Układ Sikorski-Majski
Układ pomiędzy Polską i ZSRR został podpisany w Londynie przez premiera polskiego rządu gen. Władysława Sikorskiego i radzieckiego ambasadora w Wielkiej Brytanii Iwana Majskiego. Dotyczył on wspólnej walki Polski i ZSRR z hitlerowskimi Niemcami. Na jego mocy obydwa kraje ponownie nawiązały stosunki dyplomatyczne, zerwane po agresji ZSRR na Polskę 17 września 1939 r. Porozumienie przewidywało utworzenie polskiej armii na terytorium ZSRR. Tym samym otwarte zostały dla Polaków bramy łagrów i więzień, a polscy obywatele zostali decyzją rządu radzieckiego objęci amnestią. W odpowiedzi na podpisanie aktu Kreml ogłosił, że traktat niemiecko-radziecki z 1939 r. (pakt Ribbentrop-Mołotow) stracił swą moc. Sam układ nie regulował jednak sprawy powojennych granic Polski.
W kwietniu 1943 polskie społeczeństwo zarówno w okupowanym kraju, jak i zagranicą obiegła wiadomość o odkryciu przez Niemców masowych grobów polskich oficerów zamordowanych w Katyniu przez NKWD. Rząd polski w Londynie zażądał od strony radzieckiej wyjaśnień. Sowieci uznali to za obrazę i 25 kwietnia 1943 r. jednostronnie wypowiedzieli układ, zrywając tym samym stosunki dyplomatyczne z rządem polskim w Londynie.
PM
Z prof. Pawłem Wieczorkiewiczem
rozmawia Wojciech Kozłowski
Jaki był stosunek rządu polskiego do zawierania układów ze Związkiem Sowieckim po wrześniu 1939 roku?
To bardzo skomplikowana sprawa. W kręgach rządowych rozumiano potrzebę porozumienia się z Sowietami z powodów bardzo praktycznych. Jeśli Polska miała wystawić jakąkolwiek liczącą się siłę zbrojną, jedynym rezerwuarem rekruta był Związek Sowiecki. Ta myśl przyświecała przede wszystkim generałowi Sikorskiemu, który uważał, że polska siła zbrojna może mieć istotne znaczenie dla rozstrzygnięć nie tylko wojskowych, ale i politycznych. Stąd dość rozpaczliwa chęć porozumienia się ze Związkiem Sowieckim na każdych niemal warunkach. Wykorzystała to druga strona, to znaczy Sowieci.
Za pośrednictwem agenta wywiadu sowieckiego i agenta wywiadu brytyjskiego doszło do złożenia przez Sikorskiego memoriałów na temat stosunków polsko-sowieckich. Początkowo miały one zostać przekazane do Moskwy, aby pokazać gotowość generała do porozumienia z Sowietami właściwie na każdych warunkach politycznych. Nie było tam oczywiście mowy o jakimkolwiek pertraktowaniu o kształcie granic. Chodziło o podjęcie rozmowy bez warunków wstępnych, której celem miało być stworzenie polskiej armii w Związku Sowieckim i wyciągnięcie rekruta do armii polskiej w Wielkiej Brytanii.
Skończyło się to katastrofą. Sprawa została nagłośniona tuż przed upadkiem Francji i stała się jednym z powodów odwołania Sikorskiego z urzędu premiera przez prezydenta Raczkiewicza w czerwcu 1940 roku. Odwołanie to nie doszło zresztą do skutku. Nastąpił bunt oficerów i Sikorski na funkcji pozostał. W jego otoczeniu istniała gotowość do podpisania tego układu, ale już na przykład generał Sosnkowski czy Narodowi Demokraci rozumieli wprawdzie potrzebę podpisania go, ale nie na każdych warunkach i nie w każdy sposób.
Która ze stron wystąpiła w roli inicjatora podpisania układu Sikorski-Majski?
Brytyjczycy. Było to przede wszystkim w interesie brytyjskim. Churchillowi bardzo zależało na tym, żeby Związek Sowiecki rozpoczął wojnę z Niemcami. Mówił o tym nawet w 1939 roku. Kiedy Niemcy zaatakowały ZSRS, Churchill zaczął udzielać jednostronnych gwarancji pomocy Sowietom, żeby wesprzeć ich w oporze, żeby nie skapitulowali i nadal wiązali siły niemieckie. Stąd też dla uwiarygodnienia Związku Sowieckiego w opinii brytyjskiej należało usunąć największą przeszkodę, mianowicie zatrzeć pamięć o 17 września 1939 roku. Można to było zrobić tylko poprzez podpisanie porozumienia polsko-sowieckiego. Doszło do tego w szczególnych okolicznościach - z pominięciem prezydenta, drogi konstytucyjnej, a nawet z jej złamaniem, z odsunięciem od rozmów przez Sikorskiego ministra spraw zagranicznych i wreszcie z samowolną decyzją Sikorskiego o podpisaniu układu - mimo wątpliwości, jakie ten budził.
