Kategorie

Zaginione kosztowności









....godzina 3.30, noc z soboty na niedzielę, myślałem, że będzie trochę chłodniej. Kolega się spóźnia, niedobrze, akcja miała rozpocząć się jak będzie jeszcze ciemno. Wreszcie jest, kilkanaście kilometrów pokonujemy samochodem, resztę drogi pieszo. Nie chcemy rzucać się w oczy. Pół godzinny marsz ze sprzętem na plecach robi swoje, jesteśmy na miejscu.
Po wstępnych oględzinach terenu, wytyczamy miejsce wykopu. Okazuje się, że pracy będzie dużo, dużo więcej niż nam się wydawało, Bierzemy się do roboty, idzie lekko - piaszczysta gleba to przyjaciel każdego poszukiwacza.
Po półtorej godzinie machania łopatami wykop ma już około dwóch metrów głębokości. Sprawdzam  wykrywaczem, niestety, nic nie pokazuje. Poszukiwany obiekt musi być jeszcze głębiej, postanawiam użyć sondy. Tąpnięcie nastąpiło nagle, przednia ściana wykopu zawaliła się z wielkim hukiem, wytrząsam piach z włosów, niedbale otrzepuję ubranie….



13 lutego roku 1813 Kalisz był świadkiem wielkiej bitwy, która rozegrała się na jego północno wschodnich przedmieściach, pomiędzy uciekającymi z pod Moskwy oddziałami francusko-sasko-polskimi dowodzo-nymi przez gen. Jean Louis Reyniera,  a ścigającymi ich oddziałami rosyjskimi pod dowództwem gen. Ferdynanda von Wintzingerode.

Z tym historycznym wydarzeniem wiąże się pewna legenda o skarbie, a dokładnie o zatopionym nie wiadomo gdzie wozie pełnym kosztowności.
Powracające z nieudanej wyprawy do Rosji niedobitki oddziałów napoleońskich, obozowały w napotkanych po drodze kościołach, klasztorach, dworach, folwarkach, ogołacając te miejsca z przedmiotów przedstawiających jakąkolwiek wartość. Również i miasto Kalisz przyjęło pod swój dach niezbyt wdzięcznych gości, którzy ulokowali się w kościele pobernardyńskim (obecnie jezuickim). I w tym przypadku skarbiec świątyni został doszczętnie ogołocony. Wszystkie „zarekwirowane” przedmioty transportowano na wozach konnych.
Jeden z nich, jak mówi legenda, zatonąć miał w lekko podmarzniętych, pokrytych cienkim lodem mokradłach w Skarszewie, lub też gdzieś pomiędzy Tyńcem a Zawodziem na brzegach Prosny. Niestety dokładne miejsce nie jest znane.
Studiując, dostępne na ten temat opraco-wania, oraz uruchamiając wyobraźnię, możemy nakreślić na współczesnej mapie dokładną drogę przemieszczania się wojsk napoleońskich, z zaznaczeniem punktów, w których być może zatonął skarb.
Jak wspomniałem powyżej, miejsce pierwsze to tereny Skarszewa. Zbliżający się od Kamienia Rosjanie, zaskoczyli jeden ze stacjonujących tam oddziałów francuskich, który pośpiesznie musiał się wycofać w kierunku Tłokini Kościelnej. Do tej pory w Lesie Skarszewskim i na polach, szczególnie od strony Kamienia, znaleźć można świadectwa tych wydarzeń w postaci ołowianych kulek, guzików od mundurów, czy nawet drobnych monet z tego okresu. Na podstawie znalezisk jesteśmy w stanie ustalić dokładną drogę ucieczki Francuzów, prowadzącą nas prosto do brodu na Swędrni, obecnie około dwudziestu metrów od dzisiejszego mostu na drodze Skarszew – Tłokinia Kościelna, patrząc w kierunku Kalisza.

 

Swędrnia nie była wówczas taką wąską rzeczką jak teraz, lecz około dwukrotnie szerszą rzeką z mokradłami po obu stronach brzegu. Może to właśnie one pochłonęły nasz legendarny wóz?
Inny przekaz, zasłyszany od miejscowej ludności, mówi, że to Prosna i jej podmokłe brzegi stały się miejscem zatonięcia zrabowanych kosztowności. Francuzi parci przez Rosjan w stronę rzeki zmuszeni byli mimo mrozu przedostawać się przez nią dokładnie na wysokości dzisiejszego Ośrodka PTTK przy ulicy Łódzkiej .

           

Przekazy historyczne dość dokładnie opisują to zdarzenie, lecz wspominają jedynie o zatopionych w mokradłach dwóch uszkodzonych armatach, zostawionych tam przez Francuzów celowo, jako niewygodny bagaż. O żadnym wozie nie ma mowy.
Które z tych miejsc kryje tajemnicę - odpowiedzieć nie potrafię.  Czy legendarny „wóz ze skarbami” istnieje do dzisiaj, czy nie jest on tylko piękną opowieścią - nie wiadomo. Można jedynie uwierzyć przysłowiu, że „w każdej legendzie jest ziarenko prawdy”. Być może część zrabowanych dewocjonaliów powróci kiedyś do skarbca Kościoła Pobernardyńskiego....

 

Planując poszukiwania:

Czerwono zaznaczone miejsca, leżą na terenach krajobrazu chronionego, rzadko, ale jednak odwiedzanych przez odpowie-dnie służby (straż leśna, straż wędkarska / łowiecka, straż miejska).
Teren oznaczony linią niebieską, to w większości pola uprawne – na poszukiwania wystarczy zgoda właściciela – lub trochę więcej odwagi.
          

- miejsce potyczki
● tutaj może być                           
zatopiony wóz
■ ruiny karczmy.

Najczęściej znajdowane „fanty” cała masa ołowianych kulek guziki, odznaczenia, fragmenty broni, monety.

 

             

 

                                                                                 Tekst   Roman Kornacki.

 

Foto.   Roman Kornacki.