89. rocznica powstania krakowskiego
6 listopada 1923 roku w Krakowie wybuchły zbrojne walki pomiędzy robotnikami a siłami policji i wojska określane mianem powstania krakowskiego. Po obu stronach zginęło wtedy łącznie 31 osób. W tym roku mija 85 lat od tamtych wydarzeń. Odbudowa niepodległego państwa po I wojnie stanowiła ogromny wysiłek zarówno dla obywateli, jak i dla gospodarki II Rzeczpospolitej. Po kilku względnie stabilnych latach, w roku 1923 zaczęły pojawiać się znamiona kryzysu, zarówno ekonomicznego, jak i politycznego. Pogłębiało się bezrobocie, hiperinflacja oraz problemy z zaopatrzeniem i zastój w budownictwie, który wpływał na kryzys także w innych gałęziach gospodarki. Wiązało się to z pogarszaniem warunków życia i niezadowoleniem społecznym, na które wpływało również łamanie praw pracowniczych. Na kryzys dość szybko zareagowały władze Centralnego Komitetu Wykonawczego Polskiej Partii Socjalistycznej ogłaszając 28 października listę postulatów robotniczych wzywających do poprawy sytuacji w kraju oraz postulując strajk generalny.
Na wzrost niezadowolenia społecznego zwłaszcza w Krakowie wpłynęło także wprowadzenie cenzury, zakazu zgromadzeń i obecności wojska. Miasto patrolowali żołnierze z 16. Pułku Piechoty i policja, zaś 4 listopada wszedł w życie zakaz zgromadzeń, demonstracji oraz sądy doraźne. Garnizon został wsparty oddziałami z innych miast m.in. jednostkami Strzelców Podhalańskich i oddziałami policyjnymi z okolic Wilna.
Jednak wszystkie środki zapobiegające wybuchowi niezadowolenia społecznego nie powstrzymały strajku. Rankiem 5 listopada grupy robotników zaczęły się zbierać na Plantach, koło Domu Robotniczego i na pl. Szczepańskim. Ok. godz. 10.00 policja konna podjęła próbę rozbicia demonstracji. Tłum jednak się nie wycofał, tylko zaatakował stróżów prawa butelkami i cegłami. Rannych zostało ok. 20 policjantów. Do pacyfikacji próbowano także użyć żołnierzy rezerwy, jednak rezerwiści odmówili.
Pomimo, że uczestnicy demonstracji po jej zakończeniu spokojnie się rozeszli, władze Krakowa zadekretowały wzmocnienie sił policyjnych i zamknięcie Domu Robotniczego.
Od wczesnych godzin porannych 6 listopada grupy robotników zmierzały pod Dom Robotniczy. Manifestanci zepchnęli chroniący go kordon policyjny w kierunku stojących nieopodal kilku oddziałów piechoty, które jednak odmówiły walki ze strajkującymi. Demonstrantom pomogły także wjeżdżające na plac wozy z kapustą, na które wskoczyła część strajkujących i wykorzystując impet pojazdów, staranowała kordon. Postępujący za wozem manifestanci zaatakowali stróżów prawa drągami i pałkami.
Policja odpowiedziała ogniem, od którego zginęło trzech robotników. Demonstranci odebrali broń żołnierzom i ostrzelali z niej stróżów prawa, zaś przybywające im z pomocą posiłki obrzucili kamieniami. Wysłane do uspokojenia manifestacji dwa szwadrony ułanów także zostały rozbite przez strajkujących. Demonstranci prowadzili walki również z rejonie Sukiennic.
Do pomocy pacyfikującym manifestacje wysłano jeszcze dwa szwadrony ułanów oraz trzy samochody pancerne, które wobec klęski oddziałów wojska, podjęły ostrzał kamienic i barykad, gdzie ukryli się strajkujący. Demonstranci odpowiedzieli ogniem, który zatrzymał pojazdy. Od strzałów robotników zginął jeden z żołnierzy obsługujących pojazd, dwóch zostało rannych, zaś sam pojazd został opanowany przez manifestantów.
Pomimo gotowości wojskowych do kontynuowania walki, władze zadecydowały o przerwaniu działań i rozpoczęciu negocjacji z robotnikami. Między rządem a związkami zawodowymi zapadła ugoda. Strajk zakończono, a władze zadeklarowały wzięcie pod uwagę ekonomicznych postulatów robotników.
W walkach manifestantów z siłami policyjno-wojskowymi w dniach 5-6 listopada po obu stronach zginęło łącznie 31 osób. Kilkadziesiąt odniosło rany.
PAP - Nauka w Polsce, Anna Kondek
bsz
Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl