Kategorie

Legendy powstańcze


Historia naszych ziem jest bogata w bitwy czy potyczki. Przez nasz kraj przeszło wiele wojen, walczyliśmy w wielu powstaniach. Wszystkie te wydarzenia pozostawiły w ziemi wiele pamiątek, natomiast wśród ludności pozostały wspomnienia i legendy. Wiele z tych opowieści jest wyolbrzymionych, z upływem lat kolejne pokolenia dodawały nowe szczegóły aby uatrakcyjnić opowiadane zdarzenie. Jednak w tych wszystkich legendach zawsze jest ziarenko prawdy, każda historia powstała w oparciu o jakieś zdarzenie, które wywarło wpływ na lokalną ludność.

Chciałbym przybliżyć wszystkim niektóre legendy z terenu Zagłębia Dąbrowskiego, przez którego tereny przeszły wszystkie zawieruchy historyczne. Mam nadzieje, że pobudzą Waszą wyobraźnię i podejmiecie trud wyłuskania z nich faktu historycznego.



Skarb powstańczy na Wałach

Powstańcy stali dwa tygodnie w lesie porębskim za Zazdrością. Osyski im nosili jeść, boby przecie pozdychali w głodu. Babka im cały czas gotowała, chleb piekła, pić nosiła. (...)

Kozacy już i tu zaczeli dojeżdżać. Powstańcy jadą z Wysokiej przez Wały do Zazdrości. Byli tu pod groblami, a tu kozaki już za niemi. Tu było kilka bitek. To tu strzelanina, to tu strzelanina. Tak dłuższy czas się bili w tych lasach. Bardzo dużo było tej strzelaniny.

Dziadek Osysek opowiadał, że ci powstańcy w końcu zakopali cały kufer koło młyna na Wałach, w tych groblach. Tego kufra to nawet nie zdążyli dobrze zakopać, podobno płytko zakopali. Już kozacy jechali, już oni stąd musieli odchodzić. To był kufer złotych pieniędzy i nie wiadomo, czy Moskale go znaleźli, czy nie.

 

Kasa powstańcza na Wałach

Trzech powstańców z kasą oddziału uciekało przed kozakami. Dojechali do Wałów i umówili się, że te pieniądze tu zakopią, a po wojnie przyjdą po nie. Pod tą groblą wykopali dół, pieniądze przysypali i pojechali w stronę Chruszczobrodu. Ale jeden jakoś został w tyle, niby za potrzebą wszedł w krzaki. Tamci czekają, czekają, nie ma go. Wrócili żeby sprawdzić, czy coś tym pieniądzom nie zrobił. Przyjechali na Wały. Patrzą, pieniędzy nie ma. No więc zabrał. Przeniósł w inne miejsce. Poszli do Hamerlika pytać, czy się tu wrócił. Ano, wrócił się. Jest na Wałach. To oni do niego. (...)

Przy tej grobli zaczeli go bić. W czasie tej awantury od Wysokiej nadjechali kozacy i wszystkich trzech wzieli. Ślad po nich zaginął.

Jak ten jeden te pieniądze przenosił, to trochę pogubił. (...) Potem to dużo ludzi tu chodziło i stale kopali doły. Przed wojną, po wojnie, a jeszcze i teraz kopią.

 

Ukryta broń powstańcza

Jak pod Częstochową powstańców rozbili, to cofał się i tu pod Brudzowicami się rozwiązały. Miely ze sobom armatki. A wiele tego było, to do dzisio jest tajemnica. Taki tu był gajowy Lubos. Mioł dom pod lasem. Wzini go ze sobą i tam gdzieś całe to uzbrojenie zakopały, a on musioł złożyć przysięgę, ze nie zdradzi. No i nie zdradził. Dopiro jak umiroł. Pośly, po księdza, ksiądz go wyspowiadoł i posed, a ktosi z ludzi powiedzioł, ze te sosnę, co wisioł na ni taki obrozecek, złodzieje ukradły, bo była bardzo ładno. A obrozecek powiesily na inny sośnie. Wtedy on powiedzioł, ze jak powstańcy przyjdo, to nie trafio na ten sprzęt, na te armatki, bo ta kaplicka na sośnie to był znak.


Na podstawie: Podania i legendy z Zagłębia Dąbrowskiego - Marianna i Dionizjusz Czubalowie