Cesarstwo Rzymskie w IV wieku, źródła siły i elementy słabości
Celem pracy jest nie tylko syntetyczne ukazanie Cesarstwa Rzymskiego w IV wieku, lecz wyodrębnienie czynników, faktów bądź też wydarzeń będących przyczyną ówczesnej siły Imperium, jak i również jego słabości.
Dlatego też przy konstruowaniu pracy posłużyłam się metodą problemową, gdyż tylko w ten sposób można dokładniej przyjrzeć się poszczególnym zjawiskom, które natomiast mogłyby zostać niezauważone przy wykorzystaniu metody chronologicznej. Podchodząc w taki sposób do tego tematu postanowiłam również wyeksponować kwestie, które wraz z badaniem, zagłębianiem się w jego treści stały się w moim przekonaniu wyjątkowo istotne i znaczące, które to właśnie szczególnie stanowiły tytułowe źródła siły i elementy słabości. Dlatego tez szczególną uwagę poświeciłam kwestii władzy cesarskiej, w której dostrzegłam silną pozycję panującego utrzymującego jedność Imperium oraz je kontrolującego. Następnie zwróciłam się ku ówczesnej sytuacji religijnej dopatrując się w niej elementów destrukcyjnie wpływających na Cesarstwo oraz doprowadzających do jego decentralizacji. Niebezpieczeństwo stanowiło również ówczesna sytuacja ekonomiczno – społeczna, która w rezultacie doprowadziła do wytworzenia się zjawiska zwanego patrocinium . Kolejnych czynników będących źródłem słabości doszukałam się w ówczesnych walkach zarówno wewnętrznych, z których szczególną uwagę poświęciłam uzurpacji Magnencjusza, jak i tych prowadzonych z barbarzyńcami w drugiej połowie IV wieku, a zwłaszcza w latach siedemdziesiątych tego stulecia. O ile te pierwsze doprowadziły do wyniszczenia Cesarstwa od wewnątrz o tyle te drugie, będąc w pewien sposób ich efektem, stały się jednocześnie początkiem upadku zachodniej części Cesarstwa. Natomiast postanowiłam w mojej pracy pominąć wojny z Persją sassanidzką, gdyż owszem przysparzały one niewątpliwie wielu problemów oraz pociągały za sobą wiele szkód, jednak uważam, iż nie wywarły tak wielkiego wpływu na sytuację Cesarstwa, jak te wojny przeze mnie wymienione.
Badając ten temat mogłam skorzystać z kilku źródeł, ich ilość wynika głównie z ich małej dostępności, z kolei spowodowanej brakiem tłumaczeń na język polski oraz zaginięciem ich pewnych części. Jednych ze źródeł z których od niedawna można korzystać w przekładzie polskim jest dzieło Ammiana Marcellinusa Rerum gestarum librii XXXI , którego zachowały się jedynie księgi XIV-XXXI opisujące lata od 353 – 378, mianowicie do klęski i śmierci Walensa pod Adrianopolem. Praca Ammiana Marcellinusa jest przede wszystkim opisem czynów, głownie wojennych . Autor reprezentował poglądy konserwatywnej pogańskiej arystokracji miasta Rzymu, jednak umiał również zdobyć się na słowa krytyki pod jej adresem, z tego wynika fakt, że Amman Marcellinus nie poświęca zbyt wiele uwagi chrześcijaństwu oraz to, że był jednak zapatrzony w wielką przeszłość Imperium .
Kolejnym źródłem z którego mogłam skorzystać była Historia Kościelna Euzebiusza z Cezarei , który obficie cytuje wszelkie edykty i listy cesarskie, jednak autor uwzględnia tylko te wydarzenia, którym przypisuje jakiś wyjątkowy sens w Boskim planie wobec świata i ludzi . Dużo miejsca w pracy tej zajmują prześladowania oraz stosunki między państwem, a gminami chrześcijańskimi . Niestety dla dziejów cesarstwa w IV wieku w dziele Euzebiusza pojawiają się luki, co uniemożliwia pełne spojrzenie na ten okres. Na szczęście pewnego rodzaju kontynuacją może być Historia Kościelna Sokratesa Scholastyka , jest to praca mimo swych błędów bezcenna dla historii Kościoła i w mniejszym stopniu dla państwa późnorzymskiego . Jej minusem jest to, że autor prawie nie dostrzega Rzymu i zachodniej części Imperium.
Natomiast jeżeli spojrzeć na współczesny stan badań to większość autorów poświęca swą uwagę upadkowi Zachodniej części cesarstwa, a co za tym idzie zastanawiając się nad przyczynami takiego stanu rzeczy, doszukuje się ich również w wieku IV. Dodatkowo niektórzy z badaczy późnego cesarstwa poświęcają swą uwagę jedynie, w ich przekonaniu niezwykłym i szczególnym jednostkom rządzącym. To wszystko oczywiście wpłynęło również na kształt mojej pracy, w której rysują się wyraźnie dysproporcje pomiędzy źródłami siły oraz słabości, gdyż po zapoznaniu się zarówno z poszczególnymi, dostępnymi źródłami historycznymi oraz w szczególności z opracowaniami dotyczącymi tego okresu, wiek IV jawi mi się jako okres, w którym istnienie cesarstwa borykającego się z przeróżnymi oraz licznymi problemami, tym samym chylącego się ku upadkowi jest jedynie przedłużane przez cesarzy, starających się nie doprowadzić do jego upadku i ostatnimi siłami walczącymi o utrzymanie jego dawnej pozycji.
W celu pełniejszego przedstawienia znacznej pozycji władających Imperium oraz podkreślenia ich ogromnej roli w utrzymaniu jedności państwa, należy przede wszystkim przyjrzeć się nie tylko władzy centralnej IV w. ale również skonfrontować ją z tą samą władzą ale w wieku III.
W III stuleciu dochodzi do kryzysu w państwie rzymskim, którego rezultatem jest osłabienie władzy centralnej, wyrażające się w wynoszeniu przez żołnierzy na tron nowych cesarzy, lub też ich usuwaniu. Przyczyną takiego stanu rzeczy było najczęściej dążenie nowych władców do przywrócenia dyscypliny w armii bądź też zmniejszenie świadczeń na nią przeznaczonych. Okazało się wówczas, że armia, która powinna stać na straży władzy centralnej i być jej oparciem stała się jej głównym zagrożeniem. Jednak panujący byli usuwani z tronu nie tylko w wyniku buntu podwładnych żołnierzy, ale również zostawali ofiarami ambitnych jednostek, które poprzez zamach na panującego dochodziły do upragnionej władzy. Zatem dla III stulecia charakterystyczna jest destabilizacja najwyższej władzy oraz niemożność kontrolowania i kierowania państwem, będące wynikiem intryg, spisków, uzurpacji oraz wszechobecnego zamętu.
Zupełnie inna sytuacja rysuje się w wieku IV, wprawdzie nawet wówczas dochodzi do walk o panowanie jednak mają one zupełnie inny charakter, niż w wieku III, gdyż przede wszystkim ich podstawą nie są posunięcia bezkarnej armii wynoszącej na tron lub obalającej poszczególnych władców, lecz ewentualne pretensje do tronu zgłaszane przez pojedynczych pretendentów. Wiąże się to ze wzrostem siły oraz znaczenia władzy centralnej, kosztem zmniejszenia samowoli wojska, ponieważ w IV stuleciu władca nie ma już przeciwko sobie armii oraz nie jest jej pionkiem, lecz na niej się opiera, wzmacniając swoją pozycję.
Jednak zwracając szczególną uwagę na problem władzy, uważam że należy nie tyle skupić się na systemie rządów, gdyż w IV w. mamy do czynienia zarówno ze współrządami jak i jednowładztwem, lecz powinno się przyjrzeć charakterowi władzy, jej istocie, znaczeniu oraz zasługom. Gdyż jak pisze jeden z uczonych: „Cesarze IV wieku, poczynając od Dioklecjana, postawili sobie za zadanie ocalić cesarstwo rzymskie i udało im się to. W tym celu, i w najlepszych intencjach, posłużyli się dostępnymi im środkami, a mianowicie przymusem i gwałtem. Ani przez chwile nie zadawali sobie pytania, czy warto ratować Imperium Rzymskie, czyniąc zeń olbrzymie więzienie dla milionów ludzi. Wprawdzie słowa tego historyka mogą wydać się bardzo surowe, jednak należy przede wszystkim zwrócić uwagę na skuteczność rozwiązania jakie narzucił przewrót Dioklecjana, gdyż zainaugurowany przez niego system rządów, ewoluując przetrwał aż do zajęcia Konstantynopola przez Turków w 1453 roku, a co więcej pozwolił na kontrolowanie i kierowanie Imperium, z kolei za tym idzie fakt, że cesarze z pewnością mogą poszczycić się ocaleniem Wschodniej części Cesarstwa, oraz być może przedłużeniem istnienia jego Zachodniej części.
W celu pokonania grożących Imperium niebezpieczeństw oraz przywrócenia autorytetu państwa, konieczne było wprowadzenie bardzo surowej dyscypliny oraz wykształcenie się silnej władzy skupionej na najwyższym szczeblu. Jednak by do tego doszło konieczne były zarówno zmiany w administracji, jak również przywrócenie nadszarpniętego autorytetu osoby cesarza, co natomiast wiązało się ze zmianami w ceremoniale dworskim, który w IV wieku został oparty w znacznym stopniu na wzorach orientalnych, dzięki czemu następowało pewnego rodzaju wywyższenie osoby cesarza, głównie poprzez stałe okazywanie mu szacunku oraz właśnie postępowanie według owego ceremoniału. Dodatkowo nie dochodzi do kwestionowania sakralnego charakteru władzy i osoby ją sprawującej. Pomimo iż osoba cesarza była odmiennie postrzegana i chrześcijan, gdyż przez pierwszych uważany był ona nadal za boga, zaś przez drugich, za władcę z woli Boga i mu służącego, to ciągle jest cesarz umiejscowiony w swerze sacrum. Dlatego też z czasem samo nieposłuszeństwo wobec władcy traktowane jest nie tylko jako naruszenie ceremoniału ale jako świętokradztwo.
Jednak wracając do kwestii administracyjno- wojskowych, należy wspomnieć, że w wyniku reform Dioklecjana i Konstantyna Wielkiego na straży władzy stał ogromny aparat biurokratyczny i zreorganizowane wojsko liczące w IV wieku co najmniej 435 000, zapewne jednak około 560 000 ludzi. Z kolei aparat władzy składał się z prywatnej służby władcy oraz urzędników centralnych organów administracyjnych, którzy wraz ze służbą cesarską tworzyli personel dworki, a poza tym niezmiernie licznych urzędników administracji cywilnej oraz dowódców wojskowych z większych okręgów i poszczególnych prowincji Imperium. Dzięki tak rozbudowanemu aparatowi biurokratycznemu i licznemu wojsku możliwe było kontrolowanie Imperium, a co za tym idzie ułatwione zadanie mieli władcy, których celem było utrzymanie jedności Cesarstwa. Dodatkowo państwo musiało egzekwować świadczenia materialne i rzeczowe, co nie tylko leżało w gestii aparatu biurokratycznego, ale w znaczny sposób dzięki jego rozbudowie zostało ułatwione.
Po przedstawieniu podstaw na których opierała się jakże silna władza cesarzy w IV wieku oraz jej zasług, chciałabym przedstawić system rządów stworzony przez Dioklecjana, zwany tetrarchią, gdyż w moim przekonaniu stanowiłby on niewątpliwe źródło siły, ponieważ w IV wieku Imperium nie mogło być już z łatwością rządzone przez jednego człowieka jak to miało miejsce np. w wieku I, wynikało to miedzy innymi z wcześniej przeze mnie przedstawionych doświadczeń III stulecia. Z kolei tetrarchia, polegająca na jednoczesnych rządach czterech władców, dwóch hierarchicznie wyższych z tytułem augustów i dwóch niższych- cezarów oraz zakładająca rezygnację augustów po upływie 10 lat i awans cezarów, a także powołanie nowej pary na niższe stanowiska, zapewniała ciągłość władzy gwarantując państwu wszechobecną władzę cesarza, dodatkowo usuwała podstawowy element ją destabilizujący, mianowicie indywidualne ambicje oraz w pewien sposób chroniła przed obniżeniem przeciętnego poziomu władców, o ile oczywiście byli oni dobierani ze względu na swoje umiejętności, a nie wyłącznie dzięki rodzinnym koligacjom. Kolejną zaletą tetrarchii był fakt, iż każdy ze współrządców mógłby czuwać nad określoną częścią Imperium i nią kierować. O wartościach tetrarchii lub też raczej o trudnościach związanych z władaniem całym Imperium oraz borykaniem się z jego mnożącymi się problemami samodzielnie, przekonali się już niektórzy czwartowieczni cesarze. Był to Konstantyn, który przed śmiercią podjął odpowiednie decyzje i podzielił Imperium miedzy własnych synów: Konstantyna, Kanstancjusza i Konstansa oraz synów przyrodniego brata Dalmacjusza. Kolejnymi osobami byli Walentynian, który podzielił się władzą z bratem Walensem oraz Gracjan powierzający część władzy Teodozjuszowi Wielkiemu.
Mimo iż przedstawiony system rządów został po części zaniechany, to jak już wspomniałam wcześniej, w IV wieku nie należy rozpatrywać najwyższej władzy dzierżonej przez cesarzy w kontekście systemu rządów, ale brać pod uwagę samą istotę władzy, to czy panujący rzeczywiście rządzi, kontroluje, decyduje o państwie, czy z kolei jak ma to miejsce w III wieku jest jedynie łatwym do sterowania pionkiem. W IV wieku władza cesarska miała jeszcze silne podstawy i była w stanie utrzymać jedność Imperium, co więcej godność cesarska wówczas dzięki wspomnianej silnej pozycji panującego i scentralizowanej biurokracji zachowała kontrolę nad krajem, z większą łatwością egzekwowała niezbędne świadczenia na rzecz państwa oraz co więcej cesarze potrafili utrzymać swoją niezależność a także jedność Imperium.
Zadania te, które wymagały nie lada wysiłku ze strony władców rzymskich, zwłaszcza, że w IV wieku Cesarstwo borykało się z przeróżnymi problemami stale je osłabiającymi. Jednym z nich, wpływającym niekorzystnie na sytuację wewnętrzną Cesarstwa w IV wieku jest ówczesna sytuacja religijna, mianowicie współzawodnictwo pogaństwa- religii dawnej, tradycyjnej i religii chrześcijańskiej, a co za tym idzie prześladowania, walki na tle religijnym oraz początkowy brak powszechnej tolerancji religijnej, a zaś następnie triumf chrześcijaństwa, skażonego schizmami oraz herezjami.
Aby dokładniej zrozumieć podstawy wszelkich antagonizmów religijnych należy zwrócić się w kierunku ich źródła. W Imperium rzymskim od I wieku rozwija się i rozprzestrzenia chrześcijaństwo, które z czasem zdobywa coraz to większe rzesze wyznawców, jest to efekt tego że , głoszone nauki bedące zmodyfikowanym judaizmem nie były zarezerwowane jedynie dla Żydów. Dodatkowo duży wpływ na szerzenie się tej religii ma postawa samych wyznawców chrześcijaństwa, mianowicie gorliwość z jaką głosili swoją wiarę. Jednak mimo otwartości chrześcijan na nowych wyznawców, ma miejsce również alienacja wobec politeistów ostających przy swej religii. Jedna z głównych przyczyn owego izolowania się wyznawców Chrystusa jest fakt, że głoszono jako dogmat bądź też wyobrażano osobie, że demony podzieliły się między sobą najważniejszymi postaciami wielobóstwa oraz każdy z nich przybrał imię i atrybut danego boga. Czaiły się one w świątyniach, ustalały święta i ofiary, wymyślały przypowieści, głosiły proroctwa i często wolno im było nawet czynić cuda. Efektem tego był fakt, że chrześcijanie uważając nawet najmniejszą i błahą oznakę szacunku dla kultu narodowego za hołd oddany bezpośrednio demonowi i za akt przeciw ich Bogu, nie uczestniczyli w pełni w życiu publicznym i społecznym. Ogromna liczba bóstw, a co za tym idzie, również i obrzędów ściśle przeplatały się ze sprawami powszednimi, dlatego też chrześcijanie nie chcąc skazywać się na wieczne potępienie, byli zmuszeni wyrzec się całego wytworzonego ceremoniału, a tym samym odizolować się od osób go przestrzegających.
Z kolei oderwanie się od ogółu społeczeństwa, gorliwość wiary chrześcijan oraz rozwój ich religii spowodowały reakcję łańcuchową, poprzez którą zostali pobudzeni do działania sami politeiści, czczący do tej pory swoje bóstwa jedynie z przyzwyczajenia, nakazów obyczajów i wychowania, a co za tym idzie z obojętnością. Wynikiem owego pobudzenia stała się ogromna zapalczywość, chęć do walki oraz ogólna niechęć wobec wyznawców Chrystusa. Uważano chrześcijaństwo za religię zbrodniczą, a jej wyznawców podejrzewano o stosowanie tajemnych praktyk magicznych, jakże groźnych dla ludzi. Co więcej w tajemniczych obrzędach wyznawców Chrystusa dopatrywano się skrajnie drastycznych rytuałów oraz wyszukanych firm rozpusty. Kolejną jakże istotna przyczyną niechęci politeistów było odmawianie przez chrześcijan składania ofiar bogom oraz uczestniczenia w różnych formach oficjalnego kultu, dodatkowo w przekonaniu Rzymian jedynie religia dawna była wiarygodną i jedynie ona zasługiwała na szacunek, zaś wyznawcy Chrystusa nie okazując dla niej żadnego szacunku, według tej zasady ściągali na Imperium różne straszliwe klęski.
Wyżej przedstawiona sytuacja, mianowicie wyalienowanie gmin chrześcijańskich, oraz obustronna niechęć, a nawet wrogość chrześcijan i politeistów, spowodowały podziały w społeczeństwie oraz miały właściwości decentralizujące, gdyż chrześcijanie utworzyli wyraźnie odrębną społeczność, która u progu IV stulecia wprawdzie nie posiadała żadnych sił zbrojnych, ale już rządziła się własnymi prawami, miała własnych dostojników, posiadała skarb publiczny i co ważniejsze była ze sobą ściśle powiązana dzięki częstym zjazdom biskupów upoważnionych do wydawania dekretów, którzy cieszyli się ślepym posłuszeństwem ze strony swoich licznych wiernych i zamożnych kongregacji. Owa decentralizacja oraz tworzenie się niezależnej grupy społecznej stały w opozycji do planów cesarzy, którzy dążyli do utrzymania jedności Imperium, oraz podporządkowania społeczeństw go zamieszkujących absolutnej władzy cesarza - boga. Taki stan rzeczy doprowadza do wybuchu Wielkich Prześladowań jakie miały miejsce w latach 303 – 304, a których źródłem były cztery dekrety wydane kolejno w wyżej podanych latach przez Dioklecjana, a inspiratorem których był głównie Cezar Galeriusz. Prześladowania nie miały jednolitego charakteru, różniąc się czasem trwania oraz intensywnością. Najdłużej trwały one na wschodzie, gdzie jednocześnie była największa liczb chrześcijan, kontynuował je tam do wiosny 313 roku Maksyminus Daja, nawet po śmierci Galeriusza, zagorzałego poganina, który tuż przed śmiercią w dniu 30 kwietnia 311 roku zdecydował się na wydanie w imieniu tetrarchów edyktu o tolerancji wobec wyznawców Chrystusa. Sytuacja chrześcijan ulega dalszemu polepszeniu za panowania Konstantyna Wielkiego, który to zaczyna wtaczać w życie prochrześcijańską politykę, co można obserwować od 15 czerwca 313 roku, to znaczy od tak zwanego edyktu mediolańskiego, zredagowanego przez współrządcę Konstantyna, Licyniusza. Edykt ten na wyjątkowo przychylnych warunkach przyznaje chrześcijanom pełną i całkowita swobodę kultu oraz natychmiastowy zwrot wszystkich skonfiskowanych dóbr. Jednak z czasem pomimo zapewnień o ogólnej tolerancji religijnej, dochodzi do widocznego faworyzowania przez najwyższą władzę chrześcijaństwa, o czym świadczy między innymi fakt, iż państwo zaczyna uznawać prawomocność wyroków sądów biskupich, nawet w sprawach często świeckich, dodatkowo Kościołowi zostaje przyznane prawo do przyjmowania spadków, dzięki czemu mogą rozrastać się jego posiadłości oraz jednocześnie pojawiają się zarządzenia ograniczające praktyki pogańskie. Dzięki temu prowadzenie chrystianizacji Cesarstwa na szeroką skale nie jest niczym utrudniane, a tym samym przynosi coraz to lepsze wyniki. Mogło by się wydawać że sytuacja ta będzie miała zbawienne skutki dla Imperium, wiążące się z zażegnaniem decentralizacji, prześladowań oraz antagonizmów na tle religijnym, jednak wraz ze znacznym rozwojem chrześcijaństwa zaczynają mnożyć się schizmy oraz spory o podłożu teologicznym, dodatkowo zostaje w to również zaabsorbowana najwyższa władza, która raz poparłszy chrześcijaństwo zostaje w sposób naturalny wciągnięta w owe konflikty.
Pierwszym z problemów powstałych w łonie Kościoła jest wytworzenie się afrykańskiej schizmy donatystów, najpoważniejszego z lokalnych kryzysów, który był bezpośrednim następstwem prześladować Dioklecjana. Jego postawą było oskarżenie części biskupów o dopuszczenie się traditores- to znaczy zdradzenie wiary poprzez wydanie Świętych Ksiąg urzędnikom dokonującym w czasie Wielkich prześladować rewizji kościołów. Problemem tym musiał zająć się Konstantym zaledwie w kilka miesięcy po zwycięstwie nad Maksencjuszem, zaś sam konflikt wokół donatyzmu rozpoczął się w 312 roku kiedy to archidiakon Cecylian został wybrany na stolicę biskupia w Kartaginie, to z kolei wywołało sprzeciw miejscowej radykalnej opozycji, która kwestionowała wybór Cecyliana na biskupa oskarżając go o obojętność religijną i karierowiczostwo oraz opierając się na tym, że jakoby jeden z biskupów biorących udział w jego konsekracji dopuściła się traditio. W efekcie zorganizowano nowy synod który dokonał wybory „właściwego” biskupa, zaś jego następcą został Donat, faktyczny organizator schizmatyckiego kościoła.
Ponieważ Konstantyn wielki rozpoczął już wobec Kościoła swoją politykę rozdawania przywilejów, ważne było dla owych wałczących grup po której stronie się opowie, skoro władca poparł Cecyliana, przywileje miały dotyczyć tylko tych, którzy pozostali po jego stronie. Mimo niekorzystnego obrotu spraw dla donatystów starali się oni pozyskać władcę, jednak ich próby zakończyły się fiaskiem. Zaś Konstantyn dokładnie zapoznawszy się z całą sprawą, pragnąc ją w końcu rozwiązać wydaje wiosną 317 roku bardzo surową ustawę przeciw donatystom, w której nakazuje im oddanie swoich kościołów. Z racji, że nie przynosi ona żadnych efektów dochodzi do interwencji wojska, represji oraz gwałtownych starć, jednak i to nie przynosi oczekiwanego rozwiązania, dlatego też 5 maja 321 roku Konstantyn ogłasza tolerancję wobec donatystów, efektem tego posunięcia jest powiększenie się i umocnienie tej schizmy. Podobny proces polegający na następowaniu na przemian lat tolerancji i represji będzie powtarzał się przez całe stulecia nie przynosząc ostatecznego rozwiązania, i tak Konstans na nowo prześladuje donatystów w roku 347, natomiast Julian ich faworyzuje, zaś Gracjan z powrotem konfiskuje ich kościoły.
Kolejnym sporem o podstawie religijnej, a w który interweniowała władza cesarska był problem arianizmu, który podzielił chrześcijańskie środowiska równie gwałtownie jak miało to miejsce w Afryce w 313 roku. Na początku arianizm ma właściwy charakter dysputy wewnętrznej toczącej się w Kościele aleksandryjskim wokół zagadnienia Boga jedynego, prawdziwego nie mającego początku, będącego źródłem wszystkich istnień oraz Logosu, którego wartość w pewien sposób pomniejsza Ariusz poprzez stwierdzenie, iż nie jest On odwieczny z Ojcem i nie jest stworzony, gdyż życie i byt otrzymał od Ojca. Takie negowanie czy też zmienianie teologii nie daje długo czekać na reakcje, Aleksander Aleksandryjski zwołuje synod, na którym zostaje potępiony Ariusz. To z kolei powoduje reakcje łańcuchową, mianowicie Ariusz szukając poparcia na zewnątrz doprowadza do szerzenia się niepokoju oraz przeciwstawiania jednych biskupów drugim, w obliczu takiej sytuacji idea wielkiego soboru w pewnym sensie musiała narzucić się Konstantynowi. Odbywa się on w Nicei dnia 20 maja 325 roku, podczas jego obrad wyłania się zdecydowana większość, która potępiła błędy Ariusza oraz przyjęła wyznanie wiary zaproponowane przez Euzebiusza z Cezarei. Wydawać by się mogło, że konflikt został zażegnany jednak nic podobnego- niebawem rozgorzał na nowo. Kryzys ariański rozciąga się między rokiem 325 a 381, podczas jego trwania wyraźnie rysuje się stała opozycja pomiędzy łacińskim Zachodem (razem z Egiptem ) trwającym przy określeniu homousios, a o wiele bardziej niepewnym Wschodem Greckim.
Można zauważyć, iż skutki wszystkich przedstawionych przeze mnie antagonizmów o podstawie religijnej są praktycznie jednakowe, za każdym razem dochodzi do podziałów w społeczeństwie, które mają silne właściwości decentralizujące, co z kolei stoi w opozycji do planów cesarzy starających się utrzymać jedność Imperium oraz utrudnia im wykonanie tego zadania wprowadzając do państwa chaos i zamęt.
Kolejnym ważnym czynnikiem w znacznej mierze osłabiające Cesarstwo rzymskie była czwartowieczna sytuacja ekonomiczno – społeczna która niszczyła podstawy Imperium.
Wprawdzie we wszystkich epokach rzymskiej historii nędza, niewola i ucisk składają się na normalne warunki życia licznych warstw społecznych, jednak w państwie późnorzymskim niedola ludności nie tylko była większa niż kiedykolwiek przedtem ale dotknęła znaczni szerszych kręgów społecznych niż to miało miejsce w wiekach wcześniejszych. Wiąże się to między innymi z umacnianiem przez władców swojej pozycji, gdyż jak wspomniałam we wcześniejszej części pracy, na straży władzy centralnej stał rozbudowany aparat biurokratyczny oraz liczne wojsko, ponieważ w IV wieku Cesarstwo mogło zaradzić wszelkim problemom gospodarczym, politycznym i społecznym oraz konfliktom ideologicznym jedynie z pozycji siły. Jednak skoro zadanie to realizował ów aparat władzy, to konieczne było utrzyma nie go za wszelką cenę, dlatego też pojawiają się nowe podatki czy tez bezwarunkowa dziedziczność zawodów, co z jednej strony pozwala na zdobycie niezbędnych świadczeń na rzecz państwa ale z drugiej strony powoduje, że owo państwo zaczyna jawić się jego własnym obywatelom jako największy i bezlitosny wróg. Jednak wracając do wcześniej wspomnianego procesu pogarszania się sytuacji bytowej ogromnych rzesz ludności należy między innymi zwrócić uwagę na sytuację niższych warstw społecznych, a dokładnie kolonów, których status społeczny zaczyna być równany ze statusem niewolnika, dzieje się tak poprzez przywiązanie kolona do ziemi, pogłębienie jego zależności od posiadacza owego gruntu oraz odebranie pewnych praw, takich jak możliwość opuszczania ziemi pana.
Kolejną grupą społeczna, która znalazła się w równie niekorzystnej sytuacji jest ludność zamieszkująca miasta, przyczyną tego są świadczenia na rzecz państwa oraz jego ucisk powodujące szerzenie się w wielu miastach nędzy i ubóstwa. Ma miejsce bezwzględny wyzysk kupców oraz rzemieślników, którzy w efekcie z trudem wywiązują się z obowiązków uiszczenia pięcioletniego podatku, gdyż jedynie nieliczni z nich, najczęściej jeszcze w miastach wschodnich byli nieco lepiej usytuowani, a co za tym idzie często żyją w ubóstwie lub też po prostu opuszczają miasta, prowadząc do ich wyludnienia.
Wyżej przedstawiona sytuacja owych dwóch grup społecznych spowodowała nasilenie się napięć, w wyniku których dochodziło do nieustannych wybuchów niepokojów, powstań i rewolt zarówno na wsi jaki w mieście. Należy między innymi wspomnieć o ruchu bagaudów, robotników rolnych, wolnych z prawego punktu widzenia, kolonów, niewolników, którzy nie mogąc znieść ciężarów podatkowych oraz złego traktowania bardzo często uciekali i łączyli się w bandy zbójeckie, które zaś państwo rzymskie musiało rozbijać przy użyciu wojska. Do wybuchów rewolt dochodziło również w miastach, ich przyczyny były przeróżne czasami zupełnie błahe. W samym Rzymie bardzo często wybuchały rebelie powodowane głodem, gdyż bardzo często ludność odczuwała skutki braku chleba wina, co z kolei było spowodowane nieurodzajami, trudnościami transportowymi, konfliktami politycznymi bądź po prostu korupcją. Wydychające powstania nie tylko ukazywały desperacje ludności, żądającej polepszenia swojej sytuacji bytowej, ale również powstańcy w jasny sposób dawali do zrozumienia przeciw komu powstają, gdyż obiektem ich nienawiści nie byli posiadacze ziemscy ale państwo oraz despotia cesarska, o czym świadczy niszczenie przez buntowników posągów władcy. Przyczyną tego stanu rzeczy była również alienacja władzy centralnej, w wyniku której nie tylko panujący odcinał się od społeczeństwa ale przede wszystkim społeczeństwo od niego. Używając tu słowa społeczeństwo nie ma na myśli jedynie jego najniższych warstw, ponieważ ten proces dotyczył również osoby należące do wyższych sfer, gdyż przykładowo wielu członków elit miejskich, dla których niegdyś rzymski system rządów był korzystny począwszy od III wieku spychanych było pod względem ekonomicznym i politycznym niemal do poziomu warstw niższych. Dodatkowo od państwa odcinają się również wielcy właściciele ziemscy, jest to szczególne dobrze widoczne na Zachodzie, gdzie latyfundia mimo iż funkcjonują w obrębie państwa stają się coraz bardziej samodzielnymi jednostkami zarówno pod względem ekonomicznym jak i często politycznym. Tak więc często jedyny związek między wielką własnością ziemską a państwem ograniczał się do płacenia podatków. Dodatkowo na proces wzrastania przepaści między Cesarstwem a społeczeństwem wpłynęło zjawisko zwane patrocinium , polegające na ucieczce niezależnych rolników i kolonów lub też całych osiedli przed uciskiem poborców podatkowych oraz oddaniu się pod opiekę wpływowych osobistości, właścicieli ziemskich wraz z posiadaną ziemią. Rozszerzanie się patrocinium miało dla Cesarstwa znacznie gorsze skutki niż poszczególne powstania i rewolty, gdyż stałe zmniejszanie się dochodów państwa płynących z podatków powodowało jego ubożenie oraz brak środków na utrzymanie aparatu władzy. Dlatego też nie było innego wyjścia jak nasilenie ucisku podatkowego w cesarskich domenach, i miastach. To z kolei znów stawało się czynnikiem przyśpieszającym ubożenie, a następnie wyludnianie się terenów będących pod bezpośrednim wpływem władzy cesarskiej, których ludność uciekała bądź do wielkich właścicieli ziemskich, bądź też do barbarzyńców. W rezultacie tego zaczęły wyludniać się oraz leżeć odłogiem wielki obszary ziemi. W skutek tych czynników państwo nie tylko zaczyna tracić kontrole nad rzeszami ludności, lecz stale ubożeje, co więcej coraz częściej nie może również liczyć na poparcie i pomoc owych mas, które postrzegają je jako wroga.
Następną kwestią, która w moim przekonaniu doprowadziła do destabilizacji sytuacji Cesarstwa Rzymskiego były niewątpliwie wojny toczone przez Imperium między poszczególnymi współrządcami, pretendentami, uzurpatorami, dowódcami wojskowymi, jednym słowem tymi wszystkimi, którzy czyli się na tyle silni by stoczyć bój o upragniony tytuł oraz wojny zewnętrzne w szczególności z barbarzyńcami, które po części stanowiły skutek wojen domowych. Dlatego też Cesarstwo w IV wieku staje się świadkiem, a raczej ofiarą wielu walk wewnętrznych i zewnętrznych.
Ononie wojen domowych to postanowiłam nie przedstawiać ich wszystkich, lecz ukażę tylko jedną która w moim przekonaniu zasługuje na szczególną uwagę, gdyż nie tylko w pełni ukazuje i uwypukla skutki tego typu walk wewnętrznych ale stanowi tytułowe źródło słabości Cesarstwa, czego skutki są widoczne w drugiej połowie IV wiek. Mianowicie mam na myśli konflikt o panowanie między Konstancjuszem a Magnencjuszem. Rozpoczyna go Magnencjusz, który za pomocą spisku, wykorzystując ogólną niechęć poddanych zwłaszcza armii i najwyższych dostojników do Konstansa dokonuje w 350 roku zamachu stanu oraz bardzo szybko uzyskuje uznanie swego władztwa w Galii, Hiszpanii i Brytanii. Co więcej sprzymierza się z nim również Wetranion, którego w roku 350 po wcześniejszym okrzyknięciu cesarzem przez legiony uznaje Konstancjusz za pełnoprawnego władcę. W tym samym czasie dodatkowo dochodzi do rewolty w Italii gdzie pojawia się kolejny pretendent do cesarskiej purpury, Nepocjan, który po zebraniu wszelkiego rodzaju straceńców rusza na Rzym gdzie zaprowadza terror, taki stan rzeczy nie trwa jednak dług, gdyż po prawie miesiącu zostaje on pokonany przez wojska Magnencjusza. Powstała sytuacja jest jak najbardziej korzystna dla zwycięzcy, gdyż już od początku swych rządów stał on w obliczy trudności finansowych, z kolei pokonanie Nepocjana dawało mu prawo do rozprawienia się ze stronnikami przeciwnika. Magnencjusz oczywiście w pełni wykorzystuje zaistniałą sytuację, w wyniku czego dochodzi w Rzymie do kolejnej fali terroru, której ofiarami są osoby sprzyjające Nepocjanowi, a raczej ich majątek. Jednak Magnencjusz uzupełnia swój skarb nadwyrężony z powodu zbytniej hojności dla armii również poprzez stosowanie surowego systemu podatkowego, zatem dochodzi nawet do tego, że daniny sięgały połowy dochodów z ziemi. Z kolei prawowity władca, Konstancjusz mógł zwrócić uwagę na ową sytuacje dopiero po zapewnieniu względnego spokoju na Wschodzie, mianowicie po obronie miasta Nisibis. Wówczas, to jest wczesną jesienią roku 350 gdy akurat przebywał w Heraklei trackiej otrzymał od poselstwa sprzymierzonych już Magnencjusz i Wetraniona pokojową propozycję, poniekąd korzystną dla tego władcy, mianowicie zakładała ona natychmiastowe zaprzestanie działań wojennych, następnie wzajemnie uznanie się wszystkich cesarzy, z których to Konstancjusz jako Maximus Augustus stałby się symboliczną głową Imperium. Jednak mimo tak korzystnych warunków, z których jasno wynikało, że Konstancjusz niczego nie traci, a jednocześnie zyskuje zaszczytne pierwsze miejsce wśród współrządców, władca ten naraża Imperium na straszliwe niebezpieczeństwo oraz rozlew krwi w imię objawionej mu w czasie snu woli ojca domagającego się pomsty dla zamordowanego syna Konstansa. Oczywiście odmowa Konstancjusza była równoznaczna z rozpoczęciem działań wojennych, wprawdzie dodatkowym atutem dla niego był fakt, iż Wetranion porzucił swego dotychczasowego sprzymierzeńca Magnencjusza, jednak mimo to nie ma miejsca natychmiastowe rozstrzygnięci a co za tym idzie najmniejsze straty. Do decydującej bitwy doszło 28 września 351 roku na równinie pod murami Mursy, wynik jej wprawdzie był korzystny dla Konstancjusza, jednak dla Imperium był on bez znaczenia, gdyż poniosło ono ogromne straty, a jeżeli należy dopatrywać się w tej bitwie jakiegokolwiek zwycięzcy to jak się okaże będą nim ludy barbarzyńskie, zbierające się u granic państwa. Ponieważ wówczas Cesarstwo zadało samo sobie ranę, którą niektórzy z badaczy określają mianem śmiertelnej. Zginęło bowiem pod Mursą ponad pięćdziesiąt tysięcy ludzi: trzydzieści tysięcy z oddziałów Konstancjusza, a niemal dwadzieścia cztery tysiące walczących po stronie Magnencjusza. W bratobójczej walce wymordował się nawzajem kwiat armii Renu, Dunaju, Eufratu. Były to straty nie do odtworzenia, co więcej bitwa ta pochłonęła ogrom sił, które sprostałyby każdej wojnie z wrogiem zewnętrznym. Oczywiście każda z wojen domowych prowadziła do samodestrukcji Cesarstwa, odwracała wzrok od granic oraz wyniszczała rzymską armie, lecz uzurpacja Magnencjusza była jednym z najważniejszych wydarzeń późnego cesarstwa i stanowiła element tragicznie wpływający dalsze losy Imperium. Dowodem na to jest fakt iż od przeszło pół wieku armia rzymska dobrze strzegła granicy Renu, co więcej rozkwitały na nowo miasta i wsie Galii, które ucierpiały w wieku III, niestety właśnie po roku 350 w ciągu zaledwie kilkunastu miesięcy runęła zapora wznoszona z tak wielkim trudem i podtrzymywana przez dwa pokolenia cesarzy.
Jak już wspomniałam w wyniku bratobójczej bitwy pod Mursą zginęła ogromna ilość żołnierzy, których zadaniem była obrona granic przed barbarzyńcami, do tego ostatnie oddziały rzymskie odeszły znad Renu razem z Decencjuszem, gdy w lecie roku 353 spieszył z pomocą swemu bratu Magnencjuszowi. Spowodowało to, iż Germanowie mieli odtąd wolną drogę wiodącą nawet daleko w głąb kraju. Oczywiście w pełni wykorzystali ową sytuację grabią, rabując oraz niszcząc galijskie wioski i miasta, a ludność biorąc do niewoli. Dodatkowo nakłada się na to fakt, iż Konstancjusz od razu po samobójczej śmierci uzurpatora nie zareagował na rozpaczliwe wołania o pomoc tamtejszej ludności. Dopiero wiosną 354 roku ów cesarz wyruszył z Arelate na północ, przeciw dwóm królom Alamanów, Gundomadowi i Wadomarowi, którzy wraz ze swymi oddziałami wdzierali się głęboko w ziemie prowincji nadreńskich, niszcząc je i pustosząc. Po początkowych niepowodzeniach Rzymian został ostatecznie zawarty pokój i przymierze. Jednak w istocie chodziło tylko o zawieszenie broni oraz cofnięcie decydującego starcia od którego zależało, która ze stron będzie panowała nad wszystkimi ziemiami na zachód od Renu, a więc nad całą Galią. Jak można było się spodziewać układy zawarte w roku 354 nie przyniosły żadnego rezultatu, gdyż Alamanowie wciąż przekraczały graniczne rzeki, wdzierając się głęboko w rzymskie prowincje, z kolei najgorzej wyglądała sytuacja na terenach Recji, gdzie Konstancjusz wyprawił się w roku 355. Jednak po walkach w okolicach Jeziora Bryganckiego, które zakończyły się ostatecznie powodzeniem wojsk cesarskich Konstancjusz uznał kampanię za zakończoną. Jak miały okazać późniejsze wydarzenia, sukces był jedynie pozorny. Gdyż sprawy w Galii przedstawiały się tragicznie, Germanie po przekroczeniu granicy, docierali aż do terenów położonych pomiędzy Loarą a Sekwaną. Najgroźniejsi byli Alamanowie, zaś od północy posuwali się Frankowie i Saksonowie pod naporem tego ataku padły rzymskie umocnienia, forty, większość miast nad Renem oraz w głębi kraju. Barbarzyńcy palili wsie, ludność uprowadzali za Ren, z kolei bydło i zboże gromadzili, tworząc zapasy na czas przyszłych wypraw. Ich sukcesy wynikały w znacznej mierze z tego, że część germańskich dowódców wcześniej stykała się często z Rzymianami, a nawet przebywała przez dłuższy czas na ziemiach Imperium, dodatkowo wojska germańskie stawały się groźne z tej przyczyny, iż umiały stosować pewne zasady rzymskiej organizacji i taktyki. Inwazje barbarzyńców powstrzymał wprawdzie Julian Apostata, wypierając za Ren Franków i Alamanów, jednak mimo tych sukcesów militarnych sytuacja na granicy europejskiej ulega pogorszeniu w drugiej połowie IV wieku, a zwłaszcza w latach siedemdziesiątych tego stulecia kiedy to w początkowym okresie panowania cesarzy Walensa i Gracjana ma miejsce wędrówka Wizygotów spowodowana napływem Hunów i innych ludów, które przyjęły ich władztwo. Sytuacja ta spowodowała, iż lud Wizygotów obawiając się zagłady ze strony owych najeźdźców wydelegował do cesarza Walensa posłańców proszących o zezwolenie ich rodakom na przejście przez Dunaj i osiedlenie się w granicach diecezji Tracji. Władca przychylnie ustosunkował się do prośby Wizygotów zwłaszcza, że ziemie te były częściowo wyludnione, z kolei Wizygoci otrzymując je zobowiązywali się do składania daniny oraz wystawiania żołnierzy. Nowych poddanych cechowała niezwykła uległość, którą wykorzystali urzędnicy rzymscy dopuszczając się ogromnych nadużyć przy sprzedaży żywności i dostawach, co z kolei zaowocowało wszechobecnym głodem wśród osadników. Sytuację dodatkowo pogorszyło to, że zza Dunaju zaczęła przedostawać się do Tracji inna ludność również uciekająca przed Hunami, co działo się wbrew woli i rozkazom cesarza, a ponieważ oddziały rzymskie nad Dunajem były raczej nieliczne spowodowało zmianę stosunku sił zbrojnych na niekorzyść Cesarstwa oraz zapowiadało konflikt zbrojny. Już w 377 r. wódz wizygocki Fritigern odniósł pierwszy znaczny sukces nad Rzymianami pod Marcjanopolem, od tego momentu Germanie coraz pewniej i szerzej rozprzestrzeniali się na terenie Tracji, zaś ich zastępy rosły w siłę z dnia na dzień zasilane żołnierzami obcego pochodzenia, pozostającymi do tej pory na służbie rzymskiej, ubogimi chłopami, niewolnikami, następnie oddziałami Alamanów i nawet samymi Hunami. Niszcząc i grabiąc uprawne ziemie całej Tracji, niemal aż po przedmieścia Konstantynopola wywoływali rozpaczliwe wołania o pomoc tamtejszej ludności, które były kierowane do cesarzy, ci z kolei zdawali się ich nie słyszeć, bądź też nie zwracać na nie uwagi, o czym świadczą przygotowania Walensa, do wyprawy przeciw Persom. Jednak gdy Walens wiosną 378 r. ostatecznie zrezygnował z wyprawy perskiej, siły swe skierował do nieszczęsnej Tracji. Gdzie po kilku sukcesach postanowił wydać bitwę wrogowi w okolicach Adrianopola, ignorując list cesarza Gracjana apelującego aby zaczekał z rozpoczęciem bitwy na wojsko z Zachodu. Do bitwy doszło 9 sierpnia 378 r. jej spory, jakże barwny i typowo retoryczny opis znajduje się w dziele Ammiana Marcellinusa Rerum gestarum libri jednak brak w nim danych rzeczowych, ale nawet i to jest jakże wymowne, gdyż wskazuje, że nikt z uczestników nie miał jasnego obrazu i nawet nikt z dowództwa nie panował nad całością. Jednym z bardziej decydujących momentów, a jakże niekorzystnym dla Rzymian było przejście na stronę wroga konnicy złożonej z najemników. Wpłynęło to na tragiczne skutki bitwy, porównywanej rozmiarami i liczbą poległych z bitwą pod Kannami. W wyniku bitwy pod Adrianopolem zginęło dwie trzecie armii w tym wielu dowódców i sam cesarz, którego to ciała nigdy nie odnaleziono, zaś Wschód poniósł dotkliwe straty poprzez spustoszenie prowincji bałkańskich. Jednak bitwa ta, to coś więcej niż tylko krwawa klęska, mianowicie stanowi ona przełom w dziejach Cesarstwa, ponieważ od tego momentu najeźdźcy już nigdy nie opuścili granic Imperium, zarówno Wizygoci, jak i ci co w latach późniejszych szli ich śladami. Co więcej spoglądając na Adrianopol z perspektywy wieków stanowi on rozpoczęcie upadku cesarstwa rzymskiego na Zachodzie. Nawet zwycięska kampania Teodozjusza, mająca miejsce niedługo po ogłoszeniu go współrządcą, w wyniku której barbarzyńcy ponieśli wiele strat, zostali zmuszeni do formalnego przyjęcia poddaństwa i uznania się za sojuszników rzymskich, nie przyniosła planowanych i w pełni pożądanych skutków, gdyż nie udało się usunąć najeźdźców z granic Imperium z powrotem za Dunaj już nigdy.
Wszystkie przytoczone przeze mnie czynniki stanowiące zarówno źródła siły jak i elementy słabości oraz rysująca się w bardzo wyraźny sposób dysproporcja miedzy nimi odzwierciedla sytuację Cesarstwa rzymskiego w IV wieku. Mianowicie, jeżeli celem mojej pracy było wyodrębnienie tego co decydowało o ówczesnej sile i słabości Imperium, to wraz z dokładniejszym poznawaniem tego tematu rosło moje przekonanie o jego może nie tyle tragicznej sytuacji ale powolnym chyleniu się ku upadkowi, które wraz z upływam czasu przybierało na sile i któremu starali się przeciwstawić ówcześni cesarze. Co więcej władza cesarska miała jeszcze silne postawy i była w stanie utrzymać jedność Imperium, to właśnie godność cesarska dzięki wspomnianej wzmocnionej pozycji cesarza i scentralizowanej biurokracji zachowała kontrolę nad krajem, skupiając siłę na najwyższym szczeblu władzy. Dodatkowo nie należy tez zapominać, iż mimo piętrzących się trudności mogli się oni poszczycić przedłużeniem istnienia Zachodniej części Cesarstwa oraz ocaleniem jego części Wschodniej. Co więcej należy pamiętać, że właśnie system rządów stworzony przez Dioklecjana ewoluując przetrwał aż do zajęcia Konstantynopola przez Turków w roku 1453. Fakt ten powinien być dobitnym dowodem siły ówczesnego systemu, który pomimo upadku Zachodniej części Imperium pokonał próbę czasu.
Jednak mimo tego silnego autorytetu władzy Cesarstwo stale jest osłabiane coraz liczniejszymi i bardziej intensywniej działającymi czynnikami. Zaliczyć do nich należy spory na tle religijnym, które już od początku miały właściwości decentralizujące, gdyż chrześcijanie odrzekając się bogów i instytucji rzymskich, nie uczestnicząc w żadnej z form kultu państwowego, utworzyli wyraźnie odrębną społeczność, silnie alienującą się od pozostałych rzeszy ludzi, zaś następnie po triumfie chrześcijaństwa w wyniku wytworzenia się schizm i konfliktów w łonie Kościoła dochodzi do szerzenia się niepokojów, represji, a następnie wytworzenia stałej opozycji między łacińskim Zachodem a greckim Wschodem. Sytuacja ta kłóciła się w sposób wyraźny z planami cesarzy dążącymi do jedności Imperium. Jego kolejnym źródłem słabości była niewątpliwie ówczesna sytuacja ekonomiczno społeczna, wyobcowanie społeczeństwa rzymskiego z systemu politycznego własnego państwa oraz rozszerzenie się patrocinium . Wiązało się z nim nie tylko stałe zmniejszanie dochodów państwa płynących z podatków, ale również z coraz częstszym postrzeganiem przez ludność cesarstwa jako wroga, czego efektem było wyludnianie się wielkich obszarów ziemi, zaczynających leżeć odłogiem oraz uciekanie jej mieszkańców do wielkich właścicieli ziemskich, a nawet barbarzyńców. Następną kwestią prowadzącą do destabilizacji sytuacji Cesarstwa Rzymskiego są prowadzone przez nie wojny zarówno wewnętrzne jak i zewnętrzne, gdyż z jednej strony nie przynoszą one żadnych, zysków terytorialnych ani łupów, a z drugiej strony osłabiają i wyniszczają siły Imperium. Ponieważ o ile w wyniku tych pierwszych następuje samookaleczenie cesarstwa, a nawet prowadzą do samodestrukcji, zaś te drugie będąc po części ich wynikiem niosą ze sobą nie tylko opustoszałe prowincje, ale również stanowią jedną z przyczyn upadku Cesarstwa na Zachodzie.
Anna Kempa
BIBLIOGRAFIA
ŹRÓDŁA
• Ammianus Marcellinus, Dzieje Rzymskie, tłum. Ignacy Lewandowski, Warszawa 2002 r.
• Laktancjusz, De mortibus persecutorum, w: Piotrowicz Ludwik, Rozkład i upadek cesarstwa rzymskiego w świetle źródeł, Warszawa 1934 r.
• Euzebjusz z Cezarei, Historia Kościelna, tłum. Arkadjusz Lisiecki, Kraków 1924.
• Sokrates Scholastyk, Historia Kościoła, tłum. Stanisław Józef Kazikowski, Warszawa 1986 r.
• Suplicjusz Sewerus, Kronika II, w: Piotrowicz Ludwik, Rozkład i upadek cesarstwa rzymskiego w świetle źródeł, Warszawa 1934 r.
OPRACOWANIA
• Alfoldy Geze, Historia społeczna starożytnego Rzymu, Poznań 1998 r.
• Bojarski Władysław, Pewne formy zapobiegania kryzysowi w rolnictwie w okresie późnego cesarstwa rzymskiego, „Meander” 1975 r.
• Brodka Dariusz, Państwo rzymskie wobec początków wędrówki ludów w ocenie Ammiana Marcelina, „Meander” 1993 r.
• Carry Max Scullard Howard Hades, Dzieje Rzymu, Warszawa 1992 r.
• Daniellou Jean Marrou Henri Irenee, Historia Kościoła od początków do roku 600, Warszawa 1986 r.
• Gibbon Edward, Zmierzch cesarstwa rzymskiego, Warszawa 1960 r.
• Jaczynowska Maria, Dzieje Imperium Romanum Warszawa 1995 r.
• Jaczynowska Maria, Religie świata rzymskiego, Warszawa 1990 r.
• Janiszewski Paweł, Klasyczne dziejopisarstwo łacińskie, w: Vademecum Historyka starożytnej Grecji i Rzymu, red. E. Wipszycka, Warszawa 1999 r.
• Janiszewski Paweł, Historiografia Kościelna, w: Vademecum Historyka starożytnej Grecji i Rzymu, red. E. Wipszycka, Warszawa 1999 r.
• Jurewicz Oktawiusz Winniczuk Lidia, Starożytni Grecy i Rzymianie w życiu prywatnym i państwowym, Warszawa 1970 r.
• Krawczuk Aleksander, Poczet cesarzy rzymskich, Warszawa 1991 r.
• Krawczuk Aleksander, Ród Konstantyna, Warszawa 1985 r.
• Krawczuk Aleksander, Upadek Rzymu: Księga wojen, Wrocław 1978 r.
• Lewandowski Ignacy, Zepsucie wśród senatorów i ludu rzymskiego, „Meander” 1993 r.
• Wipszycka Ewa, Historia Kościoła Sokratesa Scholastyka i problemy epoki, w: Sokrates Scholastyk, Historia Kościoła, Warszawa 1986 r.