Krakowskie tradycje - szopki, kolędnicy i anioł
O obyczajach związanych z Bożym Narodzeniem w Krakowie i okolicach opowiada Małgorzata Oleszkiewicz z Muzeum Etnograficznego im. Seweryna Udzieli w Krakowie.
DRZEWKO U SUFITU
Jak zaznacza Małgorzata Oleszkiewicz, aż do początku XX wieku we wsiach krakowskich nie znano czegoś takiego, jak stojące świąteczne drzewko, nie używano też nazwy choinka. Funkcję dzisiejszej choinki pełniły wiecznie zielone gałęzie lub drzewka - małe świerki, jodły lub sosny wieszane pod sufitem. Takie drzewko, na góralszczyźnie nazywane „podłaźnikiem” lub „podłaźniczką”, w domach w Krakowie nosiło nazwę "sad". Dekorowano je jabłkami, orzechami, ciasteczkami, piernikami, cukierkami, suszonymi morelami, figami, daktylami, łańcuchami z migdałów i rodzynek. Jeden z najwybitniejszych polskich historyków sztuki XX wieku, Karol Estreicher młodszy, w książce "Nie od razu Kraków zbudowano" (1947) napisał: "Drzewko wisiało u sufitu zwyczajem krakowskim... Już od rana łaziłem po salonie z głową wykręconą do góry, z otwartymi ustami, czekając, czy może z drzewka co nie spadnie. Cały dzień wyglądałem wieczornej pory, bo wtedy było drzewko spuszczane po sznurze, którego koniec okręcono mocno o nogę komody."
Specjalną bożonarodzeniową ozdobą były też "światy", czyli przestrzenne konstrukcje wykonywane z opłatków, nazywane tak na pamiątkę narodzenia Jezusa - Pana świata. "Światy" podwieszano do wiszących pod sufitem „podłaźniczek” i "sadów". Czasami wykonywano z opłatków konstrukcje naprawdę imponujące, jak ta, o której pisze Maria Estreicherówna w książce pod tytułem "Życie towarzyskie i obyczajowe Krakowa w latach 1848-1863": "mój ojciec wzbudził zachwyt u swej przyszłej żony, gdy jej ofiarował na gwiazdkę jako małej dziewczynce ulepiony własnoręcznie z opłatków piętrowy dom z pokojami, dymnikami (małe okienko albo otwór w dachu służący do odprowadzania dymu z domów bez komina - PAP), drabiną, dwoma psami i tablicą z nazwiskami właściciela i lokatorów".
W Krakowskiem w Boże Narodzenie symbolem pomyślności na nadchodzący rok było zboże. Jak opowiada Małgorzata Oleszkiewicz, do wiejskich izb wnoszono snopy zboża, na stole układano słomę, a także siano, sypano ziarno, a ze słomy wykonywano ozdoby, takie jak gwiazdy i krzyże. Istniał również zwyczaj obsypywania się ziarnem, co miało zapewnić obsypanemu dostatek w nadchodzącym roku.
W dwudziestoleciu międzywojennym pojawiła się w Krakowskiem, a po II wojnie rozpowszechniła stojąca choinka (zwana nadal drzewkiem). W Wigilię ubierano ją jabłkami, orzechami, cukierkami i innymi słodyczami, a także włosami anielskimi, bańkami (krakowskie określenia bombek) oraz zapalonymi świeczkami. Drzewko stało w domu aż do święta Matki Boskiej Gromnicznej, czyli do 2 lutego.
PREZENTY PRZYNOSI ANIOŁEK
W Wigilię w Krakowie prezentów nie przynosi Mikołaj, lecz aniołek. Św. Mikołaj, ubrany w strój biskupi, składa wizyty i wręcza prezenty w "swój" dzień - 6 grudnia lub nocą z 5 na 6 grudnia w tajemnicy podkłada je pod poduszki. Do niedawna wiejskie dzieci prezentów "pod choinkę" w ogóle nie dostawały.
Święta były czasem chodzenia „po kolędzie” czyli odwiedzania domów przez chłopców i młodych mężczyzn, którzy składali życzenia noworoczne za co otrzymywali kolędę czyli drobne podarunki - mówi Małgorzata Oleszkiewicz.
W Krakowskiem i na góralszczyźnie odwiedzali oni domostwa od drugiego dnia świąt, czyli od dnia św. Szczepana do święta Trzech Króli. Kolędnicy nie tylko śpiewali pieśni o Bożym Narodzeniu, ale także śpiewając, składali życzenia pomyślności na Nowy Rok tzw. okolędowania. Chodzili po domach przebrani (na przykład za maszkary zwierzęce takie jak turoń, koza czy kobyłka). Uderzali domowników gałęzią dębu, obsypywali owsem na szczęście lub przedstawiali symboliczną śmierć, a następnie ożywienie turonia czy kozy. Nosili też ze sobą szopkę czy gwiazdę kolędniczą lub odgrywali widowiska, których treść zaczerpnięta została z historii biblijnych.
"Grupy nazywane Herodami, odgrywające przedstawienie, którego proweniencja związana jest ze średniowiecznymi misteriami odgrywanymi w kościołach, a zwłaszcza moralitetem o królu Herodzie, w okolicach Krakowa noszą bardzo bogate stroje oraz czapki dekorowane bańkami choinkowymi. Obecnie coraz rzadziej wpuszcza się do elegancko urządzonych wiejskich domów zabłoconych kolędników, ale uważa się, że świeżo wybudowany dom powinien być okolędowany" - tłumaczy Małgorzata Oleszkiewicz.
SZOPKI KRAKOWSKIE
Charakterystycznym dla Krakowa zwyczajem związanym ze świętami Bożego Narodzenia jest konkurs szopek krakowskich. W grudniu 1937 r. władze Krakowa ogłosiły pierwszy konkurs na najpiękniejszą szopkę krakowską i jego tradycja utrzymała się do dziś.
Co roku, w każdy pierwszy czwartek grudnia, autorzy szopek ustawiają swoje dzieła na stopniach pomnika Adama Mickiewicza na krakowskim Rynku Głównym, a o godzinie 12., po hejnale z wieży Mariackiej, w uroczystym pochodzie przenoszą je na miejsce obrad jury. W budowaniu szopek rywalizują ze sobą przedstawiciele niemal wszystkich zawodów, młodzież szkolna, emeryci.
W tegorocznym konkursie wzięło udział ponad 150 szopkarzy.
"W tych wielokondygnacyjnych, mieniących się kolorami budowlach, inwencja i pomysłowość ich twórców pozwala zespolić w jedno tak różne elementy zabytkowej architektury Krakowa" - mówi Małgorzata Oleszkiewicz.
"Na przykład gotycką wieżę kościoła Mariackiego, renesansową attykę Sukiennic, złotą kopułę kaplicy Zygmuntowskiej z katedry na Wawelu czy mury obronne z Barbakanem. Tradycyjny żłóbek ze Świętą Rodziną umieszczany jest w jednej z wnęk, a figurki rozmieszczone na wszystkich kondygnacjach szopki ilustrują nie tylko historie biblijne, ale także wydarzenia historyczne, folklor i legendy Krakowa. Obok króla Heroda w krakowskich szopkach możemy ujrzeć Papieża Jana Pawła II, marszałka Piłsudskiego i legionistów, Mikołaja Kopernika, Tadeusza Kościuszkę czy kosynierów, smoka wawelskiego, Lajkonika i wiele innych postaci" - dodaje.
BALET I OPERA W BOŻONARODZENIOWEJ SZOPCE
Najsłynniejszym autorem krakowskich szopek był mistrz murarski i kaflarz z Krowodrzy, Michał Ezenekier. Wraz z synem Leonem i pomocnikami zimą, kiedy ustawały prace murarskie, tworzyli grupę kolędniczą. Tak jak i inne grupy, przed świętami stawali ze swoją szopką na Rynku Głównym. Pod koniec XIX wieku Ezenekier wykonał szopkę, która stała się wzorem dla wielu pokoleń szopkarzy i zapoczątkowała styl nazywany ezenekierowskim. "Obecnie jest ona przechowywana i prezentowana w Muzeum Etnograficznym im. Seweryna Udzieli w Krakowie" - mówi Małgorzata Oleszkiewicz.
Szopka Ezenekiera wywarła duże wrażenie na Karolu Estreicherze, który oglądał ją w dzieciństwie. Przyszły historyk sztuki zapamiętał ją następująco: "Budynek to był, który wysokością wypełniał ramy drzwi. Jej kolory rzucały się najpierw w oczy, potem dopiero kształt... Dwie wieże wznosiły się na przodzie, Mariackie wieże oczywiście, tylko bogatsze w ornamenty, uwieńczone u hełmów strzelistymi koronami. Pośrodku między nimi wielka kopuła złota, jak przystało być każdej kopule od zygmuntowskich czasów... Nad sceną teatrzyku pod kopułą kręciła się świetlista gwiazda, powoli z namysłem dając znać, że aktorzy - lalki przygotowują się do odegrania wielkiego dramatu. Potem wśród włóczęgi po świecie widziałem sale wielkich oper kapiące od złota i purpury. Widziałem balety... starożytny teatr... olbrzymie pochody, imprezy i uroczystości, lecz nigdy, o! na pewno nigdy nie ujrzę tak świetnego teatru i tak świetnego widowiska, jakim była szopka mistrza Ezenekiera" ("Nie od razu Kraków zbudowano", 1947).
Na zdjęciu szopka kukiełkowa wykonana przez Michała Ezenekiera, Kraków, lata 90. XIX w. Ze zbiorów Muzeum Etnograficznego im. Seweryna Udzieli w Krakowie. Fot. Jacek Kubiena
PAP - Nauka w Polsce, Joanna Poros
Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl
POLECAMY TAKŻE: