Kategorie

Wojkowice Kościelne


W dolinie Czarnej Przemszy. na lewym jej brzegu, leży odwieczna i jedna z najstarszych na terenie powiatu będzińskiego wioska Wojkowice Kościelne. Początki osady sięgają bardzo głęboko w czasy starożytne i niezawodnie także nazwa jej w pierwocinach bytu brzmiała inaczej, uległszy zmianie na początku XII wieku. O starożytności wioski mówi sama jej nazwa. Wszak Wojkowice to nic innego tylko osada, w której mieszkali ludzie, względnie poddani Wojtka, lecz poprzednio owi ludzie byli poddanymi księcia panującego, który ich wraz z ziemią darował Wojkowi. Tenże objąwszy osadę i pobudowawszy w niej dwór nazwał ją od swego imienia Wojkowicami, stwierdzając w ten sposób, że w wiosce mieszkają ludzie Wojka czyli Wojkowice. Zmiana mogła mieć miejsce tylko za czasów Bolesława Krzywoustego. W tym czasie rozpoczęło się obdarzanie ziemią rycerzy, którzy dotychczas przebywali na dworze panującego i przez niego byli utrzymywani. Rycerstwo zwalniane z dworu książęcego, otrzymywało wsie zamieszkałe zdawien dawna przez wieśniacze rody, przeto każda taka osada w chwili darowizny, miała za sobą kilka wieków istnienia, z czego wynika, że nasze Wojkowice na długo przed tym okresem istniały pod inną nazwą i dopiero na początku XII. wieku przeszedłwszy jako darowizna w ręce Wojka, zmieniły nazwę. Reasumując powyższe, niepomylimy się, jeżeli powiemy, że początki wioski sięgają czasów, w których Polanie tkwili jeszcze w grubym pogaństwie.

Wojko, to imię zdrobniałe Wojsława. Rycerzy pochodzenia szlacheckiego tego imienia spotykamy w XI i XII. wieku tylko pięciu. Pierwszy z nich znany jest jako rycerz Władysława Hermana, a później Bolesława Krzywoustego. Prócz tego nazwisko jego figuruje w albumie konfraterni klasztoru lubińskiego, między najstarszymi dobrodziejami klasztoru. Prawdopodobnie ten Wojko czyli Wojsław między innymi osadami, otrzymał od Krzywoustego także i Wojkowice, zwiące się wówczas inaczej. Poparciem tej tezy jest druga część nazwy osady, a mianowicie Kościelne. Z tą dodatkową nazwą spotykamy się już w regestrach świętopietrza z r. 1326. Jeżeli do właściwej nazwy dodano przydawkę Kościelne, to widocznie wioska przed r. 1326. z rąk świeckich, przeszła w ręce kościelne. Któż mógł naturalnie za zezwoleniem księcia oddać osadę kościołowi ? Nikt inny tylko spadkobiercy Wojka. Jeżeli zważymy, że tenże Wojko z pierwszej żony Kienczówny miał dwóch synów Trojona i Janusa, zaś Trojan miał trzech synów Giedke późniejszego biskupa krakowskiego, Wojstawa i Trojona, to z porządku starszeństwa spadkobiercą Wojka był wnuk jego Wojsłau) i ten mógł Wojkowice oddać bratu swemu Gedce, biskupowi krakowskiemu (1166-1186) dla zaokrąglenia klucza Siewierskiego który między innemi należał do pierwszego uposażenia biskupstwa krakowskiego. Po przejściu wioski w ręce kościoła, dodano zapewne do nazwy przydawkę Kościelne.

Nie bez znaczenia dla poparcia wieczności wioski jest fakt. że leżała w tych okolicach, przez które już pod koniec XI wieku wiódł przez Sławków i Siewierz szlak handlowy Sląsko-Krakowski.
Wiadomym jest że w XII wieku szlak ten nabrał niebywałego znaczenia i prowadził przez okolice od wieków gęsto zaludnione. Właśnie pod Wojkowicami przerzucał się brodem z prawego na lewy brzeg Przemszy, a udowodnioną rzeczą jest, że gdziekolwiek istniały na rzekach brody, przez które wiodły ważniejsze drogi, tam wszędzie istniały od niepamiętnych czasów osady. Wreszcie jeszcze jeden szczegół, choć częściowo oparty na legendzie. Mówi ona, że starożytny gród Siewior leżał w tem miejscu, gdzie do dzisiaj widnieje kościółek (częściowo w ruinie) fundacji Piotra Własła Dunina z r. 1 144 (obecnie cmentarz parafjalny Siewierza w Kuźnicy Świętojańskiej) Miejsce to jest oddalone od Wojkowic o 4 km., czyli że wioska sąsiadowała z grodem. Jeżeli zważymy, że do grodów w czasach zamierzchłych zawsze tuliło się po kilka lub kilkanaście osad, bez których żaden gród obejść się nie mógł, to nie popełnimy błędu, mówiąc że Wojkowice są tak stare jak gród Siewior, a ponieważ ten wywodzi początki swe jeszcze z czasów pogańskich (pod koniec XII wieku należał do znaczniejszych, i posiadał już kasztelanów), to niezawodnie i nasza wioska ujrzała światło dzienne w tych czasach.

Jak już wyżej powiedziano, po raz pierwszy dowiadujemy się o istnieniu wioski z regestrów świętopietrza z r. 1326. Początkowo była własnością książęcą względnie królewską,. następnie przeszła jako darowizna uposażająca w ręce szlacheckie, a z tych w kościelne. Kiedy powróciła z powrotem do panujących względnie do szlachty, - niewiadomo. W XV wieku dziedzicami wioski byli: w jednej połowie Jan Działecki, w drugiej Andrzej, Mateusz i Mikołaj z rodu Nowinów. Następnymi dziedzicami wioski byli w XVII wieku bliżej nieznani Wojkowscy, zaś w pierwszej połowie XVIII wieku siedzieli tu Strzałkowscy i Gutowscy. U schyłku XVIII i na początku XIX wieku dzierżawcą majątku był Mateusz Łachman. Około r. 1667 na części wioski zwanej Kuźnica (później Kuźniczka, wreszcie Kuźnica Wojkowicka) do której należała osada leśna zwana Pustkowie gospodarzyła Elżbieta Myszkowska.
Parafia tutejsza miała powstać w pierwszej połowie XIII wieku równocześnie z parafją w Siemom. Po napadzie Tatarów i zupełnem zburzeniu wioski, przez kilkadziesiąt lat nie było kościoła w Wojkowicach, a parafją przestała istnieć. Dopiero w pierwszym dziesiątku XIV wieku wzniesiono małą, murowaną kaplice i przywrócono parafję, która już w r. 1326 figuruje w regestrach świętopietrza. Według wszelkiego prawdopodobieństwa prezbiterium dzisiejszego kościoła jest właśnie tą kaplicą. Na początku XV wieku pobudowano nawę i wieżę, dedykując kościół św. Marcinowi. Kościół tutejszy był uposażony w role i w dziesięciny z Ujejśca Bliższego i Dalszego, Dębią, Goląszy i Malinowic, które to wioski od czasów najdawniejszych należały do parafji w Wojkowicach Kościelnych. W r. 1740 kościół uległ częściowej przebudowie i w tymże roku wzniesiono obok, piękną figurę św. Jana, która do dzisiaj istnieje. Drugiej renowacji kościoła dokonano w r. 1770 za plebana ks. Marcina Siwińskiego.
Wojkowice Kościelne jako wioska pograniczna w Polsce przedrozbiorowej, była narażona na ciągłe napady śląskich kup zbrojnych. W drugiej połowie XV wieku padła ofiarą watach Kawki i Swieborowskiego, a potem Przemka z Toszku i Janusza z Oświęcima. W czasie “potopu" szwedzkiego zamieniono ją w popiół, lecz i po tym nieszczęściu dźwigła się z powrotem. Niegdyś bardzo ludna, w r. 1827 liczyła tylko 99 domów i 588 mieszkańców. Obecnie posiada około 1200 mieszkańców.
O górnictwie na terenie wioski nie znajdujemy żadnego śladu w kronikach, jednak nie jest to dowodem, aby ono nie istniało w osadzie. Jeżeli rozglądniemy się w starych mapach i w nazwiskach dawnych przysiółków wioski, to przekonamy się, że i tu górnictwo istniało. W r. 1667 spotykamy się się z przysiółkiem Kuźnica, który następnie zmienił swoją nazwę na Kuźmczke (nazwa dotrwała do r. 1856), a wreszcie na Kuźnicę Wojkowicką (obecnie nazwa ta nieistnieje). W północnej części wioski widnieje góra Warpie, u stóp której leży kolonia zwana dawniej Warpie, - nieco na północny zachód obok kolonji Marcinków istniało kilka chałup zwanych także Warpie. Jeżeli w XVII. wieku istniał przysiółek Kuźnica, to dowodzi, ze tu istniała jakaś huta. Nazwa góry i kolonii Warpie pochodzi od wyrazu warpa czyli hałda, który oznacza zsypiska kamieni i ziemi wyrzuconej z wykopanego szyby, względnie kupy płonnych ziemi wydobytych z szybu. Takich hałd czyli warpi zarostych od dawna zielskiem i trawą pełno na terenie wioski i one również świadczą, że tutaj także istniało w ubiegłych stuleciach górnictwo, które w niewiadomym czasie zamarło i więcej wznowionem nie zostało, a pozostały po nim tylko nazwy prócz Warpi i Kuźnicy także Marcinków, Pierkowskie, Podskale i Karsów, które do dzisiaj istnieją jako kolonie.
Najstarszą częścią wioski jest grupa chałup, leżąca poza kościołem przy drodze wiodącej do przysiółka Podskale. W stronie południowej od wspomnianych chałup stał wspaniały dwór modrzewiowy, zbudowany w czworobok. Tuż obok dworu w stronie północno zachodniej widniały zabudowania folwarczne, sięgające aż po źródła nieistniejącego dziś strumienia. Drugi dworek znacznie mniejszy, stał poza kościołem, obok dzisiejszej plebani, również przy źródle nieistniejącego potoku. Do wioski należały dwie karczmy. Jedna stała na prawym brzegu Przemszy u jej brodu, obok zaś widniał młyn i piła stojące na lewym brzegu. Druga karczma ist-niała na terenie Kuźnicy Wojkowickiej (dziś nie istnieje ta nazwa) przy dawnej drodze wiodącej do Ujejsca. Karczma owa leżała na wyspie, którą tworzyła rzeka Przemsza i jej odnoga. Nad tą odnogą i na przeciw karczmy terkotał drugi młyn. Poniżej młyna istniała osada leśna zwana Pustkowie, składająca się z pięciu chałup smolarzy. W nowszych czasach zwała się Tramarce.

LEGENDA WOJKOWICKA.
Skarb powstańczy.

Zwał się Ezechjel Zmijewski i służył w oddziale powstańczym Kurowskiego w r. 1863. Urodził się w r. 1847 w Siewierzu, a przed 5 laty przebywał pod Ogro-dzieńcem w t. zw. “Prochowni" u krewniaka swego Romana Zmijewskiego. Spo-tkawszy się z nim, usłyszałem od niego następującą historję, (którą zaliczyć muszę do legend, aż do fchwili, gdy jakiś szczęśliwiec nie odkryje tego, co wspomniany wyżej powstaniec zakopał)
“Było to panie w r. 1863. Dnia nie pamiętam, ale zdaję się było to letnią porą. Służyłem pod Kurowskim, byłem w bitwie pod Ojcowem, Miechowem i Włodowi-cami. Gdy nas rozbito pod Fankami, ja z kilku towarzyszami dopadłwszy wozu, na którym znajdowała się kasa oddziału, puściliśmy się nocą w swoje strony, aby po-łączyć się z innym oddziałem, jaki po drodze napotkamy. Ujechaliśmy tylko nocą, zaś w dzień kryliśmy się po lasach. W trzecią noc, pamiętam jak dziś, dotarliśmy do karczmy Sucha, stojącej na skraju lasu obok Boguchwałowie. Tu dowiedzieliśmy się, że w Siewierzu stoją Moskale. Nie namyślając się wiele, nawróciliśmy z drogi mięrzęckiej na przeczycką, gdzie obok kapliczki, co stała blisko młyna, przejechaliśmy rzeką, kierując się na Wojkowice Kościelne. Za dobrą godzinę już znaleźliśmy się przy kościele wojkowickim. Lecz tu się zaczęło nasze niepowodzenie. Pragnąc dać wypoczynek koniom, przystanęliśmy na chwilę. Nie upłynął ani jeden pacierz, gdy posłyszeliśmy na drodze tętent koni. To kozacy nadjeżdżali. Niebezpieczeństwo było wielkie, trzeba było zmykać. Pozostawiwszy wóz z końmi, chwyciliśmy w dwójkę skrzynkę, w której było sporo rubli złotych i srebrnych i puściliśmy się prawie biegiem drogą na Ujejsce. Biegliśmy tak ze trzy pacierze, gdy nagle posłyszeliśmy z tyłu za sobą we wsi ogromną wrzawę. Wiedząc co nas czeka, postanowiliśmy kasę zakopać. Jak postanowiliśmy, tak i zrobili. Tuż pod lasem na Perkowiźnie (prawdopodobnie t. zw. Perkowskie Wojkowickie) obok mostku na strumieniu, stał nad drogą krzyż (Poprzez drogę do Uj ejsca przepływało dawniej cztery strumienie, na których było cztery mostki z dylów.
Krzyż o którym mowa, widniał przed czwartym mostkiem w stronę Ujejsca). Wykopaliśmy pod krzyżem niewielką ale dość głęboką jamę i tam wrzuciliśmy skrzyneczkę z pieniędzmi. Po zakopaniu jej i przykryciu miejsca gałęziami, w pięciu zeszliśmy z drogi i polami przez Malinowice Rogożnik i Dobieszowice doszli-śmy na Wesołą a przebywszy Brynicę uciekliśmy do Bytomia. Od tego czasu pie-niądze te leżą tam pod krzyżem, a choć czasem przychodzi człekowi ochota iść pod krzyż i odszukać je, to jednak wzdraga się, bo przecie przysiągliśmy między sobą, że je żaden nie ruszy. I dziś choć muszę rękę po proszonem wyciągać, to tam nie idę, bo to pieniądze nie moje. Panu pierwszemu o tem mówię, ale przecie pan tam nie pójdzie szukać, a choćby poszedł to i co? Znajdzie, niech mu idzie na zdrowie!"