Trzeba przyznać, że generał miał swoje argumenty, ale były też poważne przesłanki przeciw. Sikorski dość patetycznie zwierzał się swemu ministrowi i przyjacielowi gen. Marianowi Kukielowi: "Gdy miałem ten układ podpisać i walczyłem ze sobą, czy odczekać jeszcze, słyszałem jakby szept tysięcy ust: spiesz się, ratuj!". Było w tym wiele prawdy. Sowieci - przypominam - mordowali Polaków od 22 czerwca 1941. Wymordowano kilkadziesiąt tysięcy ludzi w więzieniach na pograniczu sowiecko-niemieckim. Ludzie ginęli w czasie ewakuacji, w łagrach, a co więcej - warto to podkreślić, bo jest to kuriozum - skazywano na śmierć na przykład za rozpowszechnianie wiadomości podważających sojusz radziecko-niemiecki. Powtarzam: działo się to w lipcu 1941 r., gdy od miesiąca trwała już wojna.
Więźniów przebywających w łagrach niewątpliwie układ uratował. Ale była też druga strona medalu, którą znamy z kilku relacji - między innymi gen. Żegoty Januszajtisa, który siedział wtedy na Łubiance i rozmawiał z Ławrientijem Berią - w sensie dosłownym: były to takie pogawędki polityczne. Dyskutowali o tym, że ten układ jest negocjowany. Januszajtis sądził, że Sikorski w żadnym wypadku nie powinien zgodzić się na podpisanie układu bez gwarancji granicznych - a tak go podpisano. Beria twierdził, że Polacy jednak ten układ podpiszą i potem triumfował, że tak właśnie się stało. Oświadczył - to bardzo ważne świadectwo - że Sowieci podpisaliby gwarancje graniczne, bo znajdowali się w sytuacji przymusu. Sikorski nie wyczuł tego momentu. Mieli mu to później za złe między innymi Sosnkowski, Zaleski, Seyda - trzej ministrowie, którzy opuścili rząd. Myślę, że mieli rację. W interesie Polski leżało rozciągnięcie w czasie tych negocjacji. Powojenny historyk musi czasem zdobyć się na pewną dozę cynizmu - nawet jeszcze kilka tysięcy zmarłych i zabitych więcej nie byłoby zbyt wielką ceną za to, żeby wydrzeć z gardła uznanie granicy sowiecko-niemieckiej za niebyłą, uznanie plebiscytów za niebyłe i pełne uznanie granicy polsko-sowieckiej wedle stanu sprzed 17 września 1939 roku. Inna sprawa, że Sowieci mogli to potem trzy razy zmienić, złamać te warunki, ale wtedy nawet dzisiaj mielibyśmy do czego się odwoływać.
Patrząc z dzisiejszej perspektywy - czy istniała jakaś alternatywa dla tego układu?
Nie, układ był konieczny, ale można było zmusić Sowietów do kapitulacji w sprawie granic, to znaczy do uznania granicy sowiecko-niemieckiej za nieważną od początku i potwierdzenia nienaruszalności granicy polsko-sowieckiej sprzed 17 września 1939. To było, sądząc po świadectwie Berii i nie tylko, do osiągnięcia, bo Stalin naprawdę znajdował się wtedy w sytuacji rozpaczliwej. Była to jedyna sytuacja, gdy z Sowietami można było negocjować z pozycji siły. Potem już nie.
Czyli - reasumując - sam układ był konieczny, natomiast powinien zostać podpisany na innych warunkach?
Tak. Taktycznie należało to inaczej rozstrzygnąć. Sikorski był złym negocjatorem, nie miał wyczucia sytuacji.
Prof. Paweł Wieczorkiewicz (1948-2009) - historyk, pracownik Instytutu Historycznego UW, specjalista z dziejów najnowszych i historii Związku Sowieckiego; w 2006 r.wydał książkę Historia polityczna Polski 1935-1945.
Zdjęcie: Podpisanie układu. Od lewej przy stole: Władysław Sikorski, Anthony Eden, Winston Churchill, Iwan Majski.
O ile nie jest to stwierdzone inaczej, wszystkie materiały na stronie są dostępne na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa 3.0 Polska. Pewne prawa zastrzeżone na rzecz Muzeum Historii Polski.
POLECAMY TAKŻE: