Podpisanie Konstytucji kwietniowej
Projekt Konstytucji uchwalono na posiedzeniu Sejmu 23 marca 1935 r. w obecności 399 posłów, większością 260 głosów. Poprawki senackie rozpatrywano w trybie poprawek zwykłej ustawy, nie zaś w trybie dyskusji nad projektem konstytucji, który wymagał większości dwóch trzecich głosów.
Tekst Konstytucji opierał się na tezach, które opracował w 1933 poseł Bezpartyjnego Bloku Współpracy z Rządem Stanisław Car. Tezy te poddane zostały pod obrady Sejmu na posiedzeniu 26 stycznia 1934 r., na którym większość rządowa, pod nieobecność opozycji, uchwaliła je jako projekt konstytucji.
Pomimo sprzeciwu opozycji, wskazującej na uchybienia w procedurze sejmowej i uważającej, że uchwała, by mieć moc wiążącą, powinna była zapaść większością dwóch trzecich głosów, tekst Konstytucji został podpisany 23 kwietnia przez prezydenta Ignacego Mościckiego.
Podstawowe zasady ustrojowe państwa zostały zawarte w 10 pierwszych artykułach. Wprowadziły one w państwie ustrój autorytarno-prezydencki, który zrywał z zasadą podziału władz. Wzmocniono władzę prezydenta, który miał być wybierany co 7 lat w głosowaniu powszechnym spośród dwóch kandydatów, z których jednego zgłaszało Zgromadzenie Elektorów, a drugiego wskazywał ustępujący prezydent. Ograniczono rolę Sejmu i Senatu. Rząd uniezależniono od parlamentu. Marszałek Senatu, a nie marszałek Sejmu, otrzymał funkcje związane z zastępowaniem Prezydenta.
Uważano, że nową konstytucję przygotowano z myślą o kolejnym prezydencie, którym miał zostać Józef Piłsudski. Jednak Marszałek był już bardzo schorowany i zmarł 12 maja tego samego roku, nie zdążywszy objąć najwyższej funkcji w państwie.
WL
Z dr. Adamem Bosiackim
rozmawia Ewa Zientara
Dlaczego piłsudczycy chcieli uchwalić nową konstytucję?
Ponieważ Konstytucja marcowa okazała się nieefektywna - jej zasady nie tylko pozostawały martwą literą, ale także często prowadziły do swego zaprzeczenia. Nie było stabilnej władzy, kraj pogrążał się w politycznym chaosie. Myślało tak wielu, choć oczywiście nie wszyscy. Sejm się zmieniał, Senat nie gwarantował pozycji ustrojowej parlamentu. Prezydent był postacią czysto dekoracyjną: ani nie powoływał rządu, ani go nie kontrolował. Rząd, będący konglomeratem różnych partii politycznych, również działał mało efektywnie.
Odpowiedzi na to pytanie należałoby poszukać także w sytuacji Polski lat trzydziestych na arenie międzynarodowej. Nikogo nie trzeba przekonywać, że okres ten przybliżył niebezpieczeństwo do granic Polski przede wszystkim ze strony Trzeciej Rzeszy - zagrożenia sowieckiego w zasadzie nie widziano. Także na płaszczyźnie ideowej lata trzydzieste charakteryzują się odchodzeniem od koncepcji rządów parlamentarno-gabinetowych. Jak powszechnie wiadomo, w Europie tamtego czasu prawie nie było państw o takim modelu rządów. System parlamentarno-gabinetowy został zastąpiony przez system autorytarny.
Myślę, że w tym miejscu dochodzimy do kwestii zasadniczej: autorytaryzm, o czym dziś często się zapomina, to sprawowanie rządów na zasadzie osobistego, moralnego autorytetu jednego człowieka, co często nie było obwarowane przepisami. W Polsce w okresie międzywojennym był taki człowiek - Józef Piłsudski, Naczelnik Państwa do 1922 roku, który potem wycofał się z życia politycznego. Wśród różnych zarzutów, jakie stawiali mu przeciwnicy, nigdy nie znalazło się zastrzeżenie, że z polityki i działalności publicznej chciał czerpać osobiste korzyści. Teraz często się zapomina, że 31 maja 1926 roku, po zamachu, Zgromadzenie Narodowe powierzyło mu prezydenturę, ale Józef Piłsudski stanowiska nie przyjął. Nie wyjaśnił motywów swojej odmowy, ale piłsudczycy sądzili, że nie chciał pełnić tego urzędu na zasadach Konstytucji marcowej - nie chciał być "prezydentem malowanym". Według mnie Konstytucja kwietniowa to jedyny w historii Polski przypadek, kiedy ustawę zasadniczą napisano pod osobowość jednego człowieka. Józef Piłsudski był najważniejszym człowiekiem w państwie, niezależnie od tego, jakie akurat pełnił funkcje - premiera, ministra spraw wojskowych, generalnego inspektora sił zbrojnych. Wobec tego Konstytucja kwietniowa była jednym z niewielu, a w polskiej praktyce ustrojowej jedynym przypadkiem, kiedy konstytucję względnie demokratycznego państwa napisano po to, żeby przepisy prawne dopasować do rzeczywistości. Dlatego w jednym z artykułów umieszczono przepis, że za swe czyny prezydent odpowiada tylko przed Bogiem i historią. W przypadku Józefa Piłsudskiego było tak, zanim Konstytucja weszła w życie.
Dlaczego Konstytucję kwietniową uchwalono dopiero w 1935 roku, skoro piłsudczycy doszli do władzy w roku 1926?
Okres owych dziewięciu lat to czas umacniania się półdyktatury - jak wtedy mówiono - Józefa Piłsudskiego. W tym czasie nie tylko podejmowano próby ograniczania Konstytucji marcowej, ale także dopasowania do niej nowego systemu. Sejm w tym czasie był bardzo rozdrobniony, co utrudniało zmiany w konstytucji. Piłsudczycy zamierzali utrudnić mniejszym partiom wejście do parlamentu, czym te ostatnie w oczywisty sposób nie były zainteresowane. Rozdrobnienie partii politycznych oraz niemożność zebrania odpowiedniej liczby głosów do zmiany konstytucji to główny powód, dla którego nową ustawę zasadniczą uchwalono dopiero po dziewięciu latach. Choć i tak nie obyło się bez bardzo wielu nieprawnych zabiegów.
Na czym polegały te nieprawidłowości?
Warto przypomnieć choćby tak zwane wybory brzeskie, jak je w 1930 roku nazywała lewica. Zwraca się także uwagę na samą procedurę uchwalenia ustawy zasadniczej. Chodzi o to, że posłowie opozycyjni wyszli na przerwę do bufetu, a po ich powrocie okazało się, że mają już nową konstytucję. W sensie reguł obowiązującego prawa Konstytucja kwietniowa nie została uchwalona z należytym szacunkiem dla procedury. Z tego powodu można było mieć wątpliwości, czy z prawnego punktu widzenia obowiązuje. Ale przed wojną nikt - albo prawie nikt - takich obiekcji nie zgłaszał. Po II wojnie światowej Polski Komitet Wyzwolenia Narodowego ogłosił, że powinien nastąpić powrót do zasad Konstytucji marcowej, gdyż Konstytucja kwietniowa została przyjęta z naruszeniem prawa. Władze komunistyczne twierdziły, że w chwili jej przyjęcia wszystkie jej postanowienia były niezgodne z obowiązującym prawem. Wydaje się jednak, że jest to zbyt daleko idąca interpretacja.
Co na temat nieprawnych, jak Pan to określił, zabiegów związanych z uchwaleniem nowej konstytucji mówiła ówczesna opozycja?
Opozycja oczywiście istniała i wypowiadała się na ten temat. Można było poczytać wydawane broszurki i usłyszeć debaty sejmowe. Ale zwykli ludzie niespecjalnie się tym przejmowali. Trzeba stwierdzić, że społeczeństwo przyjęło uchwalenie Konstytucji kwietniowej. I tu bym postawił kropkę. Nie można powiedzieć, że przyjęło ją z radością, ale na pewno bez dezaprobaty.
Jakie zmiany w stosunku do Konstytucji marcowej wprowadzała nowa ustawa zasadnicza?
Obie konstytucje rządzą się zupełnie innymi zasadami. Jeżeli marcowa jako naczelną zasadę ustanawiała w Polsce model parlamentarno-gabinetowy, to kwietniowa wprowadzała model prezydencki. Jeśli marcowa stosowała trójpodział władzy, to kwietniowa podział taki negowała. Stanisław Car, główny projektodawca nowej ustawy, expressis verbis twierdził, że trzeba odrzucić wzór monteskiuszowski. Jeśli marcowa ustanawiała Sejm jako dominujący organ władzy ustawodawczej, to w kwietniowej silnie dowartościowano izbę wyższą, czyli Senat.
Na mocy Konstytucji marcowej w rządzie przejawiały się poczynania parlamentu. W Konstytucji Kwietniowej było zupełnie inaczej - rząd był trwałą, silną instytucją, która w ogóle nie musiała oglądać się na działalność Sejmu i Senatu.
Jako kolejny przykład różnic możemy wskazać samorząd terytorialny, który w 1935 roku został potraktowany jako część administracji państwowej. Takiej regulacji w Konstytucji marcowej nie było.
Czy Konstytucja kwietniowa spełniła pokładane w niej nadzieje?
W powojennej polskiej historiografii Konstytucję kwietniową przez lata przedstawiano jako wyraz tendencji antydemokratycznych. Natomiast zawsze warto zadać pytanie, które często jest uznawane za nienaukowe: co by było gdyby. Konstytucja kwietniowa została uchwalona po to, aby wprowadzić silniejszą władzę, co było bardzo istotne z punktu widzenia uwarunkowań międzynarodowych, a szczególnie niebezpieczeństwa ze strony Niemiec. Takie zagrożenie niewątpliwie istniało. Co by się zdarzyło, gdyby 1 września 1939 roku Polska była pod rządami Konstytucji marcowej? Przede wszystkim mogłoby nie być ciągłości państwa. Mogliśmy mieć zupełnie inny rząd, na przykład proniemiecki czy prookupacyjny, szerzej rzecz ujmując. Niewątpliwie w zachowaniu ciągłości państwa Konstytucja kwietniowa spełniła swoją rolę.
Krytycy ustawy zasadniczej z 1935 roku twierdzą - chociaż w zasadzie mało osób o tym pisze - że okres czterech lat po uchwaleniu Konstytucji do wybuchu wojny jest znowu czasem małej efektywności Polski. W tym znaczeniu Konstytucja kwietniowa swojej roli nie spełniła, ponieważ w tamtych latach rząd Rzeczypospolitej okazywał się mało efektywny. Często trafiały doń osoby, których kompetencje pozostawiały wiele do życzenia. Już od początku lat trzydziestych w rządzie zaczęli pojawiać się wojskowi, którzy obsadzali nie tylko - jak byśmy dzisiaj powiedzieli - resorty siłowe, czyli np. Ministerstwo Spraw Wojskowych, ale także chociażby ministerstwo pracy, jak słynny gen. Aleksander Prystor.
Można powiedzieć, że nowy system tworzony przez rzeczywistość Konstytucji kwietniowej również okazał się niewydolny. Działo się to w okresie, w którym - jak określił to prof. Andrzej Garlicki - funkcjonowały rządy piłsudczyków bez Piłsudskiego. Na zaistniałą sytuację wpływała rywalizacja pomiędzy trzema skonfliktowanymi grupami: zamkową prezydenta Mościckiego, generalnego inspektora sił zbrojnych marszałka Rydza-Śmigłego oraz ministra spraw zagranicznych płk. Józefa Becka. Jak się wydaje, Konstytucja kwietniowa na pewno nie spełniła swojej roli jako katalizatora efektywności państwa, choć prawdopodobnie gdyby zadanie takie miała wypełnić Konstytucja marcowa, efekt byłby jeszcze gorszy.
Jaka jest Pana ocena Konstytucji kwietniowej?
Z punktu widzenia techniki ustawodawczej jest to najlepiej zredagowana konstytucja w dziejach Polski. Wszystko w niej jest jasne, całość tekstu została dobrze skonstruowana. Ale oczywiście pojawiają się także kwestie, w których nie wiadomo, o co ustawodawcy chodziło. Są też sprawy, które nie zostały zrealizowane, na przykład powołanie Naczelnej Rady Gospodarczej. Był to całkowicie zapomniany twór, który jeżeli zostawał powołany, to w wersji zupełnie karykaturalnej. Rada miała pełnić rolę samorządu zawodowego. W ogóle mówiono, że do samorządu korporacyjnego, czyli nieterytorialnego, przywiązuje się dużą wagę. Tego jednak nie zrealizowano. Nie wiadomo, co ustawodawca miał na myśli mówiąc o samorządzie korporacyjnym: czy miał on zastąpić samorząd terytorialny, czy też nie? Czy samorząd korporacyjny wchodzi w konflikt z innymi rodzajami samorządu? Gdzie miała kończyć się korporacyjność, a zaczynać oligarchizacja? Takich dylematów nie rozstrzygnięto. A zatem bardzo wiele zasad Konstytucji kwietniowej nie zostało zrealizowanych. Zapis o Naczelnej Radzie Gospodarczej też pozostał martwą literą.
Jeżeli chodzi o rządy prezydenckie, to można powiedzieć, że one również były dosyć karykaturalne. Ignacy Mościcki nie był mężem stanu i nie odgrywał samodzielnej roli politycznej. Został mianowany na to stanowisko w 1926 roku dzięki Piłsudskiemu, którego był przyjacielem. Ten dawny socjalista, późniejszy profesor chemii, w zasadzie niczym szczególnym się nie wyróżniał.
Mimo to nie demonizowałbym Konstytucji kwietniowej, chociaż była niedemokratyczna i próbowała usankcjonować autorytaryzm. Pamiętajmy, że z owego autorytaryzmu nic nie wyszło, ponieważ autorytet przestał istnieć. Jak wiadomo, Marszałek Piłsudski umarł bardzo krótko po uchwaleniu nowej ustawy zasadniczej.
Konstytucja marcowa zmagała się z szerokim ustrojem parlamentarnym, a kwietniowa odwrotnie - z ustrojem autorytarnym. Istniało przekonanie, że jeżeli nie sprawdził się ustrój parlamentarny, to receptą na jego bolączki był ustrój o przeciwnych zasadach: system autorytarny z centralizacją państwa i prymatem władzy wykonawczej nad władzą ustawodawczą de facto, a nie de iure, system prezydencki itd. Trzeba zwrócić uwagę, że w Polsce oba te systemy nie sprawdziły się i nie zostały zrealizowane, również w sensie społecznym. Wydaje się, że między innymi z tego powodu obecna polska Konstytucja, pierwsza od 1935 roku demokratycznie uchwalona ustawa zasadnicza, stanowi wypadkową między Konstytucją marcową a kwietniową. Może to jest właśnie dobra pointa naszych rozważań.
Dr Adam Bosiacki - prawnik, zajmuje się historią myśli politycznej i prawnej. Jest adiunktem na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego. Opublikował m.in.: Utopia - władza - prawo. Doktryna i koncepcje prawne Rosji 1917-1921 (1999), Od naturalizmu do etatyzmu. Doktryny samorządu terytorialnego Drugiej Rzeczypospolitej (2006).
Fotografia: prezydnet Ignacy Mościcki wraz z Radą Ministrów w trakcie uroczystości podpisania konstytucji, 23 kwietnia 1935 r., Narodowe Archiwum Cyfrowe, CC-BY-NC.
O ile nie jest to stwierdzone inaczej, wszystkie materiały na stronie są dostępne na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa 3.0 Polska. Pewne prawa zastrzeżone na rzecz Muzeum Historii Polski.
POLECAMY TAKŻE: