Lochy pod Opolem
Ciekawe, kto z przechodniów spacerujących po opolskim Rynku wie, że pod swymi nogami może mieć tajemnicze lochy, wilgotne korytarze. Chyba tylko najstarsi mieszkańcy miasta znają legendy o podziemnym Opolu. A jednak coś zapewne takiego istnieje.
W tej historii na razie nie pojawiają się dokumenty, tylko relacje byłych i aktualnych mieszkańców Opola. Zanim jednak do nich przejdziemy - czytelnik powinien zapoznać się z jedną ważną uwagą. Przekleństwem dziennikarzy, a błogosławieństwem dla wielu poszukiwaczy jest to, że główni bohaterowie tego typu opowieści pozostają anonimowi.
:::. Relacja pierwsza
Był rok 1945. Wiosenne roztopy odsłaniały straszliwe rany, jakie wojna zadała Opolu. W tych domach, które ocalały, pozostało zaledwie kilkuset mieszkańców, zaledwie 1% tych co żyli tutaj przed wojną. Szansę na pozostanie na trochę dłużej mają tylko ci, którzy posiadają fach w ręku i jako fachowcy są niezbędni do utrzymania w ruchu komunalnej infrastruktury. Od jednej z takich osób pochodzi poniższa relacja:
- "Chociaż zaraz po wojnie, dla nowych władz byłem niezbędny, by miasto mogło funkcjonować stale, wcale nie było łatwo" - opowiada mężczyzna. "Chociaż wielu z prominentów ufało mi, ale jako Niemiec wcale bez strachu nie mogłem chodzić po ulicach. Zresztą wtedy po zmroku nikt nie był bezpieczny na ulicy. Dlatego często sobie ułatwiałem życie chodząc sobie na skróty." Jeden z takich skrótów, oczywiście pod ziemią, wiódł z okolic dworca głównego PKP do miejsca w pobliżu nieistniejącego już żłobka na ulicy Kościuszki, koło domu handlowego "Ślimak". Jeśli spojrzy się na plan miasta, to okaże się, że taki przebieg ewentualnego tunelu wcale nie musi być fikcją. Trasa w zasadzie wiedzie bowiem pod kilkoma placami, na których od niedawna stoją budynki. Czy przejście zachowało się - to raczej wątpliwa sprawa. Chociażby za sprawą późniejszych inwestycji, tj. dom towarowy na Krakowskiej czy gmach filii NBP. Relacja innego świadka potwierdza także to. Twierdzi on mianowicie, że wszystkie ważniejsze instytucje Opola były połączone podziemnymi przejściami. Rzut oka na plan - wcale nie było to takie trudne. Od dworca kolejowego tunel mógł wieść w stronę ulicy Damrota. Tam mógł się rozgałęziać i łączyć obecne banki PBG i Oddział PKO. Główny odcinek biegł dalej w stronę dzisiejszego oddziału Banku Zachodniego przy Ozimskiej, a potem w stronę Ratusza. I jeszcze jeden dowód: Świadkowie w sprawie cmentarza ofiar UB na obecnym parkingu przy ulicy Kołłątaja. Niektórzy z nich mówili o tym, że zwłoki wrzucano do podziemnego korytarza ...
:::. Relacja druga
Opisany powyżej korytarz miałby kończyć się w Ratuszu. Istnieją poszlaki, że z tego miejsca można było udać się jeszcze w co najmniej dwóch kierunkach, a inne przejścia nie są wykluczone. Jedno z nich na pewno już dzisiaj nie istnieje, a być może byłby to jeden z najciekawszych tuneli w mieście. Nietrudno zrozumieć powody, dla których zbudowano połączenie ratusza z zamkiem książęcym na Pasiece. Tunel biegłby pod kanałem Młynówka i służył oczywiście celom militarnym, łącząc warowny gród z warowną siedzibą suwerena. Niestety - najprawdopodobniej historia tego przejścia zakończyła się gwałtownie w 1932r, gdy akurat na południową stronę rynku zawaliła się ratuszowa wieża, a wraz z nią podziemne przejście. Kolejny tunel także jest ślepy. Na pewno w połowie drogi między ratuszem a klasztorem Ojców Franciszkanów jest zamurowany. A skoro zbudowano połączenie w tym kierunku - nie można wykluczyć, że istniało jeszcze jedno - łączące Ratusz z Katedrą.
:::. Relacja trzecia
W ostatnim przypadku pewników jest najmniej. Chodzi o okolice tak zwanego opolskiego górnego zamku i starego browaru. Że ten ostatni miał podziemia - to można potwierdzić w 100%, gdyż jest to coś naturalnego. Natomiast czy to miejsce miało połączenia z innymi obiektami w mieście - nic na ten temat nie wiadomo. Niektórzy upierają się, że tak było. Inni negują sens takiego rozwiązania. Prawdy zapewne nie dowiemy się nigdy. Jeszcze mniej wiemy o "górnym zamku". W ogóle relacje na jego temat są bardzo skąpe. W jego przypadku jedynym dowodem jest to, że zazwyczaj tego typu budowle miały jakieś lochy.
Cytowany artykuł pochodzi z "Nowej Trybuny Opolskiej". Autorem tekstu jest Krzysztof Stecki.
www.opolweb.pl