Kategorie

SAMOLOT JŁ –2 POD ŚWIĘCIECHOWEM









Las od Święciechowa do Netkowa nadal świadczy o rozgrywającym się tu w lutym i marcu 1945 roku wojennym dramacie. Liczne transzeje, wykopy po ziemiankach oraz leje po pociskach potwierdzają ważność dawnego odcinka frontu. Najgroźniejsze dowody tj. odłamki i niewybuchy występują tu jak grzyby. Nic dziwnego, że teren ten dość chętnie odwiedzany jest przez mniej lub bardziej doświadczonych poszukiwaczy. Nie odstrasza ich ustawa zabraniająca tej amatorskiej archeologii. Niestety, doświadczenia wynikające z obserwacji tego terenu, jakby potwierdzają jej słuszność. Prowadzone na własną rękę poszukiwania „owocują” kolejnymi, wyciągniętymi niebezpiecznymi przedmiotami. Obawa przed konsekwencjami powoduje, że nie są one zgłaszane do odpowiednich służb. Pozostawione, lekko przykryte ziemią, potęgują tylko zagrożenie. Ustawa jednak nie zabrania spacerów i obserwacji. Historyczną atrakcyjność tego terenu potęguje, nie tylko fakt przełamania tu niemieckiej obrony, dużego nagromadzenia w tamtym czasie wojsk i sprzętu, a także przebywanie tu znanych „książkowych” wojskowych. (Np. na wieży kościoła w Lubieniowie przebywał dowódca 1 APanc Gw gen. Katukow, a samym uderzeniem wojsk radzieckich kierował osobiście marsz. Żukow). Wycieczka po tym terenie, to także mała lekcja fortyfikacji polowej.

Ciekawość naszą wzbudziło, pochodzące z tego okresu, stanowisko pod haubicę. Wyraźne wykopy i wały uwidoczniają miejsce na działo oraz na magazyn amunicji i ukrycie dla obsługi. Doskonały materiał do naszego cyklu o fortyfikacjach Drawna, Drawna dlatego, że znajduje się ono na terenie gminy, a konkretnie kilkadziesiąt metrów od szosy odcinka Święciechów – Żółwino. Miejsce to wskazał nam p. Adam Hołownia- pasjonat tych terenów. Nic więc w tym dziwnego, że wspólnie przeprowadziliśmy tam mały rekonesans. Stanowisko jest doskonale zachowane i odpowiednio obwałowane. Schodząc z bocznego lewego wału, nasza uwaga skupiła się na kilkunastometrowej ziemnej bruździe. Bliższe oględziny miejsca i pierwsze znaleziska; blachy, stopione kawałki aluminium, porozrywane łuski, ślady spalenizny. Dochodzimy do wniosku, że obok stanowiska artyleryjskiego spaść musiał samolot. Ślady spalenizny i porozrywane łuski świadczą o dramaturgii zdarzenia. Zataczając coraz większe kręgi, znajdujemy inne jego fragmenty. Na ostatnią blachę natrafiliśmy ponad 50 m. od miejsca wypadku. Zebraliśmy wszystko w jedno miejsce i nic nie wydumaliśmy, oprócz tego, że na pewno tu spadł samolot. Pomoc „przyszła” z Bydgoszczy. Naszym odkryciem zainteresował się  p. Arkadiusz Kaliński z Pomorskiego Muzeum Wojskowego. Po przyjeździe do Drawna spróbował określić przynależność znalezionych resztek. Niestety, dostarczały one zbyt mało informacji. Musieliśmy ponownie wrócić do „źródła”. Wzmocnieni dodatkowo przez doświadczonych „ odkrywców” Piotra i Violettę Ochocińskich z Torunia, zaczęliśmy szukać dalszych śladów. Intuicja kobiety wygrała. Okazało się, że najwięcej dodatkowych elementów było w wykopie artyleryjskim. To tam zostały znalezione blachy pancerne, które wstępnie wskazały na radziecki samolot JŁ-2. Ale pewności jeszcze nie było. Wszystkie części zostały wyłożone; od domniemanego przodu czyli blach pancernych, poprzez blachy kabiny, porozrywane łuski ..., aż do elementów drewnianych ogona. Takie ułożenie coraz bardziej przekonywało o trafności pierwszej diagnozy. Za IŁem –2 przemawiały nie tylko blachy przedniego kadłuba, ale także łuski po amunicji; 23 mm, 12,7mmm, 7,62mm. Czerwony pasek na jednej z blach świadczył, że samolot został wykonany również z materiałów pochodzących z pomocy amerykańskiej dla ZSRR, a nieliczne elementy drewniane utwierdziły nas tylko w przekonaniu, że samolotem tym był radziecki JŁ-2.

W okresie II wojny światowej wyprodukowano tysiące tych samolotów, przez Rosjan zwanych „latającym czołgiem” , a przez Niemców „czarną śmiercią”. Armia Czerwona posiadała te JŁ-y już z chwilą wybuchu wojny z Niemcami w czerwcu 1941 r. Doświadczenia pierwszych miesięcy tej wojny spowodowały modyfikacje, głównie w postaci wprowadzenia dwumiejscowej, opancerzonej kabiny. Miejsce drugie przeznaczone było dla tylnego strzelca. Wprowadzono także silniejsze uzbrojenie : w skrzydłach dwa działka kal. 23 mm oraz dwa km. kal.7,62mm., a także w części tylnej 1 km. kal.12,7mm (stąd łuski). Zabierał do 600 kg. bomb, 8 ( po 25kg.) pocisków rakietowych. Wersję zmodyfikowaną rozpoczęto produkować seryjnie w sierpniu 1942 r. Samolot przeznaczony był do wykonywania ataków szturmowych na cele naziemne. Przy osiągach 404km/h, pułapie 6000 m. oraz zasięgu 600 km. okazał się bardzo skuteczną maszyną. Silnik samolotu rzędowy AM38( AM38F), chłodzony cieczą, posiadał moc 1770 KM. Samolot ważył 4525 kg, był długi na 11,6 m., wysoki 3,4m., rozpiętość skrzydeł wynosiła 14,6 m. Piloci radzieccy chętnie latali ma JŁ-2 , a to głównie za sprawą opancerzonej kabiny. Opanowali oni sztukę działania bojowego na wysokość ok. 6 m nad ziemią. „Nasz” JŁ nie miał szczęścia, sądząc po braku innych śladów w chwili zderzenia nie było większego wybuchu, gdyż najprawdopodobniej nie miał na sobie bomb i amunicji rakietowej. Czy powracał z wykonywanego zadania- tego niestety możemy się tylko domyślać. Nie znany pozostaje nadal przydział bojowy samolotu, nic nie wiemy o członkach załogi. Niestety radzieckie materiały faktograficzne dotyczące działań w tym obszarze, są mało szczegółowe. Dlatego należy uznać, że pełnej historii tego rozbitego (straconego) samolotu nigdy się nie dowiemy.

JŁ-2 spod Święciechowa jest czwartym samolotem, którego szczątki zostały znalezione w okolicach Drawna. Z tej czwórki jest on drugim po B-17 rozpoznanym pod względem typu. Część znalezionych resztek JŁ-a została przewieziona do bydgoskiego muzeum, pozostałe części samolotu zostały wyeksponowane w „Spichlerzu” w Drawnie.

 

Andrzej Szutowicz

Marian Twardowski

 

Literatura:

Janusz Magnuski . Prezentuj broń. Oręż żołnierza polskiego 1939-1945 s. 280-281 Wyd. Horyzonty.

 







POLECAMY TAKŻE: