Kategorie

Mogiła powstańcza


Wioska była osadzona na 14 łanach kmiecych i pod koniec XIV wieku właścicielem jej był jakiś Jan Szczęsny Tarnowski. W połowie XV wieku dziedzicem osady już widzimy Stanisława Rudzkiego herbu Pilawa. Około r. 1653 właścicielem Dobieszowic był Jan Adolf Frankenberg. O późniejszych właścicielach nie wiele można powiedzieć. Również nie umiem powiedzieć kiedy wioska przeszła w rękach Henklów-Donnersmarków z Świerklańca Śląskiego. Od najdawniejszych czasów stał tu na wzgórzu dwór modrzewiowy, który podobno w XVI wieku strawił pożar. Na miejscu jego stanął w pierwszej połowie XVII wieku dwór murowany, który kształtem przypomina stary ratusz czeladzki. Widnieje on do dzisiaj na wzgórzu, oszpecony trochę późniejszą przybudówką.
Na zachód od dworu, tuż nad brzegiem Brynicy stała od niepamiętnych czasów karczma, początkowo obok brodu, później mostu, przez który wiodła droga do Piekar i do starego traktu bytomskiego. Z jakiego powodu karczmę nazwano Weseła, nie wiadomo. Obok niej powstał przysiółek nazwany również Wesoła.

Opowiadają starzy ludzie, że w lasach na północny-zachód od dworu, istnieje mogiła powstańcza.
Było to w czasie powstania. W lasach dobieszowickich ukrył się jakiś oddział powstańców, któremu przewodziła młoda pani przebrana po męsku. Oddział ten przybył do Dobieszowic w burzliwą noc, zmęczony, głodny, zziębnięty. Mieszkańcy wioski przyjęli gościnnie rozbitków, napoili i nakarmili, zaś na drugi dzień mieli ich przeprowadzić za Brynicę. Tymczasem ktoś doniósł, że od strony Rogoźnika ciągnie chmura kozaków. Powstańcy pozbawieni broni, pochwytali co który mógł, ten topór, ów siekierę, inny widły lub kosę i pospiesznie opuścili wioskę zdążając w stronę lasu, który widniał na zachodniej pochyłości wzgórza. Zaledwie opuścili wioskę, gdy Moskale wpadli z wielkim łomotem i krzykiem, wyciągali ludzi z chałup, bili ich i katowali, domagając się wskazania miejsca, gdzie ukryli się powstańcy. Nie pomogło katowanie, lud zaciął się i milczał. Ale znalazł się jakiś zaprzeniec we dworze, ponoć jakich szołdra nie Polak, który zdradził kierunek, w którym udali się powstańcy. O świtaniu ruszyli kozacy w stronę wskazaną, a w niedługi czas później posłyszeli mieszkańcy Dobieszowic odgłosy walki. Około południa udano się gromadą do lasu i natrafiono na kilkunastu powstańców, leżących już bez życia w kałuży krwi, strasznie pokłutych spisami i obdartych zupełnie z odzieży. Dobieszowiczanie wykopali grób na miejscu, złożyli doń ciała bohaterów, a następnie na nim ustawili sosnowy krzyż. Gdy powrócono z lasu, chciano rozprawić się z owym zdrajcą obmierzłym, lecz wszelkie poszukiwania nie dały rezultatu. Później dowiedziano się, że ze strachu uciekł na Śląsk jeszcze tej nocy i już więcej go w wiosce nikt nie widział.