rokossowski rozkazał opuścić pociąg. Z kolei źródła [4 i 7] podają, że pociąg nie został zbombardowany, lecz opuszczony na skutek postępu wojsk radzieckich, odcinających szlak do Lwowa. Po opuszczeniu pociągu, część jego załogi dołączyła następnie do SGO "Polesie", która skapitulowała po bitwie pod Kockiem 5 października 1939, jako ostatni polski oddział w polu.
Dalsza służba:
Był to wprawdzie koniec "Pierwszego Marszałka", ale nie koniec służby pociągu. Został on zdobyty przez oddziały radzieckie i po naprawie wcielony do służby jako BEPO (Broniepojezd - pociąg pancerny) 77. pułku NKWD z 10. Dywizji NKWD (wojsk granicznych NKWD). Dywizja ta była używana w służbie okupacyjnej na byłych polskich terenach wschodnich, które właśnie w tym czasie stały się Zachodnią Ukrainą. W czerwcu 1941 roku pociąg stacjonował w Iwano-Frankowsku (dawny Stanisławów), na południowy wschód od Lwowa, dowodzony przez por. I. D. Turganowa (warto zauważyć, że dawny polski pociąg nr 53 "Śmiały" stacjonował w pobliżu, jako BEPO 75. pułku tej samej dywizji). W rejonie tym operowała radziecka 12. Armia Frontu Południowo-Zachodniego. Po niemieckim ataku 22 czerwca 1941 roku, pociąg wspierał wycofujący się 77. pułk NKWD. 5 lipca 1941 r. pociąg walczył z niemieckimi czołgami, według radzieckich źródeł, niszcząc lub uszkadzając kilka z nich. 7 lipca pociąg, po wyczerpaniu amunicji, został opuszczony i wysadzony.
...Jeszcze dalsza służba (PZ 10b i PZ 11):
Uszkodzenia nie mogły być jednak poważne, gdyż po kilku miesiącach pociąg został naprawiony, przebudowany i wcielony do niemieckiej służby w grudniu 1941 roku. Niemcy sformowali jeden silny pociąg pancerny Panzerzug 10 z dwóch dawnych polskich pociągów, zdobytych na Rosjanach. Panzerzug 10 składał się z dwóch względnie niezależnych części: Kampfzug A (PZ 10a; dawny PP. 53 "Śmiały"; BEPO 75. pułku NKWD) i Kampfzug B (PZ 10b; dawny PP. 51 "I Marszałek"; BEPO 77. pułku). Panzerzug 10b miał oba oryginalne wagony artyleryjskie "I Marszałka" i początkowo również oryginalną lokomotywę pancerną serii Ti3. W czerwcu 1942 roku pociąg otrzymał nowe wagony piechoty i niemiecką lokomotywę. Podczas całej swojej służby pociąg używany był na Froncie Wschodnim i był kilkukrotnie uszkodzony.
31 lipca 1943 r. Panzerzug 10 został podzielony na dwa oddzielne pociągi, Kampfzug A (dawny pociąg nr 53) pozostał PZ 10, podczas gdy Kampfzug B (dawny pociąg nr 51) został oznaczony Panzerzug 11. W lecie 1944 r. Panzerzug 11 brał udział w walkach odwrotowych i ostatecznie, pod koniec 1944 roku, operował w rejonie Kielc. Dawny "Pierwszy Marszałek" zakończył definitywnie karierę bojową 13 stycznia 1945 roku w okolicy Chęcin (miasteczko pod Kielcami, ze znamymi ruinami zamku). Pociąg został opuszczony, kiedy z powodu zniszczenia mostu na Nidzie nie mógł się już wycofać przed nacierajacymi oddziałami radzieckimi.
więcej na temat pociągu przeczytacie na serwisie PIBWL
Materiał w calości pochodzi ze strony PIBWL i został opublikowany za zgodą autora.
POLECAMY TAKŻE: