Kategorie

Klęska wojsk polskich pod Batohem










 


Po nierozstrzygniętej bitwie pod Białą Cerkwią we wrześniu 1651 roku między Kozakami Chmielnickiego a Rzecząpospolitą zawarta została ugoda, od miejsca podpisania nazwana "białocerkiewską". Nie zadowalała ona żadnej ze stron, najmniej zaś Chmielnickiego - liczbę Kozaków rejestrowych określona w niej na 20 tysięcy i nie mogli oni opuszczać terenu województwa kijowskiego. Zarówno Rzeczpospolita, jak i Kozacy byli jednak zmuszeni do zawieszenia broni. Po zwycięskiej dla wojsk królewskich bitwie pod Beresteczkiem pospolite ruszenie (uznawszy, że powstanie się już skończyło) wróciło do domów, rozgromieni zaś Kozacy potrzebowali czasu, by przynajmniej częściowo uzupełnić straty. W rezultacie żadna ze stron do końca roku nie była w stanie kontynuować działań wojennych. Ugoda jednak, od początku traktowana jako tymczasowa, miała jednak przetrwać niewiele dłużej.

W 1652 roku Chmielnicki postanowił przeprawić się do Mołdawii wraz z wojskiem i sojusznikami tatarskimi (pod wodzą sułtana Nuradyna). Złamał tym samym świadomie postanowienia ugody. Celem jego było oderwanie mołdawskiego hospodara Bazylego Lupula od sojuszu z Rzecząpospolitą i przeciągnięcie go na swoją stronę. Małżeństwo syna Chmielnickiego, Tymoszki (Tomofieja), z hospodarską córką Rozandą miało przypieczętować nowy sojusz.

Jak podają Sulimierski i Walewski w Słowniku geograficznym Królestwa Polskiego, "na polach pod Batohem, o miedzę od Ładyżyna […] stanął stary hetman [Marcin Kalinowski] z zamiarem wzbronienia przejścia do Wołoch, synowi watażki Tymoszkowi śpieszącemu na gody weselne. Tak doszło w dniach 1 i 2 czerwca 1652 roku do bitwy pod Batohem, tragicznej dla Rzeczypospolitej, zaś na Ukrainie wspominanej tak, jak w Polsce -  Grunwald. Hospodar Lupul poprosił o pomoc hetmana Kalinowskiego, który po śmierci w listopadzie hetmana  Potockiego został najwyższym dowódcą wojskowym Rzeczypospolitej w tym regionie. Marcin Kalinowski sam wystawił armię w sile ocenianej na 12 do 15 tys. (część chorągwi nie stawiła się na wezwanie, co złożyć można na karb niewielkiej popularności hetmana) i gotów był bronić kraju przed Kozakami. Podkreślić należy, że najprawdopodobniej aż do ostatniej chwili nikt po stronie polskiej nie znał liczebności sił kozackich ani faktu, że wspomagane są przez Tatarów. Armia polska rozbiła obóz na uroczysku Batoh, opodal rzeki Boh. Prawdopodobnie miał to być jedynie punkt zborny i baza wypadowa, stało się jednak inaczej - Kozacy nadeszli pierwsi. Syn hetmana Samuel [Jerzy]  pełnił obowiązki oboźnego i mimo rad pułkownika [Zygmunta] Przyjemskiego, obrał obszerną i najniedogodniejszą przestrzeń dla obozu; zamkniętą z tyłu lasem i pooraną jarami. Wieliczko utrzymuje, że Polacy tak byli [niefrasobliwi], że nawet nie okopali się, nie znali siły nieprzyjaciela i nie wierzyli w przyjście Tatarów - czytamy dalej w Słowniku. - 1 czerwca 1652 w sobotę […] nad rankiem, okazali się pod Batohem Tatarzy, a z niemi wiadomość o nadciągnięciu z Tymoszkiem 40000 ordy. (…) Za nimi postępował sam Bohdan Chmielnicki w kilkadziesiąt tysięcy jazdy.
    Pierwszego dnia walk siły polskie odpierały podjazdy tatarskie i nawet wciągnięcie przez Tatarów trzech chorągwi jazdy polskiej w pułapkę nie zapowiadało nadciągającej katastrofy. W nocy jednak sytuacja uległa drastycznemu pogorszeniu. Z jednej strony, siły kozackie pod osłoną ciemności przeprawiły się przez Boh i otoczyły obóz polski. Z drugiej strony, hetman Kalinowski popełnił kluczową, a fatalną decyzję " na nocnej naradzie odrzucił plan Przyjemskiego i postanowił bronić się całością sił w obozie. Generał Zygmunt Przyjemski proponował, by jazda polska przebiła się do pobliskiego Kamieńca, przegrupowała się i przygotowała odsiecz. W tym czasie Przyjemski z piechotą miał zmniejszyć obóz (co ułatwiłoby jego obronę), umocnić porządnymi wałami i bronić się "chociażby i dwa miesiące", gotując Kozakom "drugi Zbaraż". Za odmową Kalinowskiego kryć się mogły względy prestiżowe " Przyjemski był "tylko" generałem piechoty, zaś w razie ewentualnego powodzenia planu większość chwały przypadłaby właśnie jemu w udziale. Jakkolwiek było, już się tego nie dowiemy " zarówno Kalinowski, jak i Przyjemski za tę decyzję następnego dnia mieli zapłacić głową. Tymczasem wieść o niej spowodowała bunt pewnej (nieznanej bliżej) ilości chorągwi polskich " dotąd "tylko" niepopularny Kalinowski stał się najwyraźniej znienawidzony. Miało się to okazać gwoździem do trumny.
    Drugiego dnia siły tatarsko-kozackie z trzech stron przypuściły szturm na obóz wojsk Rzeczpospolitej. Z powodu słabych umocnień, rozległości obozu i dysproporcji sił nawet w normalnych warunkach obrona byłaby bardzo trudna. Dodatkowo jednak zbuntowane w nocy chorągwie polskie nie brały udziału w walce, myśląc najwyraźniej już tylko o ucieczce. Największe zamieszanie w obozie spowodował jednak pożar - nagromadzone sterty siana i zboża zasypywały Polaków morzem płomieni. W tej sytuacji Kalinowski wydał ostatni fatalny rozkaz " nakazał strzelać do buntowników, by zmusić ich do podjęcia walki. Siły Tymoszki Chmielnickiego i sułtana Nuradyna wykorzystały nadarzającą się okazję. Walka bardzo szybko przerodziła się w rzeź " Kozacy masakrowali uciekających przez rzekę Polaków. W ciągu godziny prawie większa połowa wojska w pień została wycięta, pozostałych 5000 wziętych przez Tatarów do niewoli. Z pogromu ocalało nie więcej niż 1500 Polaków.
    Liczbę jeńców szacuje się czasami nieco niżej " na 3000. Nie to jeszcze jest jednak najgorsze. Wszystkich wziętych do niewoli wykupił od sojusznika Chmielnicki po to tylko, by przez dwa następne dni " 3 i 4 czerwca " przed namiotem swoim i Wyhowskiego (…) sprawić najstraszniejszą rzeź. Jak podają źródła ukraińskie, stało się to "pomimo protestów ze strony Tatarów i Kozaków". Wśród ściętych byli: Przyjemski, Samuel Kalinowski, Marek Sobieski i co najmniej dwa i pół tysiąca innych przedstawicieli szlachty, doborowych żołnierzy, zdolnych do zapłacenia za siebie okupu .
    Masakra jeńców pod Batohem, bardziej jeszcze niż sama porażka militarna, zdecydowała o późniejszych losach Kozaczyzny. Odtąd strona polska kierowała się raczej żądzą odwetu niż pragnieniem ugody " dalsza kampania w 1652 roku nie szczędziła ludności cywilnej po obu stronach. Przekreślało to ostatecznie szanse ugody i pchnęło to Kozaków do szukania oparcia w Moskwie. Zawarta w 1654 ugoda w Perejesławiu, oddająca Chmielnickiego i Kozaków pod zwierzchnictwo cara i jego samodzierżawia, okazała się w perspektywie historycznej fatalna i dla Rzeczypospolitej, i dla Kozaków. Tę pierwszą pchnęła bowiem ku wojnie z Rosją, w rezultacie zaś " także do wojen ze Szwecją (ze słynnym Potopem na czele). Kozacką Sicz Zaporoską natomiast już w XVIII wieku, pod berłem Katarzyny II, czekał smutny koniec.
    Takie to straszne wspomnienie robią nam pola batohskie i ładyżyńskie. Pasmo mogił pod miastem ma być grobem wymordowanych.


tpplew

Ilustracja: rzeź polskich jeńców pod Batohem, Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie, CC-BY-NC.



O ile nie jest to stwierdzone inaczej, wszystkie materiały na stronie są dostępne na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa 3.0 Polska. Pewne prawa zastrzeżone na rzecz Muzeum Historii Polski.







POLECAMY TAKŻE: