Kategorie

Akt 5 listopada











Z prof. Tomaszem Schrammem
rozmawia Michał Starczewski

5 listopada 1916 roku w Warszawie i Lublinie została wydana odezwa podpisana przez cesarzy Austrii i Niemiec, w której proklamowali oni przywrócenie Królestwa Polskiego. Dlaczego zatem jako rocznicę odzyskania niepodległości świętujemy 11 listopada?

Odpowiedź jest bardzo prosta: 5 listopada 1916 roku nie powstała niepodległa Polska, nie można zatem świętować tej daty jako odzyskania niepodległości.

Co się więc stało 5 listopada?

Wtedy powstał zalążek państwa polskiego, czego inicjatorem były Niemcy. Miały w tym one zupełnie doraźny interes: pozyskanie polskiego rekruta i polskiej siły roboczej. Ze względu na przestrzeganie konwencji haskiej na okupowanych terytoriach nie można było nikogo siłą wcielić do wojska - musieli to być ochotnicy. Podobnie było z robotnikami, których Niemcy też potrzebowali na zasadzie zaciągu ochotniczego. Można powiedzieć, że był to jeden z elementów realizowania niemieckiego projektu Mitteleuropy - bloku gospodarczo-politycznego pod wyraźną hegemonią Niemiec. Polska istniała jako twór w jakiś sposób wyodrębniony, ale wpisany w projekt niemiecki. Dalszy bieg wydarzeń, niemal od pierwszej minuty, przez następne dwa lata spowodował, że politycy polscy wyzyskiwali każdą nadarzającą się sposobność, aby coś uzyskać, aby tę formę, która w zamyśle Niemiec była właśnie tylko formą, wypełnić treścią. Przez ten czas powstawały zawiązki instytucji przyszłego państwa. Z tego powodu można mówić o zalążku państwa polskiego. Powstało królestwo bez monarchii, które stopniowo się rozwijało. Zyskało kolegialną głowę państwa - złożoną z Polaków Radę Regencyjną. Powstał rząd z polskim premierem i ministerstwami, które oczywiście nie były odpowiednikami resortów funkcjonujących w normalnym państwie. Dzięki temu, gdy w 1918 roku trzeba było budować państwo polskie, czyli potocznie mówiąc - coś z niczego, to jednak nie trzeba było budować całkowicie z niczego.

Czy była taka możliwość, aby odrodzona Polska stała się monarchią, a nie republiką?

Pojawiały się takie efemeryczne pomysły, ale to nie był ten czas, to nie był ten duch. Po I wojnie światowej powstało przecież nie tylko państwo polskie. Wokoło powstawały republiki, które wpisywały się w ducha czasu i może to właśnie było najistotniejsze dla ustroju Polski, nawet jeśli nie całkowicie decydujące. Dodać można, że nie było żadnego bardzo wyraźnego kandydata, który miałby zasiąść na tronie. Owszem, wśród zwolenników monarchii pojawiła się kandydatura Karola Stefana, polskiego Habsburga. Mieszkał on właściwie na terenie Polski, miał dobra żywieckie, mówił po polsku, ale nie do pomyślenia było, żeby państwo powstające w 1918 roku - nie z woli zwycięzców, ale opierając się o zwycięstwo - powoływało na tron Habsburga.

A czy pomiędzy rokiem 1916 a 1918 zaszła zmiana w świadomości co do ustroju przyszłego państwa?

To, co powstało w roku 1916, powstało z woli Niemiec. Była to formuła wpisująca się w projekt Mitteleuropy. Monarcha miał stać na czele Królestwa Polskiego. Sama nazwa była na wyrost, nawiązywała do królestwa dziewiętnastowiecznego i do dawnej monarchii. Kto chciał zjednać Polaków, nie mógł ofiarowywać im mniej niż królestwo - stąd nazwa. Władcą miał być dynasta niemiecki. Niemcy mieli bogate zasoby dynastyczne, do których mogli sięgać. W 1918 w ogóle nie pojawiła się żadna konkretna kandydatura na króla Polski. To Niemcy nadali nazwę swojemu pomysłowi politycznemu i trudno nawet powiedzieć, czy ze strony polskiej były jakieś wyraźne propozycje osoby króla. O wiele ważniejsze od nazwy było to, że pojawiła się nazwa państwa polskiego.

W jaki sposób Polacy zareagowali na odezwę?

Reakcje były bardzo zróżnicowane. Wpisywały się w wielki dylemat o charakterze zarówno historiozoficznym, jak i politycznym. W sensie politycznym istniało pytanie, czy można iść z Niemcami, czy nie. Oczywiście ci, którzy uważali, że absolutnie nie, oprotestowywali akt 5 listopada. Mieli swoje poważne argumenty: że jest to państwo kadłubowe, Polska okaleczona, uzależniona od Niemiec, że taka formuła odbudowy Państwa Polskiego jest nie do przyjęcia i szkodliwa dla interesów Polski. Inni mówili, że Niemcy dali coś, czego przedtem Polacy nie mieli. To małe coś należy uchwycić i rozwijać. Trzeba zauważyć, że sprawa polska odzyskała dzięki temu wymiar międzynarodowy. Odtąd można i trzeba było o niej mówić.

Niektórzy reagowali rozbudzonymi nadziejami: spodziewali się więcej niż Niemcy - jak się później okazało - chcieli dać. 5 czy 6 listopada była radość, a tydzień później rozczarowanie. W tej historii mieści się, jak widać, cała gama niuansów i odcieni.

Czy akt 5 listopada funkcjonuje w polskiej tradycji? Czy funkcjonował w II RP?

Wydaje mi się, że funkcjonuje bardzo słabo, że ta data nie jest specjalnie obecna w naszej świadomości historycznej. Jest to tylko jedna z dat w kursie historii. Trudno się temu dziwić, albowiem nikt nie był później zainteresowany jej eksponowaniem tej daty - przeciwnie, były powody, żeby usuwać ją w cień. Akt 5 listopada nie wiązał się z działaniem żadnego z dwóch zwycięskich obozów politycznych, które następnie między sobą rywalizowały o to, kto lepiej się zasłużył sprawie polskiej. Akt ten ani dla jednej, ani dla drugiej strony nie był żadnym argumentem - przeciwnie. Mam wrażenie, że politykom, którzy - służąc interesom polskim - przez dwa lata realizowali ten pomysł, przypięto łatkę kolaborantów. Po 1918 roku naprawdę nikt nie był zainteresowany chwaleniem tych, którzy współpracowali z Niemcami. To było kwestią pewnej kalkulacji politycznej i nastrojów. I oczywiście ta sama tendencja do usuwania w cień i deprecjonowania 5 listopada była obecna i później, cały czas służąc wykorzystywaniu antyniemieckich sentymentów.

Muszę powiedzieć, że PRL miała tu chyba najłatwiejsze zadanie w swojej polityce historycznej, bo w najbardziej autentyczny sposób mogła pozyskać emocje Polaków. Jeśli byśmy spojrzeli na akt 5 listopada jako na położenie fundamentów pod przyszłą niepodległą II Rzeczpospolitą, PRL też nie była zainteresowana eksponowaniem odrodzenia państwa polskiego. Racja bytu Polski Ludowej zasadzała się na zdelegitymizowaniu II RP. Aktowi 5 listopada i ludziom z nim związanym, którzy później tę politykę realizowali, nie sprzyjała więc koniunktura ani w okresie międzywojennym, ani później.

Czy w takim razie akt 5 listopada powinien odgrywać ważniejszą rolę w naszej świadomości historycznej i tradycji?

Wydaje mi się, że tak. Rehabilitację tego nurtu - jednego z prowadzących do odzyskania niepodległości - przeprowadził blisko trzydzieści lat temu Janusz Pajewski, mój mistrz zresztą, publikując w roku 1978 Odbudowę państwa polskiego. Oddał w niej zasługi tym politykom warszawskim, aktywistom, których chował w swojej pamięci bezpośrednio i których bardzo szanował. Takie osoby jak książę Zdzisław Lubomirski, Jan Kucharzewski, rektor UW Józef Brudziński - to byli ludzie naprawdę zasługujący na szacunek, a pozostawali w cieniu. Wydaje mi się więc, że w polskiej nauce historycznej już od lat są pewne podstawy, pozwalające włączyć całą historię 5 listopada - ten wątek dziejów polskich, dziejących się przede wszystkim w Warszawie lat 1916-1918 - w historię dziejów sprawy polskiej w czasie I wojny światowej. W jakimś stopniu w dyskursie naukowym, a nawet  w dydaktycznym programie nauczania, jest on już obecny. Czy w stopniu dostatecznym - nie wiem, wydaje mi się, że jednak nie. To wymaga bardziej pogłębionej świadomości historycznej. A kurs historii - mam na myśli poziom szkolnictwa powszechnego - jest siłą rzeczy bardzo uproszczony i niełatwo wyjść poza partie Piłsudskiego i Dmowskiego oraz wejść w ten niejednoznaczny, pełen niuansów wątek symbolizowany przez datę 5 listopada 1916 roku. Może on być za trudny do wpisania w skrócony, szkolny kurs.

Ilustracja: afisz z aktem 5 listopada podpisany przez generał-gubernatora warszawskiego Hansa von Besselera, Polona, CC-BY-NC.






O ile nie jest to stwierdzone inaczej, wszystkie materiały na stronie są dostępne na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa 3.0 Polska. Pewne prawa zastrzeżone na rzecz Muzeum Historii Polski.







POLECAMY TAKŻE: